Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-04-02 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 660 |
Zbliżałem się do granicy z Polską. Koguta postawiłem byle jak, i byle gdzie. To znaczy w polskiej Ambasadzie. Wszedłem na chwilę, ale zamiast skręcić do Ambasadora, wszedłem do kibla i postawiłem tam koguta. Taki sobie mi wyszedł. Nie przykładałem się. Prawie o nim nie myślałem. Co innego jest, jak się myśli o kogucie, wtedy wyjdzie prawie za każdym razem. A sztuką prawdziwą jest wytrząchnąć z siebie takiego koguta, co by mu te co ma na głowie, takie klapy - nieco opadły.
Kogut mój nie był oryginalny. Trzeba było się spieszyć, bo do kibla podążał sekretarz Ambasadora, a może nawet sam Ambasador.
Lichy był kogut, co tu dużo kryć. Gdyby go odkryły tak ważne persona, to może wy nawet wnieśli o odebranie mi obywatelstwa.
Tak że wsiadłem do auta i jechałem dalej. Trzeba było pomyśleć o tablicach rejestracyjnych. Bo w Niemczech to jakoś ujdzie. Ale jak już przekroczysz granicę z Polską, to wypada mieć, choćby byle jakie.
Stało se auto w ogrodzie. Nikt tam nie pilnował. Drzewka owocowe. Czemu przechowuje się auto w ogrodzie? Tego ja nie wiem. Starte już było. Na gumiakach podziórawione. Ale miało te tablice, co było potrzebne. No więc je dokręciłem do onego auta, co jest moje. A tamto pozostawiłem w ogrodzie bez tablic.
Od razu się poczułem lepiej. Z tablicami... Bo to rozumiesz, tablice są czymś takim, co w historii świata odegrało niebagatelną rolę. Na tablicach jest napisane. I o to chodzi w tablicach, żeby było napisane. A co, i czy jeszcze aktualne? To, jak pędzisz przez tę autostradę, nikogo nie interesuje. Bo każdy pędzi w swoją stronę i tylko swojego patrzy.