Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | prose |
Date added | 2022-04-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 750 |
2 kwietnia 2022
Nic się nie zmieniło, nadal trzaska piorunami nad Ukrainą. We Francji sypie śniegiem, na noc zapowiadają przymrozki. Fragment ze stuletniego eseju anonimowego autora:
„Jakie będzie lato, czy w ogóle nadejdzie? Nie wypali kwiatów słońce? Lub inny czort nie spali skrzydeł ptakom? Czy nam Ikarom, jeszcze doświadczać się chce. Marzenia jak wosk spłyną nam po licach, wszyscy brudzimy poduszki podobnymi koszmarami…’’
Słowa te jakże aktualne, odbite w lustrze czasu – świecą do dziś. Na drodze ewolucji Homo Sapiens nadal zdolni jesteśmy do myślenia refleksyjnego. Tworzymy, zdobywamy, bierzemy i tracimy, rodzimy dzieci, zadajemy podobne odwieczne pytania, na które nie ma odpowiedzi, po czym umieramy niekoniecznie na swojej ziemi. Co ma wisieć , nie utonie, co się rozkręciło to i diabeł nie powstrzyma. Z jakimi pytaniami zasypia dziś współczesny człowiek. Koszmar i widmo wojny w czyściutkiej pościeli mrozi krew w żyłach moim rodakom na obczyźnie, może we Włoszech, Hiszpanii, Francji i innych krajach jest podobnie. Nie wiem, od dziś nie chce wiedzieć nic więcej, będę hibernować jak niedźwiedź w Tundrze, ulokuje się w swojej kryjówce, wspinać się będę do legowiska na brzuchu, łokciach, wyciągając tylne nogi - wejdę tam, czołgając się. Tu będę pisać, malować i czytać, konstruować swoje skrzydła i odlecę z moją muzą opatrzności. W moim schronie mentalnym zostały jeszcze szczeliny na pytania, które zadam, lub zbadam po wyjściu z nory, zresztą co mi tam, teraz cześć z nich przedłożę:
Czy pytania można włożyć do koszyka Wielkanocnego i na jajku napisać, kiedy skończy się ta wojna? - pyta mama Basia z Podlasia. Albo z bialutkiej soli opuszkami palców sypnąć szczyptami na szynkę układając pytanie; Czemu zginęło moje dziecko? - pyta ojciec z Kijowa. Może chrzanić to wszystko, przed świątecznym śniadaniem. Usiądźmy, jak zwykle przy dorodnym stole, suto zastawionym jak za czasów Króla Słońce, pijmy i cieszmy się bracia, niech wino po brodach ścieka strużkami, potokiem niech obmywa twarde skały.
Znowu pytam; dlaczego w kościołach nie można święcić naszych pytań, ja wzięłam ich bardzo wiele, gdy wyjeżdżałam z ojczyzny i upchnęłam je do wielkiej walizki. Minęło już tyle Świąt Wielkanocnych, wielkich cichych dni, tu, gdzie mieszkam, nie chodzi się ze święconką do kościoła, z każdej strony otaczają mnie meczety, tu mam bliżej do Allaha. Święto Wielkanocne pozostaje w tradycji, sercach potomnych, a u niektórych jest jak flacon de naige (tł. patek śniegu), lub jak dym z papierosa.
Polskie rodziny jak co roku wejdą do domu bożego i będą czekać jak ksiądz z Marchwacza Średniego poświęci święconkę. Święta woda ma swoją moc, potrafi tak wiele, jak ciepły deszczyk, który jeszcze wczoraj spływał po pięknej magnolii. Woda święcona miała kiedyś zapewne inny skład chemiczny, ale jej moc zawsze była wszechstronna i jakże skuteczna — przepędzała diabła podczas jednej zdrowaśki, teraz proces egzorcyzmów jest bardziej skomplikowany.
Idą Święta, dzisiaj wieczorem, rozprawiłam się z moimi zapytaniami; Kto? Po co ? Dlaczego? Ile? W ten dzień wiosenny, choć zimowy zakopałam przy sośnie, z dala od winorośli prawie wszystkie dręczące mnie pytania.
Zrobiłam, tak jak radziła mi kilka lat temu przyjaciółka Zainab, wyznawczyni Koranu. Otóż zdradziła mi pewien sekret rodzinny, który potrafi szybko oczyścić duszę. Nie było to wcale skomplikowane, ale ponoć bardzo skuteczne. Opis liftingu duszy;
Potrzebna jest biała gładziutka kartka, na której powinno się wypisać wszystkie nasze grzechy, opisać trudności, z jakimi mierzymy się co dzień, jak również można zadać nurtujące nas pytania. Następnie wieczorem należy udać się w ustronne miejsce, gdzie rośnie sosna. Teraz trzeba ją obejść dwa razy, nagle zatrzymać się i dokładnie w tym miejscu wykopać dół, w którym powinno zakopać się zapisane wcześniej żale.
Część druga liftingu duszy:
Kąpiel z różnymi dodatkami, wannę należy wypełnić do połowy ciepłą wodą. Dodać jedną szklankę suszonych kwiatów, najlepiej jaśminu, dorzucić trzy garści gruboziarnistej soli, dodać jedną głowę z surowej ryby, dosypać jeszcze kilka garści białego ryżu długo ziarnistego, kilka gałęzi sosny zostawić obok wanny. Teraz pozostaje tylko wykąpać się w leczniczej miksturze, ważne jest, by o niczym absolutnie nie myśleć. Gdy woda zacznie, wychładzać się, należy wyjść z wanny i jeszcze na wilgotne rozgrzane ciało, gałęziami z sosny, uderzać się w okolice między – łopatkową, na tyle mocno, by poczuć ból, ale ruchy nie mogą być gwałtowne. Z tego obrzędu należy wyciągnąć tylko jeden wniosek i trzeba sobie zapamiętać: to ty decydujesz, ile jesteś w stanie przyjąć batów od życia. Na koniec, dodała moja koleżanka z Maroka „nie bierz na swoje barki zbyt wielu ciężarów swych bliźnich, a będzie ci lżej”.
Każdy ma swą Noc Przeznaczenia albo Wielką Noc Lajlat - al. Kadr, która przynosi błogosławieństwo, mówiła mi Zainab podczas ramadanu, kiedy to zaprosiła nas na wspólną kolację. Wyjaśniła mi, że to jedno z największych dni w jej kulturze, jest obchodzone najczęściej w 27 noc ramadanu. Według tradycji „Noc Przeznaczania — lepsza niż tysiąc miesięcy! Aniołowie i Duch — Anioł Gabriel zstępują tej nocy, za pozwoleniem swego Pana, dla wypełnienia wszelkich rozkazów. Ona to pokój-aż do pojawienia się zorzy porannej (wg. J. Bielawskiego)”.
Wtedy powiedziałam jej, że nie jestem praktykującą katoliczką, jak również nigdy nie będę wyznawcą innej religii. Ona uśmiechnęła się i powiedziała, nasz Bóg takich, jak ty ceni najbardziej.
Był to ostatni dzień, kiedy widziałam moich przyjaciół Zainab i Omara, w 25 dzień ramadanu. Mężczyzna, z którym była, Omar właśnie tego dnia oznajmił jej, że musi, wynieść się z jego domu — wyrzucił ją na zbity pysk. Był na tyle uprzejmy, że dał jej aż dwa dni na spakowanie jednej, małej torby podróżnej. Późnym wieczorem zasiadłyśmy do wspólnej kolacji, po raz ostatni w takim gronie. Wszystko było niedogotowane, niedosmażone — nie zjadłam nic. W Noc Przeznaczenia Zainab wyjechała do Marsylii bez grosza, przy nadziei.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
To wyraz bezpardonowej na śmierć i życie walki o przetrwanie.
To dlatego Eskimosi żyją na ryfujących lodach w odwiecznym swoim igloo, a ostatni żyjący procent Indian - na peryferiach dzikich Kordyrlierów w rezerwatach USA.
Ofiarami tych zawsze przymusowych migracji są zawsze ci najsłabsi:
d z i e c i oraz k o b i e t y.
Nie występy cyrku, nie kolejne twarze roku, a ten grawitujący w przestworzu portret zakwefionej wygnanki powinien być rozplakatowany na bilbordach świata
Od tysiącleci zawsze TE SAME.
W OBRONIE DZIECI, ŚWIATA ORAZ SIEBIE KOBIETY MUSZĄ UNIEŚĆ HARDE SWOJE GŁOWY
U. 94 Nr 43 poz. 170