Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-05-01 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 606 |
Włączyłem radio. Grał Hulio Iglesias. Czarny chleb muzyki przemysłowej. Nie w sensie wyrazu, mam na myśli to, że Hulio jest krzemieniem przemysłu rozrywkowego. Z resztą, co to kogo obchodzi co ja miałem na myśli. I tak nie potrafiłem tego ubrać w słowa. Poza tym nie byłem pewien czy to rzeczywiście Hulio Iglesias. Bo bycie Hulio Iglesiasem niekoniecznie musi tym być, czyli być nim. Monstrualny świat potrzebuje każdego, kto choć przez chwilę będzie udawał Szejka estrady, w taki sposób by nie zranić potrzeby bycia, zamieniając ją w potrzebę nie - bycia. W Hulio, na ten przykład, Iglesiasie bynajmniej. Potraktował swoich wiernych równo, zrównując ich do mikro, samemu będąc w makro, chociaż bardzo przelotnie i dla mnie nieczytelnie, w bardzo wyraźnym, wyostrzonym, czytelnym właśnie, co by nie było - rozpoznaniu. Piekło to nie jest, nie powiem. Ale jak się gówno posmaruje, jak powiadają - miodem, a na dodatek posypie jeszcze puetruszką, to trudno nie zauważyć, że coś jest nie tak. Nie mniej, dało się tego słuchać.
Cykady przestały cykać. Noc zastała mnie w wozie. Co za noc - wysłuchałem jeszcze kaskady w wykonaniu Carlosa Santany. Nie powiem co to było za radio. Nie wiem, na chybił trafił włączyłem. Ciesząc się tym rzadkim przypadkiem, że nie nadają z Torunia.
Zmęczyłem się. Musiałem się nieco przespać. Od razu sen mnie zabrał tam, gdzie zostawiłem trochę hałasu. Do cegielni. Chleb tam piekłem, lepiłem go w paluchach. Tak że nawet nie wiadomo kiedy go upiekłem. We śnie to nawet jak zagniatasz ciasto na chleb, to nie musisz go piec. Po prostu, nagle orientujesz się że już jest upieczony. Ten, kto konstruuje sny, dobrze wie, że trzeba zostawić jakiś margines. Bo jakbyś miał we śnie tak postępować jak w rzeczywistości, to może byś się nigdy nie obudził, a sens umykał by jak zając. Sens snu mojego był taki, chociaż się tylko tego domyślam, że coś tam zostawiłem za sobą. Spotkałęm kolegów, a podzieliłem chleb tak, żeby każdemu przypadło po kawałku. Nawet dla mnie zostało, tak że nie uważam się za jakiegoś megalomana. Okazja była taka, to było w Nowy Rok. I dobrze jest, żeby na Nowy Rok coś tam ktoś dostał od kogoś. Ja sam lubiłem dostawać, więc też daję. Choćby we śnie. Dobrze jest podróżować we śnie. auto samo jedzie. A gwiazdy rozświetlają ci drogę. Jak to powiedział wielki filozof, co nie pamiętam jego nazwiska, musiałbym się wielce skupić, ale mam koc przykrótki i nie mogę się skupić - Niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie. Nie wiem gdzie to wyczytałem. Gdzieś musiałęm przeczytać, bo jakby mi to ktoś powiedział, to pewnie bym nie zapamiętał. Chyba żeby mi to powiedział tak od siebie. A przecie tego filozofa nie znam osobiście.