Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-05-02 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 621 |
I ta czereśnia. Stoi sobie samiutka w polu. Nikt jej nie obrywa. Oczywiście pole należy do kogoś. Tylko w Niemczech się zdarza taka sytuacja. Szpaki się nawpierdalają. Kurwa, ci Niemcy to też są niezłe pojeby. Kultura, na najwyśzym poziomie. A w środku szajs. Ijm droższe domy tym większy cmentarz, w środku kundle spietrane, bo życie jest im obce. Żeby komuś powiedzieć dzień dobry, to musisz im dać dobry powód, albo zawiadomienie że jesteś kimś, kto za chwilę będzie tak samo pojebany jak on. Bo jak ktoś ma inne normy, to znaczy - jest po prostu normalny, to nie ma racji bytu. I dawaj tu skurwysynom, na kokainę, na to, smo i owo. Bo oni mają, a ty dopiero możesz mieć. Z uprzejmości uczynili oręże walki. Ale z czym? Oni nie mają pojęcia o tym, że już kurwa dawno się powinni połozyć do grobu. Tam było by im wygodniej. A ta chołota, co w Polsce robi to samo, jest już od tego nieba tuż tuż.
Wróżki nie było we śnie. Od momentu, gdy dojżała czereśnia. Tylko ja, sam, się przechadzałem od płotu do płotu. Od płotu do płotu. Szukając samochodu. Bo gdzieś go kurwa przecież musiałem zaparkować.