Go to commentsNa gurze rurze. Tryptyk kwiatowo angelologiczny
Text 15 of 15 from volume: Żywiołaki
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2022-06-02
Linguistic correctness
Text quality
Views513

Na górze róże


Kochajmy kwiaty (przykładowo róże),

one są pięknem tej ziemi.

I ptaki kochajmy,

te cudem niebiańskiej przestrzeni.

I jeszcze najważniejszy miłości kęs,

ten, który przychodzi nam

z takim trudem.

Kochajmy się!

(...?)

Jak to kto?

Ja z tobą, ty ze mną, oni z nimi.

Bo to jedyny życia sens,

wszak do tego jesteśmy stworzeni.


Na dole fiołki


Zatonąłem w fiołkowej powodzi

twojego spojrzenia,

w oczach jak dwie studnie głębokie.

Ich hipnotyczny blask mnie zwodzi

na manowce światła i cienia.


Czym prędzej opuszczam powieki,

a tam pod nimi, niczym na ekranie

w nierealnej przestrzeni zmysłów,

kuszących obrazów taniec,

uwolniony z wędzidła

racjonalnego umysłu.


Nasze ciała

w uścisku namiętnym

splecione,

na styku ust iskra,

z iskry wybucha płomień.


Niewielkie piersi gorące

chwytam w swoje dłonie.

Do wciąż nowych tajemnic

dostępu udzielasz...


Stop klatka!


Nie powinienem...

Otwieram oczy

i otrząsam się z myśli

o żonie przyjaciela.


A my się kochajmy jak dwa aniołki


Aniele, drogi mój,

ty sobie tam stój.

Rano, we dnie,

ale w nocy wezwę diabła do pomocy,

a z jego pomocą małą

ściągnę ciebie z piedestału.

Będzie słychać wielkie łuup

i upadniesz u mych stóp.


Bój się Boga zła dziewczyno,

w blasku złotej aureoli,

stoisz tam z wyniosłą miną,

taka obojętność boli.

Czasem zerkniesz spod kapturka,

by spojrzeniem znowu zwodzić

i obrastasz dalej w piórka.


A czas ciurka, ciurka, ciurka,

czas, kosmiczny szczęścia złodziej.


Jeszcze cię za pióra chwycę,

z fatałaszków cię oskubię,

jeszcze zajrzę pod spódnicę,

zatańczymy, tak jak lubię.


Robisz minki, mój aniele?

Nosek w górę, nie inaczej.

A ja tobie łóżko ścielę,

odtańczmy piekielną czaczę.


J.E.S.



  Contents of volume
Comments (9)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Za czasów braku komórek, smartfonów i w ogóle braku telefonów istniały pamiętniczki. Takie małe zeszyciki do zapisywania. Zwykle zapisywało się tam, że na górze róże.
Emilia z całą pewnością pamięta.
Jesteśmy sobie bliscy wiekowo.
Jesteśmy sobie bliscy w mądrości, którą nabywaliśmy z wiekiem.
avatar
na gurze rurze
całe f pórpurze
nadole bes
koham najdłórzej
a ty mnie nie
avatar
Do dzisiaj zachowałam swój stary szkolny z tamtego tysiąclecia pamiętnik - prezent naszej pięknej i wesołej zza ściany sąsiadki - zresztą pani prof. polonistki - z jej dedykacją i jej czarno-białym foto z kotkiem na jej kolanach. "Wpisali" się tam moi Rodzice, brat i siostra, moja wychowawczyni, moi koledzy z podwórka, moje szkolne psiapsiółki. Wszyscy powklejali swoje piękne kolorowe wycinanki albo zdjęcia, albo coś własnoręcznie namalowali...

A wierszyki były typowe dla tego /sztambuchowego/ gatunku: sentymentalne, często nasycone dydaktyką, na wieczną "miłości" pamiątkę, czasem pełne ciepła i ludzkiego serca.

Jeden z wpisów brzmiał tak:

Kiedy umre kiedy skonam
Kiedy jusz niebędzie mnie
Niech ta kartka ci pszypomni
Że był ktoś kto kochał cie -

emilce kolega Leszek

Mieliśmy wtedy 10-11 lat i byliśmy jak ten szczypiorek na wiosnę
avatar
Bardzo ciekawa koncepcja poetyckiego tryptyku. Ja też pamiętam czasy pamiętników. Mam nawet pamiętnik z lat trzydziestych ubiegłego wieku, ale oczywiście nie swój, bowiem takiego nigdy się nie doczekałem i nie dorobiłem, ale mojej teściowej. Jednak wpisywałem się dość często, jako że bywałem o to proszony, bowiem od dziecka próbowałem rymować.
Podobają mi się świadomie wprowadzone wszelakie błędy, głównie ortograficzne. Myślę jednak, że jeden błąd ortograficzny nie był wprowadzony świadomie. Mam na uwadze: kwiatowo angelologiczny. Jeżeli te dwa wątki się nawzajem przenikają, to powinno być jedno słowo, jeżeli zaś występuje między nimi wyraźna, wyodrębniona granica, należało to słowo napisać z łącznikiem.
J.S.J
avatar
"Nie pożądaj żony bliźniego swego nadaremno" - tak mi się jakoś przypomniało.
avatar
Doskonałe w każdym wyrazie - i w formie. Wyższa szkoła latania!
avatar
Jak to nam dowodnie pokazują nosorożce, żubry, chrząszcze, orły czy inne rybki błazenki,

miłość NIE JEST niczym nadzwyczajnym i nie z tej Ziemi

Dorabianie gęby i przyprawianie jej wąsów /rogów itd./ dokumentnie zniszczyło niejeden życiorys,

tymczasem

przecież NIE JEST z ciebie żaden cud!

("Nie dokazuj" M. Grechuta 1970)

Poetyzacja i drapowanie w szaty tego, CO JEST, i tego, CO MASZ, to droga karkołomna prosto jak strzelił

na łeb
na szyję
avatar
A czas ciurka, ciurka, ciurka,
czas, kosmiczny szczęścia złodziej.

(patrz wina i przyczyna, ten kowal, za którego Cygana powiesili)

Zwalanie odpowiedzialności za siebie i za własne życie

na czas,

na dziewczynę,

na rodziców,

na Gwiazdy Przewodniczki,

na karty tarota,

na Boga,

na Cygana

itd.

to ta strategia, która N A S samych zwalnia z każdej smyczy
avatar
Jeszcze cię za pióra chwycę,
z fatałaszków cię oskubię,
jeszcze zajrzę pod spódnicę,
zatańczymy tak, jak lubię.

(patrz odwieczne obiecanki-cacanki... a głupiemu radość)

Nie słów i nie pięknych obietnic, a

czynów

nam

w tym naszym k/raju łobuza-kowala

czynów nam jak chleba trzeba

!
© 2010-2016 by Creative Media