Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-06-20 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 562 |
Zaczęło padać. Co nie wpłynęło na komfort mojego spaceru w powietrzu. Dalej się bujałem jak ten balonik. I chciało mi się śmiać. Ostatnio tak mi się chciało smiać, jakżem se pojechał do Budapesztu. Chciałem kupić tylko spodnie, a na granicy mnie trzepali jakbym był królem spirytusowego procederu. Owszem, znaleziono spirytus, ale nie mój. Wszystkie butelki strzaskano komisyjnie, tak że wycieczka była smutna. Ale mnie chciało się śmiać.
Woda w basenie pomarszczyła się.
- No to jak. Jutro będzie dobra okazja.
Plum plum plum.
- Ale jak to ma być mokra robota, to ja nic nie chcę wiedzieć - ksiądz patrzał się w czubki swoich butów. Czarne kopytka.
- Jaka tam mokra robota. Porwiemy go, przetrzymamy i zaraz będą nowe wybory.
W słuchawkach jakieś trzaski. Ufoki przekazywały komendy. Coś tam zrozumiałem, lecz nagle nadleciał helikopter. Łączność została przerwana. A mój skafander jakby mnie puścił.
PLUUUUUUM!
Wpadłem do wody w basenie.
- Ojej, ktoś tu jest! - Błękitna suknia pofalowała. Upuściła kieliszek.
Chcieli mnie otoczyć, ale ja umiem pływać. I już wygramoliłem się na brzeg.
Biegły do mnie wygrażając pięściami. Ale tam niewiele mnie było widać. Już hycnąłem przez płot, niby plama utkana z cienia.
Mokry, w buciorach ciężkich niby te, co mieli jak wylądowali na księżycu, podążyłem w noc. Byłem już całkiem trzeźwy.
Zrozumiałęm, że ode mnie zalezy los tego miasta. Musiałem się koniecznie dostać do samochodu. a potem ostrzec Prezydenta.
- Tylko gdzie jest ten most? - Zadałęm sobie pytanie. Bo po Ufokach już ni widu, ni śladu. Nikt mi nie mógł pomóc. Tylko ja sobie sam.
I znowu - Nie pójdziesz po gwiazdach.
A drogowskazy cię zaprowadzą wszędzie, tylko nie tam, gdzie byś chciał.
` Wedle Ślimaka trzeba iść` - Oświeciło mnie.
No to i tak właśnie poszedłem.