Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2022-07-11 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 547 |
gwiazdy rozsypały się już po niebie; niby złote piegi
zrobiły z nocy ogromną twarz żałosnego dziecka –
- część z nich układała się jakby w grymas
nieporadny księżyc błąkał się we mgle
i nie mógł znaleźć dla siebie miejsca
odbijało się od niego przeciągłe wycie; chyba gromady wilków
od rzeki ciągnął chłód – zapychał nam dziurki w nosie
sprawiał głupią i krótką przyjemność naszym brzydkim mordom
bo była połowa lipca, czyli gorąco i parno nie do zniesienia
nieśliśmy na ramionach jakiegoś ciężkiego skurwiela
jego postrzelone ramię trzymało się na ciele jak nadłamana gałąź
i zanim donieśliśmy go na skraj lasu: odpadło i zadudniło o ściółkę
zajebaliśmy go za to, że zabijał
stał z karabinem w ręku, w kamaszach i spłowiałym mundurze
i zabijał
gdy rzucaliśmy nim o rozmiękłą po wieczornej mżawce ziemię
słońce wtórowało nam rozległą brzoskwiniową plamą
kolejny upalny dzień stawał na palcach, rozciągał się i ziewał
po kilku godzinach wróciliśmy do naszych
historia zaczynała się od nowa
ratings: perfect / excellent
ponieważ
na całej Matce Ziemi wszyscy jesteśmy pogrobowcami naszych Ojców i Dziadów, i to Oni nas od kołyski uczą władać narzędziami manipulacji i presji (tutaj zemsty).
Gdybyś jako dziecko miał w o l n y wybór, a nie domową łopatologię, zostałbyś nie katem, a wysublimowanym, miłującym świat i ludzi poetą
historia zaczynała się od nowa
(patrz tekst)
/po obu stronach barykady/
siedliśmy za stołem
z dziećmi społem kołem
snuć historie niewesołe
snuć wspominki krwawe
Jak nazwać posyłanie własnych dzieci na nie ich /dzieci/ wojnę??
ratings: perfect / excellent