Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2022-07-22 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 710 |
POMAGACZE
Kilka dni temu zobaczyłem informację o goszczącej w naszym kraju Ukrainian Freedom Orchestra. Kilka występów i ruszą na zachód Europy, na tourne, i jestem pewien, że wypełnią sale koncertowe. Bo zachodnioeuropejscy melomani pójdą na ich występy – są sfrustrowani wsparciem dla Putina udzielanym przez ich rządy, chcąc więc pomagać biednym Ukraińcom kupią bilety. Pomogą w ten sposób impresariom organizującym te występy, pomogą koncertującym muzykom z napadniętego kraju, ale nie pomogą walczącej Ukrainie.
Kiedy rozpoczęła się ta wojna, w Polsce odbyło się kilka koncertów transmitowanych przez telewizję – w hołdzie walczącej Ukrainie, charytatywnych, wspierających. Zgromadziły one w większości nijakich artystów, dla których była metoda wypromowania się, wykonujących pozbawione wyrazu utwory. Nuda nuda glut. No i flaga Ukrainy wyświetlana jako tło. Bodaj tylko Enej sięgnął do ukraińskiej melodyki. Te koncerty były wielkim wydarzeniem, bo pokazały jakie krążą po tym kraju stada złaknionych sławy miałkich artystów, kiszących się w różnych niszach. W większości wykonujących czyjeś piosenki, idealnie przezroczyste, przelatujące przez głowę i niekotwiczące się w pamięci. I było to wielkie wsparcie dla tej rzeszy szansonistów, menadżerów, nagłośnieniowców, hołd dla nich. Event charytatywny pomagający im. Tytułowi Ukraińcy? Jacy Ukraińcy? Przecież chodziło o łechtanie swego ego: jaki ja empatyczny i wrażliwy jestem skoro wystąpiłem na takim koncercie!
W Kijowskim metrze zespół U2 dał koncert. Toż to świetny sposób, by przypomnieć o swym istnieniu – ja już dawno o nich zapomniałem i mój świat nie był przez to uboższy, ale bogatszy. Pink Floyd się reaktywował i wydał płytę z motywami ukraińskimi – trudno odpuścić taką okazję do wyjęcia kasy z rynku, bo Ukraina modna się zrobiła nagle. Czy koncert U2 był jakoś godzien zapamiętania, poza kontekstem sytuacyjnym? Czy płyta Pink Floyd to nowa jest jakość w muzyce?
Powódź, wojna, sraka padaka innego rodzaju, albo narodziny pięcioraczek – każda okazja jest dobra, by szansoniści mogli zarobić, bez napinki, szczególnego wysiłku, odgrzać jakiś stary kotlet.
Kiedy w Kielcach doszło do wiekopomnego wydarzenia, czyli narodzin pięcioraczek, miasto zorganizowało z tej okazji koncert charytatywny. ( Że kupiono im domek i wspierano na kilka różnych sposobów nie warto wspominać – i mnie to nie boli, że to i za moje, bo takie fanaberie rządzących przynajmniej kogoś potrzebującego wspierają.) Sam zaś koncert zbulwersował wielu znajomych. Nie że w ogóle go organizowano – bo ludność miejscowa kibicowała rodzicom tej gromadki: będą mieli ciężko – ale to jak. Koncert był biletowany. A bilety od 50 zł wzwyż. Czemu nie od 20? A w tym chińsko żydowskim mieście, jakim są Kielce, dla wielu pracujących wtedy 50 zł to była prawie dniówka, bo ich pracodawcy – wtedy pewnie na widowni w garniturach i sukniach, na miejscach biletowanych po 200 i po 500 – woleli się tak lansować zamiast uczciwie zapłacić za pracę.
Tego rodzaju charytatywne eventy skutecznie zbrzydzają całą ich ideę, ich istotę. Bo wspierają nie tych, którzy widnieją na plakatach.
[APPENDIX. Byłem kilka razy na tych protestach ulicznych przeciw rosyjskiej agresji. Schemat jest ten sam: makabryczno drastyczna historia, epizod jakiś tej wojny, potem piosenka, potem znów ktoś opowiada jakąś historię, piosenka, historia i tak al. fine da capo. Piosenki oczywiście ukraińskie. Ale wszystkie takie rozczulankowe, łzawe, nostalgiczne. Nie mogłem się oprzeć, podeszłem i zagadałem: jest w was tylko smutek i przerażenie? Nie ma gniewu i wściekłości? Ta muzyka… A może możecie puścić coś innego? – Co na przykład? – Zespół Cios, piosenka „War”. – To polski jest zespół? – Nie, odpowiedziałem, z Chmielnickiego. Zanika chęć do dialogu.
A tak na marginesie tego przyczynka to po rozpoczęciu tej wojny youtube nagle zaczął odnajdywać ukraińskie zespoły rockowe spoza mainstreemu. Fascynujące.]
ratings: perfect / excellent
- tutaj kosztem dramatu wielkiego walecznego narodu -
to zmora wszechczasów. W tym sensie ten nie/do/pobicia nieśmiertelny "zespół zgrany: trąbka, pompka i organy"
zawsze gra wyłącznie do własnego kotleta.
M a s a k r a ;(
ponieważ szczytny cel uświęca wszelkie środki??