Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2022-09-29 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 536 |
leżę tu od zeszłego roku
a może od narodzin
po niemowlęcym falstarcie
wieczorami matka szepcze mi do ucha jej głos słodko dźwięczy kołysze
jak na wysokiej fali diabelskiej karuzeli
czekam jak w sztafecie na swoją pałeczkę
moje dni są niewidzialne
choć paradoksalnie zielone
jak gęsty las marzenia kłujące świerki pod stopami
między drzewami potykam się gubię
trzecią noc już nie śpię
siódmy dzień nie jem i nie wychodzę z domu od ponad roku
któregoś dnia pokocham własne ego albo komuś napluję w gębę
tak mi dopomóż
*
Niespodziewanie zjawił się diabeł i rzekł:
- Tak ci nie dopomoże, musisz się zmienić .
- Jak? zapytałam zdziwiona.
- Szarość dnia ubarwiaj złymi uczynkami.
- Co mam zrobić?
- Naucz się kłamać, stosuj manipulacje, rań ludzi nie szpilką, lecz wiertłem. Zostań moją córką.
Zapada zmrok ojcze,
chyba się prześpię.
23.09.2022
ratings: perfect / excellent
(patrz całość)
ratings: perfect / excellent