Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2022-11-21 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 472 |
czasami marzy mi się, by panowała cisza,
ludzie prześcigali się w milczeniu. patrz: współcześni
kopiści mierzą, czyj ołówek jest krótszy,
którym da się napisać mniej.
każdy z nich - niczym gąbka do ścierania
toksycznego płynu, smutny jak ipsacjonista bez rąk,
absurdalny, niczym wysypujące się z gniazdka
prądowe kamyki. mniej trwały niż obraz na ekranie
telewizora, przed którym chciał spędzić życie,
ale mu się w porę odwidziało.
czasem, naprawdę rzadko, wyobrażam sobie bezobraz
(wiem, wszystkich nas on czeka, z każdym dniem
jesteśmy bliżej przezroczystych farb,
niewidzialnego płótna).
czego na nim nie będzie? ja w cekiniastym garniturze
(pożyczyłem od Michała Wiśniewskiego
na wieczne oddanie), robiący miny jak Jim Carrey.
moje zwierzę, które ociera się grzbietem o gwiazdy,
pozostawia na nich kłaki sierści.
ja spragniony atencji, wesoły, więc nierzeczywisty.
mój niedoszły morderca łypiący zza drzew.
wreszcie: szlachtowany zwierz, ja, w którym
eksplodowały wszystkie kolory świata
(wiem, nieszczęście nie do opisania. a i tak większość
osób, widząc rozmiary powstałego leju
wzruszy ramionami. niektórzy powiedzą beznamiętnie:
`nie chciał, więc nie ma`).
ratings: perfect / excellent
Pozdrawiam pełen podziwu:)