Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2022-12-01 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 491 |
Wczoraj byłem w supermarkecie i zaraz przy wejściu zaczepił mnie mały, niedbale ubrany i niedogolony człowieczek.
– Przepraszam pana – wybąkał. – Czy ja mógłbym …
– Nie – odburknąłem i poszedłem dalej.
Może to i źle, ale tacy ludzie kojarzą mi się z menelami szukającymi pieniędzy na alkohol i wolę nie mieć z nimi nic do czynienia.
Zakupy to dla mnie żadna atrakcja i dlatego staram się je robić bez zbędnej straty czasu. Zawsze mam przygotowaną listę produktów i idę tylko tam, gdzie mam coś do wzięcia, a wszystkie inne alejki marketów traktuję tylko jako trasy przelotowe. W takiej właśnie alejce załadowanej świąteczno-mikołajowymi towarami znowu zobaczyłem mojego znajomego spod drzwi zbierającego z podłogi drobne monety. „Farciarz” – pomyślałem i z daleka poczekałem aż skończy. On tymczasem pozbierał wszystko i... odłożył na półkę z kolorowymi torebkami do pakowania prezentów. Pooglądał jeszcze przez chwilę jakieś bombki i odszedł. Podszedłem do półki i zobaczyłem, że było tego dziewięćdziesiąt groszy, czyli miałby za to porządną bułkę, jeśli głodny, albo niezły wstęp do piwa.
Już mnie ręka swędziała, żeby wziąć te pieniądze ale się powstrzymałem, bo zrobiło mi się głupio, że chcę zabrać to co zostawił menel. Poza tym w mojej głowie zadzwonił alarm, że przecież widać mnie na monitoringu i mogę zostać posądzony o kradzież. Przyszło mi nawet na myśl, że może to być jakaś zaaranżowana sytuacja w celu badania zachowań ludzkich i że nagle pojawi się tu ktoś z mikrofonem i kamerą. Opuściłem więc czym prędzej tę strefę zagrożenia i ruszyłem w trasę wyznaczoną przez listę zakupów.
Po drodze jeszcze raz zobaczyłem małego człowieczka, który właśnie zaczepiał jakąś kobietę. Został przez nią zbyty i zaraz wszedł w alejkę z AGD. Zatrzymałem się u jej wejścia i zacząłem go obserwować. Szedł powoli, jakby szukając czegoś. Potem wziął do ręki czajnik bezprzewodowy i długo oglądał. Pooglądawszy, odstawił starannie na półkę i zaczął przyglądać się żelazkom. Następnie przeszedł do alejki z zastawą stołową i spędził tam sporo czasu oglądając talerze. W międzyczasie zaczepiał ludzi, ale nikt mu nic nie dawał. Potem poszedł do chemii gospodarczej i w jeszcze kilka innych miejsc, a ja chodziłem za nim. Obserwowałem go i zastanawiałem się, co on kombinuje. Po co ogląda rzeczy których przecież nie kupi, a nawet nie ukradnie, bo są za duże do schowania za pazuchą. To śledzenie wciągnęło mnie tak bardzo, że prawie zapomniałem o czasie.
W końcu dałem sobie z tym spokój, dokończyłem zakupy i poszedłem w stronę kas. Tam znowu go spotkałem. Wyraźnie mnie nie zapamiętał, bo jeszcze raz zagadnął:
– Przepraszam pana, czy mógłby mi pan dać parę złotych?
– Na co? – zapytałem odruchowo.
– Choć na bułkę, bo od wczoraj nic nie jadłem – odpowiedział patrząc mi w oczy.
Wyglądał jak zbity pies, wyraźnie był zawstydzony i wydawał się jeszcze mniejszy niż był.
– Forsy ci nie dam, ale mogę ci coś kupić. Co chcesz? – zapytałem zawracając.
– Obojętnie, co tylko pan będzie mógł – odpowiedział idąc za mną.
Wrzuciłem do wózka kilka bułek, pętko kiełbasy i butelkę mleka.
– Będzie dobrze? – zapytałem, a on tylko skinął głową.
Zapłaciłem i wyszliśmy z marketu.
– Bardzo panu dziękuję. Nie Bóg panu wynagrodzi – podziękował odbierając torebkę ze „swoimi” zakupami.
– Widziałem jak zbierałeś pieniądze z podłogi. Dlaczego ich nie wziąłeś? – zapytałem.
– Przecież nie były moje, a ja nie jestem złodziejem – odpowiedział ze zdziwieniem w oczach.
Zatkało mnie i poczułem wstyd, że o mało co nie połaszczyłem się na tamte grosze. Wstydziłem się też tego, że tak niegrzecznie, z góry i per ty potraktowałem tego człowieka.
– Życzę smacznego i niech się panu wiedzie – powiedziałem podając mu rękę.
Jego dłoń była mała i zimna, ale uścisk silny i męski.
„Przecież nie były moje, a ja nie jestem złodziejem” – dźwięczało mi jeszcze długo w uszach i wiedziałem, że oto na starość dostałem nauczkę z uczciwości.
ratings: very good / excellent
Brakuje przecinków przed: aż skończy, ale, co zostawił, oglądając, których, patrząc, odbierając, jak zbierałeś, podając. No i zbędny przed: albo.
ratings: perfect / excellent
Sypiał w niedziele
Na chórze wysoko
Równy bogom i obłokom
w unijnej europejskiej Polsce
żebrze na ulicy - to dla nas wszystkich policzek