Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2023-03-18 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 444 |
PIWO Z KOPERNIKIEM
Pewnie jak większość telewidzów nie oglądacie reklam – ja owszem. Kilka lat temu emitowana była uporczywie reklama piwa „okocim”, ze sloganem: tylko 3 składniki – woda, chmiel, drożdże. To było w tych heroicznych czasach, gdy na etykietkach tego piwa widniało, obok stężenia alkoholu, ekstraktu także IBU. Dziś poziom IBU już nie jest podawany, reklama się zdezaktualizowała i jej emisja mogłaby być podstawą do pozywania koncernu piwowarskiego, bo już daleko mija się z prawdą. Bo jak powiedział jeden z kolegów: sypnęło im się zbożem do piwa. Po co? To jasne – jeśli nie chodzi o seks ( a tu nie chodzi), to musi chodzić o kasę. Cięcie kosztów.
Portery długo były synonimem wysokiej jakości kunsztu piwowarskiego – ale już przestały nim być. Dzięki temu mogłem spokojnie pomijać w rozważaniach piwa z „Lecha” – tam porterów nie robiono, więc i wszystkie oferowane tam odmiany jasnego siłą rzeczy musiały być pastewne. Ostatnio chyba na rynek musiał wejść jakiś ekstrakt porterowy, bo w ofercie „Tyskiego” pojawił się porter. Sprawdzałem – pastewny. Ostatnio sprawdzałem świeżynkę na rynku – porter „Szydło” z Buska Zdroju. Smak całkiem, całkiem, ale skład przyprawił mnie o szok kulturowy – to porter wielozbożowy! Tam nie tylko jęczmień, ale i pszenica, a na dodatek jeszcze kukurydza!
Jeszcze kilka lat temu koledzy z pogardą zapewniali: ja nie piję „Harnasi”/ żółtej „Tatry”/ „Kuflowego”. A dziś? A co to za różnica – „Tyskie” czy „Harnaś”? W smaku prawie żadna. Różnica jest – „Tyskie” ma fajne spoty reklamowe z Dorocińskim i Fronczewskim. Spójrzcie na nie z uwagą – aktorzy występujący w tych spotach podają sobie szklanki z piwem, czasem moczą w nim usta, ale bez wysiłku powstrzymują się przed jego piciem na ekranie. Choć w tym przypadku nie wymaga to wielkiej siły woli i hartu ducha. Wystarczy zaufać swym kubkom smakowym.
Dzięki relacjom kolegów pracującym wcześniej w browarach wiem, że widniejące na etykietkach slogany w stylu: długo warzone, długo leżakowane, dziś oznaczają półtora dnia. Bo miary: długo nie ma w systemie metrycznym ani żadnym innym. Dla skacowanego prezesa browaru półtora dnia oczekiwania na piwo na kaca to może być naprawdę długo.
Jest też segment piw dla specyficznego konsumenta. Plastikowe butle. Tu najbardziej zjawiskowe jest piwo „Rysy” w butli o pojemności 0,66 litra ( szatan chyba się tu czai), ze sloganem na etykietce: „efekt ciupagi murowany” - ! One pięknie się nazywają – „Śląskie domowe”, „Mocne beczkowe”. To ostatnie jest jednym z bohaterów pięknej scenki, której opisem podsumuję tą refleksję.
Jazda autobusem do pracy to około pół godzinna podróż. Znam z widzenia wielu pasażerów. Jeden z nich, taki nonszalancki 60 –cio latek, ochroniarz ( wiem, bo go widziałem, gdy pracuje), wsiada często z siatą tych plastików ( one nie mają litra pojemności, ale tylko 0,9 l). Raz dosiadł się do starszej od niego o dwie dekady znajomej. Ta widząc co wiezie zagaiła o piwie. Ja to nie pamiętam kiedy ostatni raz piłam piwo, nawet nie wiem ile piwo teraz kosztuje, ale muszę kupić ze dwa, żeby mieć jak goście przyjdą. Na to on: różnie, 3, 4 złote. Ja to piję takie, ono nawet smaczne jest, może to nie jest piwo z górnej półki, ale jest dobre i za pół litra wychodzi jakieś 2,50.
Coś w tym jest – „Beczkowe mocne” to naprawdę nie jest piwo z górnej półki. W osiedlowym sklepie te plastikowe butle z piwem nie stoją w lodówkach i na półkach z innymi – mają osobny regał blisko kasy. Pewnie dlatego, by ich konsumenci/ nabywcy nie błąkali się między regałami rozsiewając swe feromony, których potem trudno się pozbyć z wnętrza sklepu.
A ja chyba niestety pamiętam piwa z browaru Jędrzejów. Te proporcje. „Zamkowe” – 3,8% alkoholu i 12% ekstraktu. „Słoneczne” – 4,2% alkoholu i 14% ekstraktu. Starsi ode mnie koledzy krytykowali je: one już nie smakują jak piwa kiedyś. Jakość otaczającego nas świata systematycznie się obniża.
Kopernik nie tylko był wybitnym astronomem, ekonomistą, administratorem, ale i po części prorokiem.
ratings: perfect / excellent
kiedyś jest pan nikiem
to jak z naczelnikiem
na ty bliskie bycie
ile jest mleka w mleku i cukru w cukrze, a mięsa w kiełbasie,
przerabialiśmy jeszcze za gomułkowskiego Peerelu.
Trzeba długo żyć, żeby widzieć, dokąd żeśmy wszyscy w tym ubawie po pachy już byli zabrnęli
;(
Tylko... co teraz dalej?
Dlaczego ten cały w każdej gminie UOKiK, ten wszechobecny PIS /czyli Państwowa Inspekcja Sanitarna, dawny Sanepid/
wcale nas-konsumentów nie chronią
i są tak straszliwie niewydolne
??
łącznie z kosztami utylizacji plastiku /tutaj butelek po bardzo szemranym piwie/
- i róbta se, co chceta!
Na co nam-Europejczykom kompletnie nieudolne, od dziesięcioleci jak Wezuwiusz uśpione urzędy, instytucje, biura etc., etc.
?!
ratings: perfect / excellent