Text 68 of 95 from volume: Listy
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2023-05-09 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 439 |
mieścina jedna czwarta trzeźwa
trzy czwarte alkoholicy mimo prohibicji
wciągają prochy, palą zioło, jedzą grzyby
dają do żyły nie ma normy, brakuje czasem mamony
czas nie rozpieszcza nieciekawe wiadomości
kilku gości tutaj pochłonęła ziemia
ciało i kości , dusza unosi się wśród sosen
albo gdzieś między wierszami
zostali sami twardziele czas stanął w miejscu
tam gdzie był klimatyczny bar jest ciucholand
szmaty ważniejsze niż prawdziwy dialog
poznałem ciekawych ziomków słowo daję
mają wszystko oprócz szczęścia w miłości
potrzebuję słów matki, upomnienia ojca
piszę do niej na pomiętej kartce
kilka zdań, że w życiu nie jest jak w bajce
nie jestem agresywny choć czasem
poniosą mnie nerwy, martwe przedmioty
odpuszczam daję spokój
nie jestem stąd, lecz kocham
ratings: perfect / excellent
(patrz tekst)
są dzień w dzień tak w trupa nawaleni, że nie sposób z nimi pogadać nawet w narzeczu suahili.
No, i jakie znaczenie ma taki dialog, kiedy we własnym życiu NIE JESTEŚ W STANIE porozumieć się nawet sam ze sobą
??
to dla przytłaczającej większości (czyli dla tych 3/4) miejscowych
/dożywotnio przykutych do ojcowizny/
matnia-pułapka-samołówka. Nic tylko się powiesić
(vide deklaracja)
Jak kochać mieścinę, w której przytomne są jedynie dzieci
?!