Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2023-10-03 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 251 |
„By zilustrować to co czułem najlepiej wyobrazić sobie, że jest się spoconym i zmęczonym, a wszystko wokół idzie źle. Ilekroć próbuję przejść przez ulicę, zawsze, tuż przed nosem, przejeżdża z ogromną szybkością autobus. Ma się poczucie, że świat jest wrogi, a życie jest jak bieg pomiędzy dwoma szpalerami chłoszczących nas bandytów.”
Colin Wilson `Pasożyty umysłu`
przeł. Beata Moderska, Tadeusz Zysk
lgnie mi się coś. tęgie fujostwo, które mógłbym porównać
do próby zrobienia sobie dobrze, ręką, we własnym łóżku,
gdy za panelami ściennymi rozkłada się otruta mysz.
cuchnie, psuje atmosferę, nacieka w głąb wyobraźni.
tego wieczoru, w bólach, na szczęście odwracalnie,
jęcząc jak potępione duszysko, które jest zbyt cierpiące,
by zmaterializować się jako półwidzialna zjawa, umiera
Izuś Krzan. potem przychodzi do mnie niemiłosiernie
napalona Vanessa Hudgens, rozbiera się -
i zaczynają wylatywać z niej monety. peerelowskie.
leci Bolesław Prus, Marceli Nowotko,
wysypują się pięciozłotówki z orzełkiem bez korony.
powstaje paskudztwo. jest jak powszechny błąd
wesoło powielany w dwucodzienniku Spowrotem,
samotność tak wielka, ze aż chciałoby się wziąć żyletkę
i odchlastać sobie niepotrzebne rzeczy (parę dawno
przeczytanych książek, pamiętający czasy podstawówki
jeżyk pełen kredek i ołówków,
spodnie, w które już nie wejdę).
krzyczę tym, ale odrasta wewnątrz, większe.
próbuję przemilczeć
- pęka ze śmiechu, cyniczna morda.
koloruję czarno-białe zdjęcia. nie myśleć, że rodzi się,
nabiera kształtów. cielistymi farbkami - przez szarość!
wywoływać z papieru zaprzeszłych i nieznanych ludzi,
łapać duchy w głąb palety i nadawać im
nieco bardziej ludzką barwę!
jesień, do chałupy pcha się coraz więcej myszy.
sypię granulki, napełniam zakrętkę od słoika,
choć wiem, że nie powinienem tego robić.