Go to commentsNIEDZIELA ZA GARŚĆ DOLARÓW
Text 1 of 5 from volume: Ze starego brulionu
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2023-12-22
Linguistic correctness
Text quality
Views290

NIEDZIELA ZA GARŚĆ DOLARÓW


mży

wycieraczki piszczą po szybie

aż uszy bolą


bry…


syn z miną męczennika

patrzył na mnie psim wzrokiem

jakże ciężko wstać

po tygodniu szkolnych zajęć…


mnie od lat nie dziwi nic

uśmiecham się

markując że mi lekko


niedziela – i takie tam...

(chociaż to szabat mieliśmy święcić)

tak wymyślił bóg?


- parasol...

cholera!

do auta jakieś 150 metrów

dałoby radę…


wycieraczki bez wytchnienia piszczą

(strasznie nas to wkurza)

trzeba będzie je wymienić

w najbliższym czasie


jesień…


a ty co masz taką minę

jakbym wiózł cię na egzekucję?


wyprzedzam miejski autobus

pusty jak my

przed niedzielnym kazaniem


syn milczy

chociaż aż kipi od ciętych ripost

(znam go)

zgniata je w sobie

niczym kafar bale w podmokłym gruncie


milczymy tłumiąc warkot myśli…


żona poprawia córce

kosmyk włosów

wpadający jej na oczy...


wita nas przykościelny parking

lśniący niczym lustro

gęsto upstrzony brudnymi kałużami

zagnieżdżonymi w nieckach

byle jak wylanego asfaltu


wychodzimy z auta zakładając maski

niedzielnych przyjaznych uśmiechów

(tak trzeba)

uśmiechy uśmiechy uśmiechy

ugrzecznione rozmowy


ble ble ble…


mży i chwała najwyższemu!

zajmujemy swoje miejsce

niezmiennie te same od lat

wszystko zgodnie

z niepisanym prawem kościoła


diakon wbrew okolicznościom przyrody

zachęca nas abyśmy

podziękowali boga za pogodę

(mam chęć kopnąć go w dupę)


teraz jest czas

mantrowania

dla mnie

najgorsza część tego religijnego spektaklu

wolę odgrzewane kazanie

z tym nieodzownym patosem

w głosie kaznodziei


ukradkiem spoglądam na zegarek

zastanawiając się skąd oni biorą

takich duchownych...

z łapanki?

kazanie dłuży się niczym

wieczność w fotelu u dentysty

chociaż jestem świadomy tego

że mieści się w dwudziestu minutach


teraz najważniejsza część

tego nabożnego spotkania

kolekta – wielka tajemnica wiary

którą można traktować na dwa sposoby

dobrze - ponieważ jest zwiastunem końca nabożeństwa

i źle - ponieważ świadczy o tym

że bóg nie ma kasy dla swoich pracowników


(moja żona twierdzi że bywam złośliwy,

ale to jedynie niewinny sarkazm)


rytuał dobiega końca uwalniając

wszystkie kanały radości


szczęśliwi

opuszczamy pośpiesznie kościół

napompowani odświętną atmosferą

która z założenia ma nam starczyć

na kolejny tydzień

(chociaż zwykle zanika już w poniedziałek)

jeszcze tylko kilka kurtuazyjnych

ukłonów

pa pa pa

jesteśmy wreszcie w domu

kładę się wygodnie na sofę

chwytam pilot od telewizora i

nagle zalewa mnie światłość

której przesłania nie jestem w stanie

zrozumieć…


oglądam z bogiem western

za garść dolarów

lubimy ten film


  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Spaghetti westerny z lat 60.tych ub.w.

/z Clintem Eastwoodem w roli rewolwerowca/

pt. "Za garść dolarów" i "Za kilka dolarów więcej" oglądaliśmy jako dzieci tzw. wieki temu.

Do czego służy /jest powołany/ rewolwerowiec? Przecież NIE SŁUŻY za darmo
avatar
Rodzinna niedziela

- w drodze do kościoła;

- w trakcie mszy z drętwym diakonem, kaletą-tajemnicą wiary;

- i po niej, już w domowym zaciszu z Clintem Eastwoodem w roli nagrody pocieszenia

to ta /wciąż ta sama/ golgota, która ci co tydzień unaocznia, że

prochem jesteś i w proch się obrócisz. Amen
avatar
Znana mądrość głosi, że z rodziną i z plebanem najlepiej się wychodzi tylko ze skóry.
© 2010-2016 by Creative Media