Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2023-12-24 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 260 |
PRZED WIGILIĄ
aparat nazywał się lubitel
czy jakoś tak - nie pamiętam
tata trzymał go na górnej półce
starej skrzypiącej szafy
z drewnianym zegarem na szczycie
który od dawna
nie tykał tym swoim hipnotyzującym
tik tak tik tak...
kartki albumu są luźne
fotki małe
10 x 13
wzrok mam słaby
w drżącej dłoni ściskam lupę
o! na tym zdjęciu tata po kolana w wodzie
to chyba z Sopotu
tata przypomina robotnika
tego z rozwichrzoną grzywką za sterem
z socrealistycznego plakatu
to sprawka lubitela
dlatego tata jest taki rosły
młody pełen wigoru i planów
na kolejnej fotce mama
w zaawansowanej ciąży
ostrożnie wchodzi do wody
ja już wtedy byłem
ale tak jakby nie do końca - nie w pełni
jak teraz...
tata urodził się cztery lata przed II wojną
to dla mnie ważna data
lecz nie chcę pamiętać kiedy zmarł
wypieram to z siebie każdego dnia
o!
a to z wiglili
z lat szećdziesiątych
żywa choinka ozdobina łaćuchem z kolorowych wycinanek
i anielskim włosem
dostałem długopis zenith
enerdowskie flamastry i grę planszową
w poszukiwaniu skarbów
sięgam po ściereczkę z mikrofibry
(do okularów)
bez pośpiechu wycieram szkła
i wypalcowaną lupę
knykciem zgarniam ciepłą kroplę
która powoli spływa mi po policzku…
nic to! nic to...
wesołych świąt
oglądam dalej...