Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2024-02-09 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 280 |
trwa wyścig ruin. domek, najmniejszy, jaki kiedykolwiek
zbudowano na dawnej ulicy Trutniowej,
(obecnie przemianowana na Honorisa Causy,
za patrona ma jakiegoś jugosłowiańskiego wenerologa)
pędzi, potykając się o własną podmurówkę,
na skos, na złamanie ścian!
robi bokami, na zakrętasach rozrzuca łachy,
sypie bibelotami, wybebesza się pieniście.
rozkołysane szafy, komody w jego wnętrzu
robią skłon i zapluwają się miękkim.
grad komet! a każda wnika, ryje tunele,
przez które ciągnie chłodem i gdzie śmierdzi
jak smatrfon zamknięty w rozgrzanym prodiżu.
blacha linieje z farby, kłapią okiennice.
nie poddaje się, domcio, nie pozwala wyprzedzić
mało kulturalnemu pałacowi z Warszawy,
stadionowi, który miał być wybudowany,
a już kolejny rok zamiast niego straszy niedogruzowisko
(ruina w powijakach to też ruina!),
dwóm zbombardowanym szpitalom ze wschodu,
szopie-kołysce, w której leżę i, przebierając nóżkami,
powtarzam: `meta, metka, metuś`.