Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2024-03-22 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 243 |
kraina jest głęboko wżarta w nas, wdrukowana
w podobwodzia. straszna tam wikłanina, zdaje się,
że twórcy podczas malowania rozstroiły się kolory, a
włosie pędzli, drżąc niczym w febrze, kreśliło jedynie
wstążyny Möbiusa, kąty nieprzyległe.
to nasz deep state, deep church, bajka rządzona
przez mit, obszar stoczny przez legendy, jakby
były wyniszczającym choróbskiem.
wieżowce o tępych iglicach leniwie trącają światełko
rosnące nieco powyżej, diabelskie młyny mielą cirrusy.
ludzi tam – jak na lekarstwo, ot: półdziki zwierzętostan
umierający z nudów w klatkach ze szkła i plastiku.
przeważnie szczekwa zamiast mowy,
echo dudniące w betonowych ostępach.
jest tor, na którym trwa wyścig wehikułów czasu (który
pierwszy dotrze do Prakońca?), są puszcze, głuche i ślepe
bory, gdzie wychwala się Brak, oddaje cześć wyrżniętym
w żywicznym drewnie smolnym bożkom, ponurakom
z brodami po kostki, zaś przybyszów raczy się
miłymi słowami kończącymi się na -rniczać, -erdalaj,
sa hordy dzieciaków bawiące się w resztkach złota płatkowego
(kaleczą dłonie do krwi, ale najwyraźniej to lubią),
klinicyści wszczepiający grudki, od których przechodzi
wszelki ból. jest śmiech, choć głupi i bez powodu.
warstwy wykruszają się i widzę miejsca łączenia,
ślady prucia i ponownego zszywania, dziurki po igle.
dostrzegam płócienko, materiał otwarty o relikwie.
wyglądający tanio, ale nie na sprzedaż nawet za miliony.
przedarłby się, jakby tylko skrobnąć paznokciem.
nie mam odwagi. trochę boję się tego, co zakrywa.
...no dobrze, jutro odsłonię. uwierz.