Author | |
Genre | humor / grotesque |
Form | prose |
Date added | 2024-04-19 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 214 |
Marcin był specjalistą wsparcia audytu finansowego dla klienta niemieckiego w wielkiej korporacji. Pracował w biurze na 15. piętrze, gdzie miał dostęp do automatu z przekąskami i napojami oraz dystrybutora z wodą. Był to dla niego niezbędny element codziennej rutyny, ponieważ lubił sobie zrobić przerwę na kawę, herbatę lub coś słodkiego.
Jednak pewnego dnia, gdy wrócił z lunchu, zauważył, że automat z przekąskami i napojami zniknął z korytarza. Zamiast niego stała tylko tabliczka z napisem: `Z powodu oszczędności automat został usunięty. Prosimy o korzystanie z kantyny na parterze`. Marcin poczuł się zaskoczony i zły. Jak to możliwe, że tak nagle pozbawiono go jego ulubionego źródła energii i pocieszenia? Pomyślał, że to jakaś pomyłka lub żart.
Poszedł więc do dystrybutora z wodą, żeby napić się gorącej herbaty. Nacisnął guzik z czerwoną ikonką kubka, ale zamiast wrzątku z dystrybutora popłynęła tylko zimna woda. Marcin spojrzał na ekranik, na którym widniał komunikat: `Z powodu awarii dystrybutor nie wydaje gorącej wody. Przepraszamy za utrudnienia`. Marcin poczuł, że mu się gotuje we krwi. To już była przesada. Jak on miał pracować bez kawy i herbaty? To było nieludzkie.
Zwiesił głowę i wrócił do swojego biurka. Próbował skupić się na swojej pracy, ale nie mógł. Był sfrustrowany i rozdrażniony. Nie mógł znieść tego, że ktoś tak po prostu odebrał mu jego przywileje. Postanowił, że musi coś zrobić. Nie mógł tak dłużej żyć.
Wstał więc i poszedł do kuchni, gdzie stał czajnik elektryczny. Wziął go i napełnił wodą. Włączył go i poczekał, aż woda się zagotuje. Potem wziął czajnik i wyszedł z kuchni. Szukał kogoś, na kim mógłby się wyżyć. Zobaczył sprzątaczkę, która właśnie wycierała podłogę. Marcin pomyślał, że to idealny cel. Podszedł do niej i bez słowa oblał ją wrzątkiem z czajnika.
Sprzątaczka krzyknęła z bólu i przerażenia. Wrzątek poparzył ją po twarzy, szyi i rękach. Upadła na podłogę i zaczęła się zwijać. Marcin patrzył na nią z zadowoleniem i triumfem. Poczuł, że odzyskał kontrolę nad swoim życiem. Nie obchodziło go, że właśnie skrzywdził niewinną osobę. Był zbyt pochłonięty swoją zemstą.
Wkrótce dobiegły go krzyki i kroki innych pracowników, którzy przybiegli zobaczyć, co się stało. Marcin nie zwracał na nich uwagi. Wyrzucił czajnik na podłogę i uśmiechnął się. Był dumny ze swojego czynu. Nie żałował niczego. Myślał, że w ten sposób pokazał swojemu szefowi i korporacji, że nie można się z nim tak obchodzić. Nie zdawał sobie sprawy, że właśnie zrujnował sobie życie.
Gdy inni pracownicy zobaczyli, co się stało, natychmiast wezwali pogotowie i ochronę. Sprzątaczka była w ciężkim stanie i potrzebowała pilnej pomocy medycznej. Ochroniarze zatrzymali Marcina i nie pozwolili mu uciec. Przyjechała policja i aresztowała go. Marcin nie stawiał oporu. Nie zdawał sobie sprawy z powagi swojego czynu. Myślał, że to tylko mała awantura.
Wkrótce okazało się, że Marcin popełnił bardzo poważne przestępstwo. Sprzątaczka doznała ciężkich poparzeń i trwałych uszkodzeń skóry. Została przewieziona do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili, że będzie potrzebowała wielu operacji plastycznych i długiej rehabilitacji. Sprzątaczka była matką trójki dzieci i jedynym żywicielem rodziny. Jej mąż zmarł kilka lat wcześniej w wypadku samochodowym. Teraz jej życie i życie jej dzieci zostało zniszczone przez Marcina.
Marcin został oskarżony o usiłowanie zabójstwa i narażenie na niebezpieczeństwo życia i zdrowia ludzkiego. Groziła mu kara dożywotniego więzienia. Jego prawnik próbował bronić go, twierdząc, że Marcin działał pod wpływem silnego stresu i emocji, że nie miał zamiaru zabić sprzątaczki, że to był tylko niefortunny wypadek. Jednak sąd nie uwierzył w te argumenty. Sąd uznał, że Marcin działał z premedytacją i złośliwością, że był świadomy swoich czynów i ich konsekwencji, że nie okazał żadnej skruchy ani współczucia. Sąd skazał Marcina na 25 lat pozbawienia wolności.
Marcin nie mógł uwierzyć w swój wyrok. Nie spodziewał się tak surowej kary. Myślał, że to niesprawiedliwe. Nie rozumiał, dlaczego tak bardzo ukarano go za tak małą rzecz. Nie potrafił przyznać się do swojej winy. Nie czuł żalu ani litości. Był zły na wszystkich. Na sprzątaczkę, na swojego szefa, na korporację, na policję, na sąd, na świat. Nie chciał się zmienić. Nie chciał się poprawić.
Tak Marcin trafił do więzienia. Na pierwszy dzień został wprowadzony do celi, którą dzielił z dwoma innymi więźniami. Byli to dwaj groźni przestępcy, którzy nie lubili nowych. Gdy zobaczyli Marcina, od razu poczuli do niego nienawiść. Zapytali go, za co siedzi. Marcin odpowiedział, że za to, że oblał sprzątaczkę wrzątkiem. To jeszcze bardziej rozzłościło jego współwięźniów. Uznali, że to najgorszy rodzaj zbrodni, jaki można popełnić. Postanowili, że muszą ukarać Marcina w podobny sposób, jak on potraktował sprzątaczkę.
Gdy tylko nastała noc, dwaj więźniowie zaatakowali Marcina. Związali go i zatłukli. Potem wzięli czajnik elektryczny, który był w celi i napełnili go wodą. Włączyli go i poczekali, aż woda się zagotuje. Potem wzięli czajnik i oblewali Marcina wrzątkiem po całym ciele. Marcin krzyczał z bólu i prosił o litość. Ale nikt mu nie pomógł. Nikt go nie usłyszał. Nikt się nie zlitował.
Tak Marcin zginął. W więzieniu. Bez pracy, bez rodziny, bez przyjaciół, bez nadziei. Bez kawy, bez herbaty, bez przekąsek. Bez sensu.