Go to commentsAtak histerii
Text 31 of 43 from volume: Marcin
Author
Genrehumor / grotesque
Formprose
Date added2024-06-18
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views180

Janusz był zmęczony i zdenerwowany. Pracował cały dzień w biurze, a potem musiał jeszcze wracać do domu w korkach i w deszczu. Wszystko, czego pragnął, to napić się piwa i odpocząć przed telewizorem. Ale nie, jego żona Grażyna miała inne plany…


- Janusz, musimy porozmawiać - powiedziała Grażyna, gdy Janusz wszedł do mieszkania.

- O czym? - zapytał Janusz, niechętnie zdejmując buty i kurtkę.

- O remoncie - odpowiedziała Grażyna. - Wiesz, że kuchnia już jest prawie gotowa, ale myślę, że powinniśmy też coś zrobić z salonem i sypialnią.

- Co?! - krzyknął Janusz. - Przecież to szaleństwo! Nie mamy na to pieniędzy ani czasu! Poza tym, gdzie ja mam schować te wszystkie rzeczy, które już wyniosłem na balkon?

- No właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać - powiedziała Grażyna. - Może moglibyśmy sprzedać część z nich na Allegro albo oddać do jakiegoś sklepu z używanymi meblami?

- Nie ma mowy! - zaprotestował Janusz. - To są moje rzeczy i nikt mi ich nie zabierze! Chodź tu, pokażę ci!


Janusz chwycił Grażynę za rękę i poprowadził ją do balkonu. Otworzył drzwi i pokazał jej stertę starych mebli, książek, ubrań i innych przedmiotów, które zajmowały prawie całą przestrzeń.


- Zobacz! To jest moje życie! Tu są moje wspomnienia! Tu są moje hobby! A ty chcesz mi to wszystko zabrać i wyrzucić do śmieci!

- Janusz, proszę cię, uspokój się - powiedziała Grażyna. - Nie chcę ci niczego zabrać ani wyrzucić. Chcę tylko trochę odświeżyć nasze mieszkanie i uczynić je bardziej przytulnym i funkcjonalnym.

- Funkcjonalnym? - parsknął Janusz. - A co z tą zmywarką, co? Ta nowoczesna maszyna, która miała nam ułatwić życie? Wiesz ile czasu ona pracuje? Trzy godziny! Trzy godziny w trybie eco! I co z tego, że oszczędza wodę i prąd, skoro nie umyje porządnie naczyń?


Janusz poszedł do kuchni i otworzył drzwi zmywarki. W środku nadal słychać było szum wody i dźwięk pompki.


- Zobacz! Nadal pracuje! A ja chciałem tylko napić się piwa z lodówki! Ale nie mogę, bo lodówka też jest nowa i ma jakieś dziwne ustawienia temperatury! Nie wiem nawet jak ją zmienić!

Janusz zamknął drzwi zmywarki i uderzył pięścią w blat.


- Nie mogę tak żyć! Nie mogę żyć w tym gównie! Wszystko się zmienia na gorsze! Wszystko się psuje!


Grażyna spojrzała na niego ze współczuciem i strachem. Widziała, że Janusz jest bliski załamania nerwowego. Próbowała go przytulić i pocieszyć.


- Janusz, kochanie, nie przejmuj się tak. To tylko rzeczy. Ważniejsze jest nasze zdrowie i szczęście. Pomyśl o naszej rodzinie, o naszym synu Marcinie, który jest taki mądry i zdolny. On też chce dla nas dobrze.


- Marcin? - prychnął Janusz. - Ten leń, który siedzi cały dzień przed komputerem i nic nie robi? Ten, który nie potrafi nawet zmywarki włączyć normalnie? Ten, który nie ma żadnych planów na przyszłość?

- Janusz, nie mów tak o naszym synu - powiedziała Grażyna. - On jest bardzo inteligentny i kreatywny. On ma wiele zainteresowań i pasji. On się uczy i rozwija. On jest naszą dumą.

- Dumą? - zaśmiał się Janusz gorzko. - A co on osiągnął w życiu? Co on ma do zaoferowania światu? Co on zrobi, gdy skończy szkołę?

- Janusz, nie bądź taki surowy. On jest jeszcze młody. On ma czas na wszystko. On znajdzie swoją drogę.

- Drogę? - powtórzył Janusz. - Jaką drogę? Przecież nie ma żadnej drogi! Nie ma żadnej przyszłości! Nie ma żadnej nadziei!


Janusz zaczął płakać i trząść się ze strachu.


- Nie widzisz, co się dzieje na świecie? Nie widzisz, że jesteśmy skazani na zagładę? Nie widzisz, że ta pandemia koronawirusa nas wszystkich zabije?


Grażyna próbowała go uspokoić i przytulić.


- Janusz, proszę cię, nie panikuj. Nie jest tak źle. Ta pandemia się skończy. Mamy szczepionki i leki. Mamy służbę zdrowia i naukowców. Mamy siebie nawzajem.


- Nie, nie mamy! - krzyknął Janusz. - Nie mamy nic! Jesteśmy sami i bezbronni! Jesteśmy ofiarami losu i przeznaczenia! Jesteśmy martwi!


Janusz wpadł w histerię i zaczął krzyczeć i szarpać się.


- Ratunku! Ratunku! Pomocy! Pomocy!


Grażyna była przerażona i bezradna. Nie wiedziała, co zrobić. Zadzwoniła po karetkę i modliła się, żeby Janusz przeżył.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media