Go to commentsTo tylko chleb
Text 33 of 43 from volume: Marcin
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2024-06-19
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views192

Janusz wrócił z pracy zmęczony i głodny. Zatrzymał się po drodze w sklepie i kupił piwo, kiełbasę i chleb. Nie zwracał uwagi na to, jaki chleb bierze, byle był tani i świeży. Wszedł do mieszkania i rzucił torbę na podłogę.


- Cześć, jestem - zawołał.

- Cześć, tato - odpowiedział z pokoju Marcin, ich dwunastoletni syn.

- Cześć, Janusz - powiedziała z kuchni Grażyna, jego żona. - Coś kupiłeś?

- Tak, piwo, kiełbasę i chleb - odparł Janusz i poszedł do lodówki.

- Piwo? Znowu? - spytała Grażyna z niezadowoleniem.

- No co? Przecież muszę się jakoś odprężyć po ciężkim dniu - bronił się Janusz.

- A ja nie mam ciężkiego dnia? Też bym się chciała odprężyć, ale nie mogę, bo muszę gotować, sprzątać i zajmować się dzieckiem - powiedziała Grażyna.

- No to się napij ze mną, nie ma problemu - zaproponował Janusz.

- Nie, dziękuję. Nie lubię piwa. I nie lubię, jak ty pijesz piwo. Bo potem jesteś nieprzyjemny i leniwy - powiedziała Grażyna.

- E tam, przesadzasz. Nie jestem taki zły. A poza tym, co mam robić? Siedzieć i patrzeć w telewizor? To nudne - powiedział Janusz.

- Możesz poczytać książkę albo pograć z Marcinem w planszówkę - zaproponowała Grażyna.

- Książkę? Planszówkę? Co to za rozrywka dla dorosłego faceta? Nie, dziękuję. Wolę piwo - powiedział Janusz i otworzył butelkę.


Grażyna westchnęła i wróciła do gotowania. Janusz usiadł przy stole i zaczął jeść kiełbasę. Następnie sięgnął po chleb i odgryzł kawałek.


- Fuj! Co to za chleb? - spytał z obrzydzeniem.

- Jakiś problem? - spytała Grażyna.

- Tak, jest problem. Ten chleb jest niesmaczny. Ma dziwny posmak. Jak ty mogłaś go kupić? - zarzucił Janusz.

- Ja go nie kupiłam. Ty go kupiłeś - odpowiedziała Grażyna.

- Ja? Nieprawda. Ja kupiłem normalny chleb. Taki, jak zawsze - zaprzeczył Janusz.

- Nie, nie kupiłeś normalnego chleba. Kupiłeś chleb bezglutenowy. Jest napisane na opakowaniu - powiedziała Grażyna i pokazała mu etykietę.

- Bezglutenowy? Co to za głupota? Kto to wymyślił? Chleb ma być z mąki, a nie z jakiegoś syfu - powiedział Janusz.

- To nie jest syf. To jest zdrowsza alternatywa dla ludzi, którzy mają alergię na gluten albo chcą się lepiej odżywiać - wyjaśniła Grażyna.

- A ja nie mam alergii na gluten ani nie chcę się lepiej odżywiać. Ja chcę jeść normalny chleb - taki, jaki jadłem przez całe życie. Taki, który smakuje jak chleb, a nie jak karton - powiedział Janusz.

- No to trudno. Nie ma innego chleba. Musisz się zadowolić tym, co jest - powiedziała Grażyna.

- Nie, nie muszę. Ja nie będę jadł tego badziewia. Idę do sklepu i kupię normalny chleb - powiedział Janusz i wstał od stołu.

- Nie idziesz nigdzie. Zostajesz tu i jesz to, co jest. Nie marnujesz jedzenia - powiedziała Grażyna.

- Nie mów mi, co mam robić. Ja sam decyduję o sobie, a ty nie masz prawa mi narzucać swoich dziwactw - powiedział Janusz.

- To nie są dziwactwa. To są zdrowe nawyki. A ty powinieneś się ich uczyć, zamiast pić piwo i jeść śmieci - powiedziała Grażyna.

- Nie potrzebuję twoich lekcji. Ja wiem, co jest dobre dla mnie. A ty się nie wtrącaj - powiedział Janusz.

- Wtrącam się, bo jestem twoją żoną i martwię się o ciebie. Chcę, żebyś był zdrowy i szczęśliwy - powiedziała Grażyna.

- No to źle chcesz. Bo ja nie będę zdrowy i szczęśliwy, jeśli będziesz mi ciągle dokuczać i krytykować - powiedział Janusz.

- Ja ci nie dokuczam i nie krytykuję. Ja ci pomagam i radzę - powiedziała Grażyna.

- Nie, ty mi nie pomagasz i nie radzisz. Ty mi utrudniasz życie i psujesz humor - powiedział Janusz.

- Nie, ja ci ułatwiam życie i poprawiam humor - powiedziała Grażyna.


Tak zaczęli się denerwować i kłócić coraz głośniej. Marcin słyszał ich z pokoju i postanowił interweniować.


- Mamo, tato, przestańcie się kłócić! To tylko chleb! - zawołał Marcin.

- Nie mieszaj się do tego! To nasza sprawa! - krzyknęli obydwoje na syna.


Marcin zamilkł i poszedł do swojego pokoju. Zamknął za sobą drzwi i włączył głośno muzykę. Chciał zagłuszyć hałas dochodzący z kuchni. Nie rozumiał, dlaczego jego rodzice tak się kłócili o taką błahostkę. Przecież chleb to tylko chleb.

Janusz i Grażyna kłócili się tak długo, aż Janusz stracił cierpliwość i zaczął się ubierać.


- Gdzie idziesz? - spytała Grażyna.

- Idę do sklepu po normalny chleb, a potem do kumpla na piwo. Nie mam zamiaru siedzieć tu i słuchać twoich wywodów - powiedział Janusz.

- Nie, nie idziesz. Zostajesz tu i rozmawiasz ze mną jak normalny człowiek. Nie uciekasz od problemów - powiedziała Grażyna.

- Nie mam z tobą o czym rozmawiać. Ty i tak mnie nie rozumiesz, a ja nie mam problemów. Ty masz problemy - powiedział Janusz.

- Nie, ty masz problemy. Ty masz problem z alkoholem i z jedzeniem. I z komunikacją… - powiedziała Grażyna.

- Nie, ty masz problem z komunikacją. Ty tylko potrafisz narzekać i pouczać, a ja nie potrzebuję twoich rad - powiedział Janusz.

- Nie, ty potrzebujesz moich rad. Bo ja się znam na zdrowym stylu życia, a ty nie masz o nim pojęcia - powiedziała Grażyna.

- Nie, ty się nie znasz na zdrowym stylu życia. Ty tylko się męczysz i męczysz innych. A ja wiem, co jest dobre dla mnie - powiedział Janusz.


I tak znów zaczęli się kłócić coraz głośniej.

- Mama, tato, przestańcie się kłócić! To tylko chleb! - zawołał Marcin.

- Nie mieszaj się do tego! To nasza sprawa! - krzyknęli obydwoje na syna.


Marcin zamilkł i poszedł do swojego pokoju. Zamknął za sobą drzwi i włączył jeszcze głośniej muzykę.

Janusz w końcu założył kurtkę i buty i wyszedł z mieszkania. Grażyna pobiegła za nim i próbowała go zatrzymać.


- Janusz, wracaj! Nie możesz tak odejść! Musimy się porozumieć! - krzyczała Grażyna.

- Nie, nie wracam. Nie mam ochoty na rozmowę z tobą. Zostaw mnie w spokoju - krzyknął Janusz i zamknął za sobą drzwi.


Grażyna została sama w kuchni. Poczuła się przygnębiona i zła. Pomyślała, że Janusz jest niewdzięczny i egoistyczny. Że nie docenia jej starań i troski. Że nie szanuje jej opinii i uczuć. Że nie kocha jej tak, jak ona go kocha.

Marcin wyszedł ze swojego pokoju i zobaczył matkę płaczącą w kuchni. Poczuł się winny i smutny. Pomyślał, że jego rodzice są nieszczęśliwi i czują się niezrozumiani. Że nie potrafią się dogadać i szanować. Że nie kochają się tak, jak on ich kocha.

Marcin podszedł do matki i objął ją ramieniem.


- Mama, nie płacz. To tylko chleb - powiedział Marcin


Grażyna przytuliła syna i podziękowała mu za wsparcie.


- Dziękuję, Marcin. Jesteś dobrym chłopcem. Kocham cię bardzo - powiedziała Grażyna.

- Ja też cię kocham, mamo. I kocham tatę. Chciałbym, żebyście się nie kłócili - powiedział Marcin.

- Ja też tego chciałabym, synku. Ale twój tata jest czasem trudny. Nie rozumie mnie. Nie słucha mnie. Nie szanuje mnie - powiedziała Grażyna.

- Może powinnaś spróbować zrozumieć go. Posłuchać go. Szanować go - zaproponował Marcin.

- Ja próbuję, ale on nie daje mi szansy. On zawsze robi po swojemu. Nie interesuje się tym, co ja myślę i czuję - powiedziała Grażyna.

- Może powinnaś mu to powiedzieć. Powiedzieć mu, co myślisz i czujesz. Powiedzieć mu, że go kochasz - zaproponował Marcin.

- Ja mu to mówię, ale on nie słucha. On nie odpowiada. On nie mówi, że mnie kocha - powiedziała Grażyna.

- Może powinnaś mu dać czas. Dać mu przestrzeń. Dać mu szansę - zaproponował Marcin.

- Ja mu daję czas, przestrzeń i szansę, ale on tego nie wykorzystuje. On tylko ucieka od mnie. Ucieka od nas - powiedziała Grażyna.


Marcin zamilkł i pomyślał, że nie wie, co więcej może zrobić dla swojej matki i dla swojego ojca. Że nie wie, jak ich pogodzić i uszczęśliwić. Że nie wie, jak naprawić ich małżeństwo.


Janusz dotarł do sklepu i kupił normalny chleb. Potem poszedł do kumpla na piwo. Znalazł go w barze i usiadł obok niego.


- Cześć, Marek. Co słychać? - spytał Janusz.

- Cześć, Janusz. Nic nowego. A u ciebie? - spytał Marek.

- Też nic nowego. Tylko awantura z żoną - powiedział Janusz.

- Znowu? O co tym razem? - spytał Marek.

- O chleb - powiedział Janusz.

- O chleb? To jakiś żart? - spytał Marek.

- Nie, to prawda. Kupiłem chleb bezglutenowy i żona mi zrobiła awanturę, że to niesmaczne i niezdrowe - powiedział Janusz.

- A ty co? Zjadłeś ten chleb? - spytał Marek.

- Nie, nie zjadłem. Wyrzuciłem go do kosza i poszedłem po normalny chleb - powiedział Janusz i pokazał mu torbę z chlebem.

- I co? Żona się ucieszyła? - spytał Marek.

- Nie, nie ucieszyła się. Powiedziała, że jestem niewdzięczny i egoistyczny. Że nie doceniam jej starań i troski. Że nie szanuję jej opinii i uczuć. Że nie kocham jej tak, jak ona mnie kocha - powiedział Janusz.

- A ty co? Powiedziałeś jej, że ją kochasz? - spytał Marek.

- Nie, nie powiedziałem. Powiedziałem, że ona jest nieszczęśliwa i toksyczna. Że nie potrafi się dogadać i szanować. Że nie kocha mnie tak, jak ja ją kocham - powiedział Janusz.

- I co? Zostałeś z nią? - spytał Marek.

- Nie, nie zostałem. Wyszedłem z domu i poszedłem do ciebie na piwo - powiedział Janusz.

- I co? Czujesz się lepiej? - spytał Marek.

- Nie, nie czuję się lepiej. Czuję się gorzej - powiedział Janusz.


Marek zamilkł i pomyślał, że nie wie, co więcej może zrobić dla swojego kumpla i dla jego żony. Że nie wie, jak ich poradzić i wesprzeć. Że nie wie, jak uratować ich małżeństwo.


Tak minął dzień i nadszedł wieczór. Janusz wrócił do domu pijany i smutny. Grażyna czekała na niego zła i zraniona. Marcin spał w swoim pokoju niespokojnie i samotnie. Nikt nie powiedział nikomu ani słowa. Nikt nie spojrzał nikomu w oczy. Nikt nie przytulił nikogo. Wszyscy byli nieszczęśliwi i niezrozumiani. Wszyscy zapomnieli, że kochają się i że chleb to tylko chleb.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media