Go to commentsEURO, EURO i już po
Text 72 of 73 from volume: Opowieści o ludziach i miejscach
Author
Genrenonfiction
Formprose
Date added2024-07-15
Linguistic correctness
Text quality
Views157

Zakończyły się futbolowe mistrzostwa EURO 2024. Zwyciężyli Hiszpanie i bardzo mnie to cieszy, bo ich lubię.

Polska drużyna wypadła na nich jak zawsze: mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor i do domu. Więcej od niej nie oczekiwałem, więc i nie przeżyłem zawodu. Podobało mi się natomiast to, że trener odważył się powołać młodych zawodników. Grali najlepiej jak umieli i - co najważniejsze - z Lewandowskim, czy bez niego grali tak samo. Robert nie był dla nich partnerem do gry i raczej już nie będzie.

Nie podobały mi się natomiast garnitury trenera i jego kolorowe kamizelki. Na pewno były to drogie ubrania, bo trener chciał wyglądać elegancko, ale wyglądał obciachowo.

Wielkie show wkoło mistrzostw zrobiła TVP i było ono drogie i tandetne, jak garnitury trenera.

Na krótko przed EURO zakończyły się mistrzostwa Europy w lekkoatletyce, na których Polska zajęła dziewiąte miejsce i zdobyła sześć medali. Było to kilkadziesiąt konkurencji rozgrywanych w systemie dwuzmianowym. Wszystko to zdołało obsłużyć czterech sprawozdawców, dwoje komentatorów w studio i kilku jeszcze pomocników przeprowadzających wywiady. Transmisje trwały tyle ile zawody plus po kilkanaście minut wstępów i zakończeń codziennie. Tyle wystarczyło.

Na EURO Polska zajęła wstydliwe przedostatnie miejsce, ale do Niemiec wysłano aż czternastu samych tylko sprawozdawców plus chyba tyle samo opowiadaczy o tym, jakie są murawy na stadionach, co robią kibice, który piłkarz ma katar i tym podobnych głupot. Do tego przy każdym meczu w warszawskim studio siedziało po kilku komentatorów. Powyciągano z lamusa różnych byłych piłkarzy i trenerów, żeby opowiadali nam, kto zagrał lewą nogą zamiast prawą i dlaczego.

Przeciętny mecz - wliczając przerwy - trwa nieco ponad dwie godziny, a TVP przed każdym meczem reprezentacji Polski dawała wstęp teoretyczny trwający trzy godziny. Inne mecze „ozdabiano” równie długimi wstępami. W sumie bicie piany i gadanina o niczym trwała dłużej niż mecze. A wszystko to robili „fachowcy”, biorący zapewne za to solidny pieniądz, a największym i chyba najdroższym z nich był Janusz Michallik. W USA piłka nożna jest podrzędną dyscypliną sportu, którą mało kto się interesuje i właśnie stamtąd musiano sprowadzić faceta, żeby uczył nas oglądania futbolu. Uważam, że to kpina z kibiców. Chyba, że nasza telewizja dogadała się z amerykańską i polski fachowiec będzie komentował tam finałowe rozgrywki World Series w baseballu. Wtedy posypię sobie głowę popiołem.

Na zakończenie tych popisów TVP, Dariusz Szpakowski komentując ceremonię dekoracji zwycięzców, zrobił z króla Hiszpanii prezesa tamtejszego związku piłkarskiego i w ogóle nie zauważył obecności księcia Walii.

Krótko mówiąc, TVP zabawiła się po królewsku i wywaliła w błoto kupę pieniędzy - naszych pieniędzy.

A teraz słów kilka o piłkarzach. Zabłysło kilka nowych gwiazd, przygasło kilka starych, ale ja chciałbym napisać trochę tylko o Cristiano Ronaldo i Tonim Kroosie.

Cristiano Ronaldo po wielu latach wspaniałej gry w najlepszych klubach Europy i czując, że jego piłkarski czas się kończy, postanowił jeszcze dorobić sobie w Arabii Saudyjskiej. Poszedł tam, żeby być atrakcją dla kibiców, a nie żeby uprawiać wielki futbol, bo takiego w Arabii nie ma. Gdy Portugalia powołała go na EURO, oczywiście przyjechał. Niestety okazało się, że grając w marnej lidze, utracił swoją jakość i w zderzeniu z prawdziwym futbolem, już sobie nie radził. Jak zawsze dwoił się i troił, ale niewiele to dawało. Nie wychodziły mu już rzuty wolne, z których przecież słynął i nawet nie strzelił karnego. Aż przykro było patrzeć, gdy schodził z boiska ze łzami w oczach i pocieszali go młodsi koledzy. Można się zastanawiać, czy słusznie powołano go do reprezentacji, ale do niego pretensji mieć nie można. Zrobił, co mógł i był to ten sam Ronaldo - walczący do końca, dobry duch drużyny. Plamy nie dał. Teraz niech wraca do Arabii i niech tam gra aż do siwego włosa.

Powodzenia Cristiano! Będę cię dobrze wspominać, ale następne mistrzostwa lepiej oglądaj już z trybun.

Swoją piłkarską karierę zakończył też Toni Kroos. Wiele lat grał w Bayernie i Realu, gdzie był opanowanym królem środka pola, a w precyzji podań nie dorównywał mu nikt. Podśmiewano się trochę z jego nienagannej fryzury i czyściutkich białych butów, ale szanowano go i ceniono. On też  czuł już rychły koniec wielkiej kariery i też zdecydował się pograć jeszcze trochę na arabskich piaskach. Postanowił, że te mistrzostwa będą jego pożegnaniem, bo - jak sam powiedział - chciał odejść, będąc na szczycie i być zapamiętanym wyłącznie z dobrych występów. Niestety mu się to nie udało, bo już na początku meczu z Hiszpanią brutalnie sfaulował przeciwnika, eliminując go z gry na kilka miesięcy. Z niewiadomego powodu nie dostał żółtej kartki. Niedługo potem ponownie złośliwie sfaulował innego Hiszpana i znowu nie dostał kartki. Kartkę dostał dopiero po trzecim faulu i skwitował to bezczelnym uśmiechem. Po tych wyczynach mój dotychczasowy szacunek do Kroosa zniknął na zawsze. Na szczęcie sprawiedliwości stało się zadość i Niemcy wraz z nim odpadli z dalszych rozgrywek.

Jedź, Toni, do tych Arabów, zarób jeszcze kilka milionów, ale na europejskich boiskach nie chcę cię już oglądać.

Na zakończenie warto jeszcze dodać, że na EURO strzelono niewiele bramek, a królem strzelców został „gol samobójczy” z dziesięcioma trafieniami.


  Contents of volume
Comments (9)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Marianie, świetny felieton. Jednak moim zdanie za bardzo oszczędziłeś R. Lewandowskiego. Moim zdaniem powinna to być ocena zbliżona do oceny Ronaldo. Przecież w meczu z Francją oddał pięć strzałów, ale żaden nawet nie trafił w światło bramki, a jeden z nich minął ją o około 20 metrów.
A karny? Strzelił go przypadkowo w drugim podejściu.
Podziwiam Twoją fachowość w ocenie wydarzeń sportowych. A Język? To już ekstraklasa! No może z wyjątkiem interpunkcji.
Zdarzyło Ci się kilka potknięć interpunkcyjnych. Zbędne przecinki przed: jak garnitury, biorący zapewne, że nasza (w zdaniu: Chyba, że nasza...), Dariusz Szpakowski. Brakuje przecinków przed: ile zawody, komentując, okazało się. Nie jest to jednak sytuacja zła, powiem nawet, ze bardzo dobra. Dlatego też minimalnie obniżam ocenę za poprawność językową.
avatar
Janko, dziękuję za przeczytanie tego tekstu i za komentarz.
Uważam, że o Lewandowskim nie warto było więcej pisać, więc dałem sobie spokój.
Dziękuję też za korektę, która jest dla nie bardzo cenna.
avatar
Marianie, z przyjemnością czytam i oceniam Twoje teksty. Ja natomiast dziękuję również Czerwonej Jaczejce, która nieustannie mnie tropi.Coś przecież umieją robić.
avatar
Światowy /na ekranach/ futbol czy inne małysze na skoczniach albo "wimbledony" to odwieczny pokarm dla maluczkich /starożytnego typu pt. igrzyska i chleb/.

Jak dla mnie szkoda na to czasu

/i utożsamianych z nim pieniędzy/
avatar
JEDŹ, TONI, DO TYCH ARABÓW I ZARÓB JESZCZE KOLEJNE /BIEDNY CHŁOPIE/ KILKA MILIONÓW


(patrz końcowa pointa)
avatar
Janko, toż oni muszą mieć jakiegoś wroga, bo bez wrogów nie umieją żyć.
avatar
Emilio, dziękuję za odwiedzimy i komentarz.
Faktycznie, może ta końcówka nie jest najlepsza. Pomyślę nad zmianą.
avatar
Cóż wart jest świat bez karnawału?
avatar
Belino, dziękuję za wizytę i komentarz.
© 2010-2016 by Creative Media