Go to commentsNo i co ty, Żwirku, na to?
Text 30 of 31 from volume: nowe bla bla
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2024-11-10
Linguistic correctness
Text quality
Views137

NO I CO TY, ŻWIRKU, NA TO?

Bo o muchomorku jest dosyć głośno. A głośno jest, bo ewidentnie wciskają nam kit – ktoś traci pieniądze ( które spodziewał się zarobić – takie miał szacunki – a tu dupa), których nigdy nie miał, a mieć je chciałby.


Amanita muscaria nagle stała się medialną gwiazdą obsadzoną w roli czarnego charaktera. Nagle czerwony kropkowany muchomor stał się powodem do medialnego wzburzenia. Jak to możliwe, że ludzie to zbierają, jedzą, uznają za lecznicze? Kilkanaście lat temu jeden z leśników pytany o rozpoczęcie sezonu grzybowego w polskich lasach powiedział: sezon zaczyna się, gdy pojawia się król grzybów. Kto jest królem? Borowik? Smardz? A może maślak? Nie, królem grzybów jest amanita muscaria.

Trujący? We wszystkich atlasach grzybów amanita muscaria jest prezentowany jako grzyb niejadalny – obrazkowi/ zdjęciu towarzyszy ikonka przekreślonego talerza ze sztućcami. Trujące są opatrzone ikonką trupiej czaszki.

Trujący? To po jaką cholerę go skupują? 700 – 1000 zł za kilo suszonych kapeluszy to może nie jest najwyższa cena za występujące w Polsce grzyby, ale o czymś świadczy ( 8 tysięcy za kilo tej gąski to absolutny grzybowy polski top). To, że nie kupisz tego suszu w „Lidlu” czy „Biedronce” nie znaczy o tym, że nie jest to grzyb użytkowy/ konsumpcyjny. On ma liczne zastosowania lecznicze – ja nie testuję, ale liczne grono leczących się mikrodawkami wysoko go ceni. A do leczenia używa się mikrodawek, czyli gram dziennie, a nie kilku – 3- 6 grzybów dla osiągniecia transu paranarkotycznego – to dość istotna różnica.

Trujący? Ale go skupują. Nikt nie skupuje muchomora sromotnikowego.  Bo trujący? Zakazać? Ale mamy trucizny spożywcze, przeciw którym nikt nie wytacza takich dział. Bo ktoś pierdnął, by substancje zawarte w wpisać na listę substancji zakazanych. Sukralozy na tej liście nie znajdziesz, a truje.

Zakazać sprzedaży, zakazać zbierania, zakazać, zakazać. Czemu? Bo oni skupią, wokoło zrobią czarny pijar, zrobią z tego lekarstwa, a potem, gdy dopadnie choróbsko to z tego zakazanego muchomora dostaniesz lekarstwo z apteki na receptę – 300 – 500 złotych za lek plus ze200 złotych za wizytę u lekarza, zamiast kilku złotych dziennie za szczyptę muchomora samodzielnie pozyskanego. Należy to zrozumieć: jak sam sobie znajdziesz i zjesz, to jesteś w tym sam. A przyjmując oficjalną wersję to ktoś to zbierze, ktoś to skupi, potem przetworzy, nada swoją markę, potem lekarz, apteka – ile osób po drodze dostanie za to pieniądze? Sam zbierasz – psujesz gospodarkę, proste równanie.

Nikt nie skupuje trujących grzybów ( no chyba że agencje rządowe – ale one to robią tajnie). A jeśli to robi to w niecnych celach.


Robert Palusiński „Narkotyki. Przewodnik.”, wyd. total – trade and publishers, Kraków 1994, ISBN 83 – 86032- 06 – 05, w rozdziale „Grzyby” wspomina też o amanita muscaria. Cytuje wspomnienia Józefa Kopcia, który wylądował na Kamczatce jako zesłaniec carski w latach 1796 ( 1797 - ?).  Umierający na – z opisów wynika, że było to zapalenie płuc/ sepsa, albo kompilacja kilku schorzeń, Kopeć zostaje uzdrowiony przez szamana muchomorem. Tu istotna uwaga: szaman wiedział jak grzyba podać, czyli nie każdy sam sobie. Trzeba wiedzieć jak, by nie zrobić sobie przy okazji krzywdy.

Palusiński opisuje także historię z Polski, z czasów „nowożytnych’, rok 1983. To musiał być jakiś hipis, punk albo chwast – ten młodzian zżarł „niedostatecznie ususzone” 4 muchomory i trafił na ówczesny SOR. 4 godziny po zjedzeniu , stan pacjenta alarmujący. Przez kolejne 60 godzin gość był w śpiączce, budząc się co jakiś czas, wyniki tragiczne – nery i wątroba zdychają, a jak przeżyje będą do wymiany. A potem nagle trach, wszystko wraca do normy. Dziś pewnie, w związku z unowocześnieniem leczenia gmerali by w nim farmakologicznie i na inne sposoby, więc nie poszłoby to tak, bo wtedy po prostu bezradnie czekali na to co się stanie.


A całe to przerażenie muchomorem ma jednak swoje uzasadnienie. Bo media, te społecznościowe też, tak rozwodniły mózgi swych odbiorców, że ci słysząc o tym, iż muchomor pomaga na to i tamto, są gotowi go zażyć tak z partyzanta, byle szybko i skutecznie zadziało, to walnę potrójna dawkę. Tyle pracy nad oduczaniem samodzielnego myślenia ma swą mroczna stronę.



  Contents of volume
Comments (15)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Średnia inteligencja dorosłego w wieku produkcyjnym człowieka to IQ na poziomie < 100. Jednakowoż ludzie w wieku 70plus są coraz bardziej "wapniakami" i cierpią na zaburzenia pamięci, a liczba osób niepełnosprawnych intelektualnie w Polsce wciąż nie jest znana, ponieważ istniejące statystyki mówią o nich tylko w kontekście ich zatrudnienia. Dlaczego o tym piszę? Bo z bystrością przeciętnego Kowalskiego jest bardzo różnie. Jaki iloraz inteligencji musi taki ktoś mieć, żeby robić całej rodzince kolację z muchomora amanita muscaria?
avatar
Aż do lat osiemdziesiątych zajadano się olszówką. Problem z nią grzybem polega na tym, że jednym szkodzi, a innym w widoczny sposób nie, poza tym zawartość muskaryny zależy od stanowiska, na którym rośnie. Do katalogu grzybów trujących krowiaka podwiniętego dołączono dopiero jakieś czterdzieści lat temu, choć stanowiło powszechną wiedzę, że oprócz wielu NN po jego spożyciu zszedł niemiecki mykolog Julius Schäffer. Wspólny posiłek jego żonie zaszkodził w niewielkim stopniu. Co do muchomora czerwonego. Może ktoś myśli, że się stanie berserkerem, ktoś szuka panaceum, a ktoś, jak antyszczepionkowiec czy klient znachorów ma wiedzę za nic. Faktem jest, że muchomorem czerwonym (po odpowiedniej obróbce) zajada się cała Syberia, innym faktem, że ten grzyb (jak i inne) wychwytuje z podłoża niechciane w diecie jony metali i nie tylko, a muchomor szczególnie wanad.
avatar
Grzyb grzybowi nierówny, a faktycznie to gdzie on rośnie ma znaczenie i zbierający go grzybiarz nie wie o tym. Poza tym wątroby mamy różne. I dlatego polscy zesłańcy leczeni muchomorami w Syberii spotykali szamana, który dobierał im dawkę. A dziś szukają instrukcji w internecie...
Kolacja dla rodziny z muchomora? Dawkę telewizji trzeba zmniejszyć.
Kosztowałem dopalaczy. Kolega mówił mi jak to robić, ja stosowałem się do jego rad i to było doświadczenie, które przeżyłem bezboleśnie. Ale ci, którzy chcieli być mądrzejsi mieli problemy.
To wszystko są historie tego rodzaju, że należy słuchać rad szamana, bo on wie.
avatar
Od starego grzybiarza kiedyś usłyszałem, że każdy - każdy! - grzyb jest jadalny. Jest tylko jeden podstawowy warunek: te trujące musisz porządnie, kilka razy z rzędu wygotować. Szerszy kontekst dla tematu "Żwirek to nie Muchomorek" to nasza wielorasowość, wielokulturowość, biologiczna i mentalna różnorakość, której nie da się pchać do jednego worka. Trudności w zrozumieniu tego, że żona nie jest mężem, córka synem, brat bliźniak swoim bratem bliźniakiem, a Nowak nie jest Kowalskim, wynikają z tego, że w ludzkim stadzie każdy wygląda jak zebra, tymczasem sam Wielki Konstruktor stworzył nas unikatami.
avatar
Belino. Ze starymi grzybiarzami jest trochę, jak ze starymi wędkarzami i myśliwymi - dadzą się pokroić za swoje "leśne opowieści". Skoro rzeczony grzybiarz dożył starości, na pewno nie próbował muchomora zielonego i kilku innych gatunków, bo można go gotować, gotować i jeszcze raz gotować i to nic nie da. Można się w ten sposób pozbyć kwasu ibotenowego i kilku innych toksyn, ale nie wszystkich. Tak poza tym, suszone muchomory czerwone są też sprzedawane w Wielkiej Brytanii i nikt tam nie udaje po co. Zwyczajnie, nie ma ich na liście zakazanych substancji. A o samym grzybie więcej w linku.
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2024-10-17/kupuja-muchomory-jako-uzywke-zatrzesienie-ofert-ekspert-bije-na-alarm/
avatar
Sprostowanie. Anglia
Produkcja, dostawa lub import tego narkotyku (chodzi o samego muchomora i muscymol - substancję psychoaktywną) są nielegalne na mocy ustawy o substancjach psychoaktywnych, która weszła w życie 26 maja 2016 roku.
Polska
Nie jest sklasyfikowany w żadnej z grup środków psychoaktywnych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Jest póki co legalny, podobno już niedługo to ma się zmienić.
avatar
W sumie to nie moja domena, bo z żoną jadamy - i to z rzadka - jedynie marketowe pieczarki i w chińszczyźnie grzybki mun. Muchomorów nie wygotowywałem pod żadną postacią i nie mam żadnych w tym kierunku ciągot. Że po niektórych halucynkach nieźle można odlecieć, słyszeliśmy, lecz to nie nasza bajka. Odlatywanie w Polsce wiąże się z angażowaniem wielu służb, od mamusi i ratownictwa medycznego, przez psy tropiące, po prokuraturę oraz sądy, więc to temat raczej dla mentalnych dzieciaczków, co to nie potrafią czytać i przez całe dekady mają problem z własnym słownictwem - i tego słownictwa rozumieniem. Grzyby trujące - podobnie jak papierosy, alkohol, narkotyki - są trujące. I tyle. Chcesz eksperymentować z własnym zdrowiem? Prosimy bardzo! Tylko nikogo - oprócz kamczackiego szamana? - w to nie angażuj. Rób to wyłącznie na własny rachunek.
avatar
Słyszałem historie o ludziach, którzy postanowili się otruć muchomorem kropkowanym - wiele z nich to oni je opowiadali.
Nie mówię, że to bezpieczne - w takich sytuacjach, gdy nie masz przy sobie szamana, który poradzi ci jak to zrobić, lepiej sobie odpuścić.
Znam ludzi, którzy kosztowali muchomory dla szamańskich przeżyć. Mnie też korciło, ale strach/ rozsądek zwyciężył i zdecydowałem: nie.
Konkluzja: muchomor jest niejednoznaczny. Każdy z nas jest inny - są tacy, dla których alkohol i trawa są niebezpieczne, ale są i tacy dla których to przyprawy do relaksu. Zakazać wszystkim tego, co szkodzi niektórym?
Wiem, niektórzy są głupi. Jadłem łysiczkę lancetowatą - ktoś mi powiedział jak i zastosowałem się do rad. Ale na osiedlu widzę gościa, który zrobił to wbrew radom i zamiast 30 zjadł 50. Zresetowało mu mózg.
Brak pokory wobec rad wielu już powywracał życie. A zapuszczając się w takie rejony wypada być ostrożnym. albo tam nie włazić. Ale myśleć o wszystkich jak o dzieciach, to jest jakiś horror. BO JAK CHCESZ O MNIE DECYDOWAĆ TO MNIE UTRZYMUJ - A NIE TAK, ŻE JA CIĘ UTRZYMUJĘ, A TY O MNIE DECYDUJESZ I ZAKAZUJESZ.
Jedna z piękniejszych sentencji na ten temat to odpowiedź polskiej szlachty Batoremu, który chciał im podnieść podatki dla obrony, na siłę: jeżeli w Rzeczypospolitej nie ma wolności, to czego mamy bronić?
avatar
To są znane w obiegu powszechnym komunały. Jednak dzisiaj już chyba dobrze rozumiemy, że "podatki", które jakoby płacą biedni bezdomni naćpani alkoholicy na rzecz umownej tzw. budżetówki, w żaden sposób nie równoważą kosztów społecznych - przez nich generowanych codziennie - w służbach mundurowych, w służbach komunalnych, na jezdniach, w domach pogrzebowych, w przytułkach, w sierocińcach, na SOR-ach, na odwykach itd. Jak masz swojego, przez siebie opłacanego Anioła Stróża, jak to było np. u Witkacego, to sobie eksperymentuj, baw się dobrze i się ciesz! Ja tu myślę o całkiem innej skali; nie chodzi o wyjątki - idzie o regułę. Zjedzmy muchomora wszyscy! Na zdrowie! (Zwróćmy uwagę na to, że podobne teksty czytają nie tylko ludzie 18 )
avatar
branimir. Czy zastanawiałeś się kiedyś, jaka jest średnia długość życia wspomnianego przez Ciebie szamana, czy to syberyjskiego, czy osiedlowego?
I dalej. Poza marginalnymi przypadkami przeciętny dzieciak, któremu się marzą eksperymenty na sobie, jest za głupi, żeby podjąć się samodzielnej syntezy amfetamin, mefedronu, GBL i tak dalej. Korzysta więc z tego, co jest. Był już grany bieluń, TRI, podtlenek azotu, lulek, gałka muszkatołowa, a teraz w modzie muchomor zawierający narkotyczny muscymol. Gdyby nie reklama i dostępność suszu, to by go nie próbował.
Co do legalizacji marihuany, który to temat wciąż wraca, są argumenty i za i przeciw. Współczuję tylko nauczycielom, bo ograniczenia sprzedaży nieletnim nic nie dadzą.
avatar
W mojej rodzinie alkohol oraz inne używki były przyczyną śmierci stryjka, który w wieku czterdziestu lat życie zakończył skokiem prosto z mostu do wezbranej Wisły, także jako czterdziestolatkowie na śmierć zapili się mój drugi - ten młodszy - stryjek oraz dziadek. Jak dla mnie każdy taki dowolny przypadek igrania z odbezpieczonym granatem ma wyłącznie jedno łatwe, przewidywalne do bólu zakończenie.
avatar
Publiczne pieprzenie o nałogach i ich uwarunkowaniach jest potrzebne,

ALE

psu na budę
avatar
Dlaczego tylko co najwyżej psu na budę?

Bo Polacy

- z ich średnią wykształcenia na poziomie matury... i/lub warsiaskiego knajackiego collegium humanum -

we własnym ojczystym języku

NIE POTRAFIĄ SŁUCHAĆ/ŚPIEWAĆ/PISAĆ/CZYTAĆ

ZE ZRO-ZU-MIE-NIEM

??

Pierwszy z brzegu, ostatnio nagłaśniany przykład:

masowo kupujemy jadowicie trujące środki na gryzonie

- z wszelką na etykiecie o tym informacją -

/a jak komu jeszcze mało takiej instrukcji, zawsze może przecież sobie o takich preparatach poczytać w ogólnodostępnym internecie/

i wciąż NIE MIEŚCI SIĘ W NASZYCH GŁOWACH,

że te niefachowo użyte powszechnie dostępne środki - to murowany grób do trumny twoich własnych dzieci
avatar
Nośny i fundamentalnie ważny temat - także z powodu jego szerszych implikacji. Niezdolność rozumienia

w ł a s n e g o języka pisanego/mówionego/śpiewanego

- czy to mowa o narkomanii, czy o wychowaniu /które w szkolnictwie opiera się na słowach w ich leksykalnym znaczeniu/, czy o lepszej przyszłości, czy o czymkolwiek innym -

to ta miara naszego /Polaków/ patriotyzmu.

W /polskiej/ szkole na lekcjach /polskiego/ jako zdeklarowani katolicy i patrioci osiągamy /średnio!/ oceny zaledwie dostateczne
avatar
We wszystkich dostępnych u nas w księgarniach od stuleci atlasach grzybów muchomor

oznaczany jest

jako silnie toksyczny.

Jego staropolska, piękna w swej prostocie nazwa

M U-C-H-O...M-Ó-R

to nie przypadek.

Skoro muchomor /morzy/ zabija muchy, to zabija też każdego osła, który nie rozumie własnej ojczystej mowy
© 2010-2016 by Creative Media