Go to commentsPowrót do domu /1
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2025-03-06
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views35

Nowi moi ``opiekunowie`` z białostockiego, jak się okazało... też byli ze Stutthofu, tyle że z wcześniejszej ewakuacji. Przebrani w cywilne ciepłe europejskie ubrania wyglądali całkiem inaczej, jak porządni ludzie. Właśnie wracali na wschód do siebie i z wyraźną niechęcią i wielką łaską zabrali mnie w końcu na swoją bryczkę.


- Jesteś dla nas ciężarem! My chcemy jechać bez kłopotów do domu!


Zaklinałem ich na wszystkie świętości, że nie będę w niczym przeszkadzał, byleby tylko jechać, byłem jednak tak osłabiony... Dobrze widziałem, z jaką wrogością na mnie patrzyli! Oczywiste, nabrali różnych skarbów i trofeów po drodze, i żal im było, że tych zdobyczy nie mogą zmieścić więcej, zamiast wieźć takiego zdechlaka (jak mnie otwarcie przy mnie nazywali).


Musiałem mieć gorączkę, bo mimo waciaków i owinięcia kocem szczękałem zębami z zimna.


Wreszcie dojechaliśmy do wsi Zamostne w powiecie Wejherowo. W byłej przydrożnej karczmie kochane stutthowianki urządziły prowizoryczny szpital, a dyżurne wystawały na szosie i zabierały wszystkich chorych i słabych do siebie. Naturalnie, gdy to tylko zobaczyli moi ``dobrodzieje``, od razu zaczęli mnie namawiać na pozostanie tutaj, w lazarecie... Mnie zaś opanowała obsesyjna myśl, że umrę i nie zobaczę więcej mojej Matki! Perswazje koleżanek z obozu, tych świeżo upieczonych pielęgniarek przekonały mnie. Najbardziej zaś przekonały słowa ``najlepszego`` z moich białostockich łaskawców:


- Jak się nie zgodzisz na szpital, to w pierwszym lesie wyrzucimy ciebie do rowu!


Trzeba pamiętać, że w Stutthofie obok świętych męczenników i ludzi ideowych byli również zwyczajni złodzieje, zwyrodnialcy i bandyci... Dzisiaj myślę, że ślepy los zesłał na mojej drodze do domu właśnie takich ``kolegów``...


Nolens volens dzielne koleżanki zaniosły mnie na noszach do szpitalnego łóżka. Oczywista, wstydziłem się swojego niedołęstwa, brudu i robactwa, lecz one myły mnie, goliły, przebierały w czystą bieliznę i zapewniały, że szybko postawią na nogi - i będę mógł wrócić ``do tej swojej Mamy``.


Niewiele brakowało, żebym w tym Zamostnym pozostał już na zawsze.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media