Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2012-10-26 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 3299 |
Niestworzony mit o kacu i Eurece w porannym manioku...
Ty...
długo, długo cicho, pusto...
I gatunków wiodących i wytrzymałości własnej przekraczasz granice i przemycasz ile wlezie. Zaciskasz w bólu zęby i wtykasz ociekające krwią igły w gęstwinę standaryzowanych strugów siana, co jest ogólnie łatwostrawne. Wszystko idzie na furę i przemiał.
Marzysz o zgaszeniu światła. Zamykanie oczu nie skutkuje. Chcesz zobaczyć tylko czarne plamy na czarnym tle.
Tyle zmyśleń i naciągnięć. Masz dość wszystkich własnych stworzeń i światów, po których plączesz się w doskonałym chaosie, spacerując równolegle po pokoju bez widoków.
Tasujesz perspektywy.
Wypełniasz wielostronicowy kupon i wysyłasz na loterię liter.
Wypisujesz następne w manioku, póki trwa i pali siłę na zamiarach, z którymi jeździsz masowymi środkami komunikacji. Piszesz poprzednie, żeby popsuć je na swoją modłę, co...
Patrzysz jak w lustrze rosną wąsy, a głosy rozkładają się w przedziałach dla bydła, niedemokratycznie, niegramatycznie i niehumanitarnie. Patrzysz, jak odjeżdżający pociąg, choć dawno wykolejony zmierza prosto do fabryki mydła w spreju i kości domina marki ocult chaos. Pośpiesznie i na powrót kochasz się w sobie, żeby nie zamienić się potwora, co nie odejdzie i co nie widzi potrzeby istnienia Nieba, bo istnienie Piekła wystarczy.
Potem noce nie gaszą niedopałków, potem liście nie upadają na ziemię, a matki nie biorą swoich dzieci na ręce i bóg honorowo zrzeka się nad nami ojcostwa, bo mu do pięt dorastamy.
Rzucasz z dystansu w ostatnich sekundach, krótkiego życia ostatniej ćwiartki, po podaniu na plecami, po zwale futurystycznego zeszłorocznego futra przechwyconego czerwonemu człowiekowi, co poparzył jej wyuzdaną maskę boską.
I wszystko płynie w tobie i płynie ognista woda, kiedy nie chcesz wyjść z wanny, bo się masturbujesz, intelektualnie, chcąc tak jak wielki fizyk osiągnąć maksimum satysfakcji przy pomocy jednego, w dodatku własnego ciała.
Myślisz: „Podejdź no Dzierlatko ty mojo i powstańże z mym chochołem poległym w hulańcu niesamowitym, makabrycznym i perwersyjnym.”
Więc wstępuje ona, twoja, własna, ucieleśniona, ... z robót zwrócona, najżońsza z konkubin tego świata, na widzenie, na prawdę, którą jej za rzadko mówisz... mówiąc... m... jak te słowa są opustoszałe i że przez gminne nadużycie postradały wartość; takie wypełniające po brzegi usta bezmyślnych tasiemce, takie nic ... co?
„Powiedziałam, podaj mi ręcznik.” Więc podaję. Ja, wielki pan Nikt... potem długo, długo nic... z drugiej strony, są... ludzie, którzy...