Author | |
Genre | humor / grotesque |
Form | epigram / limerick |
Date added | 2012-11-11 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2154 |
Między morzem a górami,
między Rosją a Niemcami,
na ulicy Kopernika
astronoma i fizyka
pewnej pani po... czterdziestce
wpadł do głowy gdzieś na prędce
pomysł zacny, nie-wesoły:
„Chcę od jutra pójść do szkoły!”
Zakupiła kilka książek
wpięła w włosy parę wstążek.
Przekonana: „To wystarczy,
by mój dyplom świat zobaczył!”
Ruszyła na pierwsze zajęcia
czerwona jak burak... z przejęcia.
Tam się jednak okazało,
że choć wie dużo... to wciąż za mało.
Zaczęła do BUW-u pomykać
i lecytynę na pamięć połykać.
Jej psory to niestety dzbuki
co szukały w jej wiedzy luki.
Małgorzatkę przejęła trwoga:
„Jak ja zdam na pedagoga?”
Tu pierwsze łzy popłynęły
nim się jeszcze egzaminy zaczęły.
Co robić? Gdzie pomocy szukać?
Do czyich drzwi najlepiej zapukać?
Kogo można o wsparcie prosić
i kto mądre tezy jest w stanie wygłosić?
Tak ofiarę swą wybrała,
co raptem od roku swój dyplom miała.
Co jednak poradzić, że rehabilitant
to zwykle kiepski w filozofii praktykant?
Umysł jej córki z wiedzą chemiczną
stroni od książek z historią... klasyczną.
Wyciąga pierwiastki, oblicza potęgi,
lecz z socjologii nie jest zbyt tęgi.
Kulturoznawstwo i język ruski
Z takich przedmiotów nie miała szóstki.
Na nic tłumaczyć, gdy Gocha wciąż płacze
Jej córka – „fizjo” o edukacji więc gdacze.
Pomoc pomocą, a życie nie proza
Gocha blada na twarzy, a w oczach groza.
Choć się uczyła i studiowała,
zadowolona z siebie się nie zdawała.
W indeksie same piątki i czwórki,
zaliczone wszystko i żadnej trójki.
To jednak za mało, Gocha chce więcej:
„Dajcie mi szóstki! Dajcie! No, prędzej!”
Na każdą z tych ocen zasługiwała,
po nocach książki swe wertowała.
Zeszyty piękne jak w podstawówce,
wszystko zakodowane w jej małej główce.
I tak rok przeminął, a za nim drugi,
teraz ostatni, ten najbardziej długi.
Ten oczekiwany, co dyplom przyniesie
który córce, zięciowi do Italii przywiezie.
To rok wyrzeczeń i poświęcenia,
To rok udręki, paznokci gryzienia.
To mnóstwo szukania i tekstów pisania,
monotonnego w komputer ich wklepywania.
Ostatnie egzaminy, żadnej poprawki,
w obu rękawach ni jednej ściągawki.
Takie oszustwo: „O nie, Boże drogi!”
Od tego chyba zmiękłyby jej nogi.
Jej praca na antyplagiat została wrzucona.
Wszystko poszło OK. Gocha zadowolona.
Pytania proste, proste banalnie.
Gosia chce trudne i patrzy błagalnie
w stronę nauczycieli, którzy nią udręczeni
myślą już o wakacjach i w morzu kąpieli.
I tak oto dzisiaj Małgośka jest z nami
Ze swym dyplomem... między magistrami!
ratings: perfect / excellent
Bo latka płyną
Jak w rzece woda.
Nie będziesz młoda
Wiecznie, pomimo
Ogromnych starań.
Do szkół nie chadza
Jedynie baran.