Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2011-02-17 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 6083 |
Buczacz i Jazłowiec
Jadąc z Czortkowa na wschód w kierunku Stanisławowa, warto zatrzymać się w odległym o około czterdzieści kilometrów Buczaczu, nie zważając na to, że dla wielu jego nazwa może się kojarzyć przede wszystkim z upokarzającą ugodą buczacką z Turkami, z roku 1672. Bowiem ziemia buczacka zapisała wiele świetnych stron w dawnych dziejach Podola i Polski. Na jej terenie ponadto zachował się w swoim pierwotnym kształcie, jako tak zwany „Step Pantalicha”, skrawek dawnych podolskich stepów, dziś w wielu miejscach do niepoznania zmienionych przez działalność człowieka. Także z tym terenem kojarzone jest dawne „Morze Sarmackie”, które jakoby rozpłynęło się wskutek jakiejś odległej w czasie katastrofy, w wyniku której powstały urwiste jary z licznymi odgałęzieniami i rwącymi wzdłuż ich biegu, potokami rzek.
Na południowym krańcu ziemi buczackiej, w zielonej dolinie rzeki Olchowczyk, leży Jazłowiec, dziś niewielka, zaniedbana osada. Dawniej, określany mianami „wielka i potężna twierdza”, „bogate miasto ormiańkie”. Jego początki, jak i pochodzenie nazwy, owiane są tajemnicą i obrosły legendami. Jedna z opowieści mówi o „Jasiu Łowcu” i jego grodzie na górze. Inna, o miejscu doskonałym do wypasu owiec, nazwanym „jasłem owiec”. Z osiadłymi tu, dawnymi słowiańskimi mieszkańcami, z których wielu należało do plemion lechickich, takich choćby jak Dulębowie, mieszały się sarmackie ludy, w języku których istniało magiczne, święte słowo „Jaz”, które także mogło mieć wpływ na brzmienie nazwy osady.
W wieku XIII swoją drugą ojczyznę znaleźli tu Ormianie, a także Żydzi oraz katolicy polskiego pochodzenia. Stąd pochodził ród Jazłowieckich, wielce zasłużony w obronie polskości tych ziem, z których największą sławę zyskał Hieronim. Jego żona, Eleonora Ostrogska, zapraszała do zamku pierwszego polskiego kompozytora, Józefa Gomółkę. Z pobliskiej Nowosiółki Kostiukowej pochodził słynny Michał Wołodyjowski. Po Jazłowieckich, przyszli Koniecpolscy i rozbudowali warownię, która mogła w swoich murach pomieścić trzy tysiące żołnierzy. Gdy w roku 1672 padł Kamieniec Podolski i inne twierdze, a Tatarzy i Turcy pustoszyli ziemie kresowe, twierdze w Jazłowcu, Buczaczu i Trembowli przez wiele lat skutecznie chroniły tych okolic.
Jednakże i te twierdze musiały w końcu ulec najeźdźcom, w wyniku pogarszania się sytuacji militarnej Polski w następnych latach. Zamek w Jazłowcu był jedynym, nie zburzonym przez Turków, którzy przez wiele lat wykorzystywali go do sprawowania kontroli nad tymi terenami. Wyzwolenie spod tureckiego panowania przyniósł Jan III Sobieski, gdy wracał z odsieczy wiedeńskiej. Jazłowiec przechodził następnie na kolejnych właścicieli - Lubomirskich, Poniatowskich, Potockich, Grudnickich i Głażewskich.
Zamek jazłowiecki zwiedził poeta Julian Ursyn Niemcewicz, którego wiersz „Duma o Jazłowcu”, ukazał się dopiero po jego śmierci, we Lwowskim Dzienniku Literackim z roku 1856. Sądzę, że w tym miejscu warto przytoczyć kilka jego fragmentów:
Rycerskich Jazłowieckich wojenne siedliska
jeżeli nie łez, to przecie słodkich dumań warte!...
Czekajcie! Jazłowiecki wydaje rozkazy,
Czekajcie! Bitwa jeszcze nie wydana!
Gdzie rżnięte w kamieniu krużganki
dzisiaj letnie jaskółki występują w szranki
I milczeniem zaległe chlebodajne pole
i dni lepszych wygląda zamglone Podole.
Dziś zamek jazłowiecki leży w kompletnej ruinie, która sprawia niesamowite, imponujące wrażenie, a jego patriotyczną świetność może odtworzyć tylko pióro historyka, poety lub pisarza.
W roku 1918, miasto Jazłowiec zajęły oddziały ukraińskie, walczące o ustanowienie wolnej Ukrainy. Część ludności polskiej, która nie zbiegła, poniosła ofiary śmiertelne. Odsiecz nadeszła ze strony polskiego pułku kawalerii, który szedł w kierunku wschodnim z dalekiego Kubania. Pułk ten rozbił brygadę ukraińską pod niedalekimi Kadłubiskami i od tej pory przybrał nazwę 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich.
Stolica powiatu, miasto Buczacz, położone jest amfiteatralnie nad opadającymi ku rzece brzegami Strypy - dopływem Dniestru, i na malowniczych zboczach kilku okolicznych wzgórz. Pozostałości jego zabytków stanowią materialne ślady znaczącego udziału miasta i powiatu buczackiego w burzliwych dziejach polskiego Podola na przestrzeni kilkuset lat.
W najniżej położonym centrum miasta stoi niezwykłej urody rokokowy ratusz, wzniesiony około roku 1750, którego trzy kondygnacje, utworzone przez nałożone na siebie od dołu do góry, coraz mniejsze bryły w kształcie prostopadłościanów, wciśnięte są w jeden z kątów wybrukowanego kamienną kostką rynku. Ratusz widać dobrze tylko z jednej, nieosłoniętej strony, a nie można podziwiać jego urody z tych stron, z których widok zasłania otaczająca go, bliska zabudowa. Poza bryłą, niewiele zachowało się w nim dawnych elementów z czasów świetności. Pokryto go nową, niepodobną do dawnej, bizantyjską kopułą. Także szary dziś rynek niewiele ma wspólnego z obrazami z czasów wielonarodowej przeszłości, kiedy to odbywały się tu wielobarwne i tłumne jarmarki.
Buczacz słynął także z pięknych tkanin i pasów, nazywanych od imienia miasta, buczackimi. Po stronie południowo-wschodniej widnieją ruiny zamku na szczycie wzgórza, na którego urwisty cypel prowadzi tylko jedna stroma ścieżka. Zamek, to pierwotnie drewniana siedziba najstarszych właścicieli osady, Buczackich herbu Abdank. Z rąk Buczackich zamek przeszedł na Potockich. Po wybudowaniu murowanych umocnień, w czym miała dużą zasługę Maria Mohylanka, żona zmarłego w roku 1631, Stefana Potockiego, Buczacz stał się niezdobytą warownią, przyrównywaną do twierdzy w Kamieńcu Podolskim. Oparł się wielu najazdom tatarskim, a w latach 1648, 1655 i 1667, odparł oblężenia kozacko-moskiewskie. Dopiero uległ Turkom w roku 1676 i został w połowie zniszczony. Według legendy, został zdobyty wskutek zdrady miejscowej niewiasty, która wskazała wrogom tajne wejście. Do dziś, podobno w dniu Zmartwychwstania Pańskiego, ukazuje się w ruinach zamku jej duch, pokutujący za tamten grzech.
W Buczaczu było wiele obiektów sakralnych, odzwierciedlających dawną wieloetniczność i wielowyznaniowość tutejszej społeczności. Pierwszy, drewniany kościół katolicki, powstał już u stóp drewnianego zamku z XIV wieku. Ostatni rzymsko-katolicki kościół, ufundowany przez Mikołaja Potockiego w roku 1765 i służący parafianom do roku 1939, częściowo zniszczony w czasie ostatniej wojny, z roku na rok popadał w ruinę. Ponownie uruchomiony dzięki staraniom księdza Ludwika Rutyny, gdy nowe władze zezwoliły na jego odbudowanie, powoli powraca do dawnego stanu.
Wokół niektórych zabytków narosły legendy, które stanowią także o osobliwościach tej ziemi. Za miastem, na lesistym wzgórzu opadającym do Strypy, są ruiny Monastyrku - najstarszego klasztoru prawosławnego. Podobno kiedyś z nurtu rzeki wydobywano tu złoto. Legenda mówi, że podczas jednego z najazdów tatarskich, jakaś cyganka zdradziła to miejsce, w którym ukrywali się mnisi, tak zwani „czerńcy”. Tatarzy ich wszystkich wymordowali. Rośnie tam niespotykana nigdzie czerwona trawa, która jest jakoby widomym znakiem tamtej tragedii.
Jedną z największych zabytkowych budowli jest cerkiew Św. Mikołaja, ufundowana w roku 1610 przez Marię Mohylankę, i kilkakrotnie powiększana. Z jej ocaleniem, podczas wielkiego pożaru miasta w roku 1865, związana jest następująca, żartobliwa legenda. W czasie pożaru spaliły się do fundamentów wszystkie domy w okolicy cerkwi, z wyjątkiem jednego małego domku, w którym mieszkał pewien Żyd. Podobno widząc pożar, Żyd ten upadł na kolana i zawołał – „Święty Mikołaju, jeśli ratujesz siebie, ratuj i mnie”.
W czasie tego pożaru nie udało się natomiast uratować cerkwi Św. Pokrowy, zbudowanej w połowie XIX wieku na miejscu innej, znacznie starszej. Jednakże została po pożarze odbudowana i nadal służy wiernym. Nazwa Świętej Pokrowy, spotykana tylko w religii greko-katolickiej, związana jest z dawną legendą o Matce Boskiej i oznacza Matkę Bożą, otaczającą w razie niebezpieczeństwa wierny lud swoją szatą.
Po ostatniej synagodze z końca XVII wieku pozostały tylko mury, z zabitymi deskami otworami po drzwiach i oknach. Żydowska społeczność Buczacza ma bardzo bogatą historię. Pierwsi przybyli tu Chazarzy, po upadku ich państwa w IX wieku.
Z Buczaczem byli związani między innymi tacy wybitni wyznawcy religii mojżeszowej, jak polski generał Mond, poseł Heller, historyk warszawskiego getta Rongelbloom, znany z tropienia nazistowskich przestępców Wiesentahl, a także twórca psychoanalizy, Zygmunt Freud, którego rodzice tu mieszkali przed wyjazdem do Wiednia. Mieszkał tu przez jakiś czas, urodzony w niedalekim Jazłowcu, zdobywca literackiej nagrody Nobla z roku 1966, Samuel Agnon, którego pierwotne nazwisko brzmi Czaczkies.
W Boremianach, leżących w powiecie buczackim urodził się w roku 1823, Kornel Ujejski, którego patriotyczne wiersze recytowała i śpiewała polska młodzież - na przykład ten:
Kto chce być sługą niech idzie, niech żyje,
Niech sobie powróz ukręci na szyi.
Niech jak pies głodny czołga się bez końca
Za pańską nogą - która nim potrąca.
Na naszej skroni tylko laurów wieniec,
Lub bladość trupia, nie wstydu rumieniec.
Nadal można oglądać biały budynek buczackiego gimnazjum, które wychowało wiele talentów i wydało wielu polskich patriotów. Jego początki sięgają XIX wieku, i czasu walki z fałszowaniem polskiej historii przez zaborców austriackich.Tragiczne zawieruchy I i II wojny światowej rzuciły jego wychowanków we wszystkie zakątki świata, gdzie wielu zginęło za wolną ojczyznę. Dziś nadal w tych murach znajduje się szkoła średnia.
Dawny wychowanek tej szkoły, przybyły z dalekich stron, czasem zza oceanu, na próżno szuka tu bliskich jego sercu wzruszeń. Z fasady budynku znikły popiersia polskich wieszczów. Pozostały mu tylko wspomnienia. Gdy patrzy na mieniące się lustro rzeki, w myślach znów płynie kajakiem lub łodzią z Buczacza do miejsca, gdzie Strypa wpływa do Dniestru i dalej, wijącym się nurtem Dniestru, nad którego zwierciadłem wiszą miejscami stumetrowej wysokości urwiska - do Zaleszczyk.
ratings: perfect / very good