Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2012-12-18 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2558 |
Prolog
Była późna jesień, całą okolice spowiły kolorowe liście, które gdzieniegdzie zdążyły opaść z drzew rosnących jedno przy drugim wzdłuż ulicy. Dzień jak na tą porę roku był w miarę ciepły, słońce przebijało się nieśmiało przez chmury. Pogoda niewątpliwie sprzyjała spacerom. Na jednym z chodników wesoło nucąc bliżej nieokreśloną melodię maszerowała 10letnia dziewczynka. Na głowie miała czapkę z daszkiem, pamiątkę po ostatnim meczu bejsbolowym, na który wybrała się z tatą. Ostatnio miał dla Kathleen trochę mniej czasu ze względu na 3 letnią siostrzyczkę, która była bardzo absorbującym stworzeniem. Kathleen wybaczała mu jednak te malutkie zaniedbania. Dziewczynka poprawiła czapkę i spoglądając na zegarek przyspieszyła trochę nie chcąc martwić rodziców. Minęła kilka budynków, pomachała sąsiadom krzątającym się w swoich ogródkach i stanęła na progu swojego domu. Uśmiechnięta pociągnęła za klamkę. Pierwszą rzeczą, której nie mogła nie zauważyć był donośny płacz Sary, swojej młodszej siostry. Zaniepokojona wbiegła do kuchni. Rozejrzała się ostrożnie. Przy stole siedziała mama Coś było nie tak.
- co się stało? Coś nie tak z Sarą? – zapytała podchodząc do kobiety. I wtedy to zauważyła, kobieta opierająca łokcie na blacie płakała. Nie był to zwykły płacz. Był cichy i pełen cierpienia. Kathleen miała zadziwiającą umiejętność odczytywania takich emocji. Podeszła bliżej.
- mamusiu? – kobieta dalej milczała, jakby słowa, które miała zamiar wypowiedzieć mogły sprawić, że opuszczą ją wszystkie siły. Kat nie wiedziała co robić, wyszła prędko z pomieszczenia, łapiąc po drodze za telefon. W biegu do pokoju siostry wykręciła numer taty. Ojciec nie podnosił słuchawki. Odrzuciła urządzenie na fotel i podeszła do łóżeczka siostrzyczki. Przez kilka minut uspakajała ją nucąc jej ulubioną piosenkę. Kiedy Sara się uspokoiła, Kat ponownie wykręciła numer, tym razem do babci. Odpowiedź usłyszała już po dwóch sygnałach. – Słucham – odezwał się glos pełen ciepła. – Babciu przyjdź natychmiast – rzuciła jedynie zbiegając po schodach. – Oczywiście – usłyszała odpowiedź – Wróciła do kuchni po 15 minutach. Nic się nie zmieniło. Matka nie zmieniła pozycji nawet o centymetr. Podeszła i ostrożnie położyła rękę na jej plecach. – Co się stało? – Zapytała delikatnie. Kobieta drgnęła podnosząc zrozpaczone oczy na córkę, jej widok chyba nico ją oprzytomnił. Wypowiedziała jedno jedyne słowo – Seth – sekundę później rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Obie odwróciły głowy w stronę wejścia do kuchni, stała w nich starsza kobieta.
- babciu to coś z tatą! – Zawołała dziewczynka. Kobieta spojrzała na matkę Kathleen zaniepokojona.
- Kochanie, idź na górę i zajmij się swoją siostrą. Porozmawiamy później. – ton jej głosu nie dawał szansy na żaden sprzeciw. Kathleen, choć bardzo niechętnie powlokła się na górę do pokoju siostry.
Nikt nie zajrzał do nich przez kilka godzin. Kathleen nie widząc innego wyjścia, wymknęła się po cichu z pokoju zmierzając w kierunku schodów, które kończyły się tuż przy kuchni. Nie słyszała wszystkiego, jednak słowa, które nie były przeznaczona dla jej uszu, sączyły się powoli przez przymknięte drzwi pomieszczenia. Usłyszała zbyt wiele. Zrozumiała, że miała już nigdy nie zobaczyć swojego ojca
ratings: good / good
W dialogu narrację po myślniku rozpoczynamy małą literą ("- zawołała dziewczynka".
Pozdrawiam.