Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-02-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2556 |
Ostatni akt kalendarza
Pamięci Marianny Bocian
Grzebiemy pośród trupów,
lodołamaczem klęczek łamiemy wszystkie stacje
jak się łamie podróżnych na przełęczy śmierci.
Chaos jak strach zlodowaciały.
Jak długo można grzebać Twoje ciało ?
Wszak zamknięci w tekstach trwalszych i od lodu,
Twoi aniołowie stróże.
Z barbarzyńskich amfor akapitów spijamy cię – trupa
nazbyt mechanicznie,
jak się bezwiednie dotyka długiej lufki do papirosa.
Przełęcz śmierci nie wiąże dwóch okręgów cienia -
lodołamacze w transie już zlodowaciały
jak anioł w strugach trzydziestu srebrników,
w bezdzietnych tyradach na cześć,
na trwogę,
przed ostatnim sacrum.
Chroniczne zimno z Marianny, klęczki słów w jej pomnikach,
strach po rzece Odrze zbudowanej z prochu i kamienia,
zbyt ciężki obelisk na cmentarnych progach
by przełęcz śmierci pomieścić choć w płytkiej amforze.
Okruszkiem lodu, krą przed nawą mostu,
wynalazkiem Fenicjan spłacony wpis do księgi pamiątkowej,
chroniczny ból nieistnienia, strach i płacz za plecami –
pogromca homoseksualnych przełęczy zachwytu.
Więc nie wchodź w poetkę, kiedy już nie żyje,
niczym w powszechny zachwyt lampą Tiffaniego –
tańczmy nad nią tango wciąż przeszukiwane,
w chaotycznym strachu
tak zlodowaciałym.
Niczym trup nad przyjaciółmi podaj im swą rękę - -
popatrz, atutem nowego wieku kończy się kalendarz.
Marianno, twój najniebezpieczniejszy wirus
wyobraźnia.
ratings: perfect / excellent