Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-04-04 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2542 |
Na pięćdziesiąte urodziny
Już zapomniałem
W powietrzu to
co sobie tak niemożliwe do przypomnienia
Sypią się stare imiona
zewsząd szum narastający -
więc zapomniałem albo już nie pamiętam
bo rozwiewa się ostrość kiedy głos bardziej czuwa
i (w końcu) wypowiada niedopowiedziane
Pozostaję nieczytelny na własne życzenie
żyjąc złudzeniami (moimi awariami na łączach)
kradnąc wciąż bardziej nagim sercem resztki z pościeli
łamię co spełnione
nieoczekiwanie niczym nieme zapatrzenie -
płynne obietnice mądrej starości
i coraz mroczniejsze poranki
Głos łamie mi się jak oczekiwania
topione w płytkiej wódzie –
jej ciężar przyjmuje mnie pożądliwie
wszystko co nie jest ważne
nawet każdą ofiarę z rąk Twoich
I skąd ten smutek zmarszczek
porosła mchem łysina
wyznaczająca drogi porozumienia i wzajemnej adoracji
z całym światem?
Posypany niczym zeszłoroczne liście
już zapomniałem ślady mojego psa
który beze mnie porzucił czas -
w którym czas jedynie mgłą
a i sama mgła tylko o miłości
Spowiada się noc przede mną
wygasa noc za mną
ręce w coraz bardziej spazmatycznym tańcu
drżą jak świętokradca na całym
męskim kłamstwie
Zanurzam się w pot wydarzeń
wciskam jak pył mądrych odpowiedzi do ust –
w gardle dotyk narasta
bezczucie jest jękiem
Zapomniałem –
a o świcie do góry brzuchem
po nieprzespanej nocy
jak śnięta ryba
Cały błękit świata wysechł
w objęciach jednej źrenicy