Author | |
Genre | humor / grotesque |
Form | prose |
Date added | 2013-04-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2791 |
M E L D U N E K
Melduję, że polska służba zdrowia nie wykończyła mnie.
A tak się starała.
Jak by się miała nie starać - skoro to jej statutowy obowiązek.
Naprawdę, robiła wszystko co w jej mocy :
udawała, że nic mi nie jest
a kiedy przyprowadziłem Hipokratesa z sękatym kijem
wyznaczyła mi odległy termin :
” może się dziadyga przekręci, to też jest dla ludzi”.
Melduję posłusznie, że się nie przekręciłem.
Przechytrzyłem polską służbę zdrowia…
dotrwałem… docierpiałem do tego odległego terminu.
I wtedy jak za dotknięciem różdżki czarnoksięskiej
stało się tak jak w starej baśni z PRL-u :
byłem pacjentem… miałem polskie szpitalne łóżko
z polską szpitalną pościelą - i zabieg chirurgiczny
przeprowadzony skutecznie przy użyciu drogiej aparatury.
Kiedy opuszczałem oddział - pod drzwiami siostry oddziałowej
(z tytułem Boga i Cara ) grzał ławę jakiś inny ja.
Czekał, żeby mu wyznaczono polski odległy termin narodowy.
Obok niego siedziała nadzieja.
Cicha, smutna.
- – - – - – - – - – - – - — -
listopad,grudzień 2012
styczeń 2013
ratings: perfect / excellent
Brak paru przecinków (na przykład po "nic mi nie jest", po "sękatym kijem", ale generalnie wiersz sprawia bardzo schludne wrażenie pod względem interpunkcji. Dla mnie to ważne, bo ułatwia czytanie. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że ze zdrowiem jest już dużo lepiej.
Oczywiście nie autora!
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent