Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2013-04-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3006 |
Czy nietolerancja, ksenofobia i uleganie mechanicznemu konformizmowi może zmienić nasz los ?
Nieodmiennie wprawia mnie w zdumienie niezwykle niski poziom tolerancji prezentowany często, a gęsto, przez niezwykle licznych przedstawicieli naszego społeczeństwa. Zjawisko to dotyczy tak szerokiego spektrum podmiotów, przedmiotów i zachowań, że trudno podjąć się nawet próby całkowitej jego klasyfikacji.
Praktycznie wszystkie zjawiska wymykające się ogólnie akceptowanemu konformizmowi napotykają niechęć, krytykę, a nawet nienawiść i agresję. Dlatego dziś zajmę się tylko dwoma najgorętszymi, pozostałe pozwolę sobie przytoczyć i zobrazować kiedy indziej.
Naszymi `ulubieńcami` w tej materii są Żydzi. Cokolwiek tej nacji dotyczy, napotyka co najmniej krytykę niektórych z nas, a oni sami zwani `mośkami` lub `czosnkowymi`, są wykpiwani, poniżani i obarczani winą za całe zło świata. Powiedzenie `ty Żydzie`, stało się równie obraźliwe, jak `ty pedale`, czym zajmę się dalej.
Mam znajomego, z wykształcenia historyka, który mimo że jako profesjonalista winien wiedzieć, jak głęboko przez tyle wieków koegzystencji splotły się dzieje polsko-żydowskie, był ich nieustępliwym i zażartym przeciwnikiem tego drugiego narodu. Doszukiwał się żydowskich knowań i korzeni w całym otaczającym go świecie, oskarżał o wszelkie, nawet najdrobniejsze niepowodzenia, a nienawiść do Żydów stała się u niego wręcz obsesją.
Wyraz swym poglądom dawał aktywnie działając w organizacjach skupiających ludzi o podobnych poglądach oraz publikując swe przemyślenia na łamach zainteresowanych tego typu twórczością czasopism. Obsesja rozkwitała więc dorodnie, aż do momentu, gdy pewnego pięknego dnia otrzymał barwną pocztówkę z Hajfy. Nadawczynią była niejaka Ester Rechelbaum, która zwracając się do mego znajomego Henryka per Henoch, uprzejmie zapytywała, czy dba o grób swego pradziada Aarona na warszawskim cmentarzu żydowskim. W Henryka, niepewnego już nawet własnego imienia, jakby grom z jasnego nieba strzelił.
Posprawdzawszy wnikliwie, choć poniewczasie, dzieje swych protoplastów, musiał pogodzić się z szokującym faktem, że wzmiankowana Ester jest jego cioteczną babcią, a grób dziadka Aarona rzeczywiście wskutek jego zaniedbań popadł w ruinę. Jak to z maniakami często bywa, reemisja była natychmiastowa. Ten gorliwy dotąd katolik, mało, że sam dokonał aktu apostazji to i przymusił do tego najbliższą rodzinę, obrzezał, a następnie z całym dobytkiem i przychówkiem wyjechał do Izraela, gdzie aktywnie działa w ortodoksyjnych grupach syjonistycznych.
Przez pewien czas otrzymywałem od niego entuzjastyczne maile, na temat znakomitych rokowań rozwoju kibuców nastawionych na hodowlę kóz mięsnych i mlecznych, jednakże z czasem zaczął pisać po hebrajsku, którego ja nie rozumiałem, więc nie odpisywałem.
Na tym korespondencja się zakończyła.
Jak obiecałem, pozwolę sobie teraz wrócić do kwestii homoseksualistów, obraźliwie zwanych `pedałami`, którzy to w licznych grupach naszego społeczeństwa, z dużym powodzeniem czynią konkurencję Żydom.
Nieopodal mnie od lat zamieszkuje zacne małżeństwo, szczycące się córką jedynaczką. Głową tej rodziny jest pan Stefan, z którym niejednokrotnie ucinaliśmy sobie miłe pogawędki w trakcie spacerów z psami.
Ów Stefan, jako były wojskowy, zawsze był zwolennikiem konkretnych i jasnych zasad. Mężczyzna, według niego, winien być pełnym fizycznej tężyzny samcem, kobieta zaś - kruchą i wymagającą opieki kapłanką domowego ogniska. Homoseksualistów miał oczywiście w głębokiej pogardzie, którą manifestował swoim wokabularzem, gdzie najgorszym wyzwiskiem było nazwanie kogoś `pedałem`.
Córka tychże zacnych ludzi, płowowłosa Mariola, dorastała ku uciesze ojca, jako łagodna, kobieca i dobrze ułożona panienka. Nagle, tuż po 17 urodzinach, w dziewczynę jakby diabeł wstąpił. Obcięła blond włosy w chłopięcym stylu, przestała się malować i przesiadywać godzinami w łazience. Nie nosiła już słodkich, pastelowych sukieneczek, a czarne skórzane kurtki, spodnie, a do tego ciężkie wojskowe buty. Jej zachowanie przybrało cechy męskiej zamaszystości. Wyszło przy okazji na jaw, że Mariolka preferuje raczej kobiety, co było dla pana Stefana największym szokiem.
Obecnie mój znajomy woli raczej rozprawiać o pogodzie, a już starannie omija fakt, że wraz z córką chodzi na manify, aby chronić ją przed atakami tych wstrętnych, agresywnych z niewiadomego powodu homofobów.
Gdy tak na temat tych przewrotności losu rozmyślam, dochodzę do wniosku, że w mym dość długim życiu, wielokrotnie spotkałem się z takimi nieoczekiwanymi zmianami, które zapewne powodowała stojąca na straży równowagi świata Nemezis.
Zapytacie, jak uniknąć niemiłej nam ingerencji tej bogini w nasze życie? Co robić, by ta kobieta bez winy i wstydu, surowa córka nocy, decydująca o losie według zasług i będąca uosobieniem gniewu bogów dała nam spokój?
Rada jest jedna: nie dawać jej powodu do zemsty i zmiany przeznaczenia. A starczy do tego niewiele - jedynie więcej tolerancji, zrozumienia i cierpliwości dla bliźnich, zgodnie z zasadą `miłuj bliźniego swego, jak siebie samego`. No, ale do tego trzeba koniecznie polubić wpierw siebie, czego sobie i państwu serdecznie życzę.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
A Renesans myśl tę przywrócił całej Europie pół tysiąca lat temu.
Bezcenny dorobek polskiej sztuki (w tym literatury), nauki (w tym humanistyki) ma znaczące dokonania dla całej europejskiej i światowej kultury.
Jak to się ma do ksenofobii i nietolerancji, o których mowa w artykule?
Że humanistyka i literatura sobie, a Kowalski sobie?