Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-04-28 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3158 |
Nieporadność
Pamięci Wojciecha Jędrasiaka, przyjaciela z mojej młodości
O tej porze szarości
wytrąciłeś mi z ręki spokój
który przechadzał się po imperium pokoju
i zawieszał nad rodzinnym miastem
rosnący niczym bluszcz krajobraz
Nagły wysyp odrapanych podwórek
uwiązł w gardle
jak ostatnia kropka twojego nekrologu
Zbierały się na swój codzienny sabat
z dowodami tożsamości
i przetrąconymi ideologią kręgosłupami
O tej porze szarości
chodniki oddychają już z ulgą
jezdnie gubią się w nawoływaniach
zakładają się za ile czasu powróci tu listopad
z adnotacją adresat nieznany
Takie papierowe skrzeczenie o święty spokój
tuż po właśnie zakończonym maratonie listonosza
A jednak
o tej porze coraz szybciej w nierealność
Czas łże
pozostawia nam po tak długim czasie jakąś skromną wylewność
i wierne aż do końca nazwisko
które jednak odeszło
Własny cień wyciągnął po ciebie ręce
by (jak rok po roku) przełamać się krzykiem przerażenia
Wtulony we wszystkie kąty naraz
nawlekam na cienką linkę aorty paciorki naszej starej nadziei
na choć przypadkowe spotkanie na chodniku
Wiesz
one teraz jakby już mniej bolą
tuż pod gordyjskim supłem w gardle
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Czy przypadkiem nie było mu po prostu Wojtek
??