Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-06-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2747 |
Serpentyna
Odlatuję niewyraźnie
(tak mówią o mnie sąsiedzi)
Dni sypią się ze mnie
ich okruchy jednak zawsze się ociągają
bardzo nieśmiałe w zetknięciu
z nowym millenium
lecz życie nawet i bez niego
od zawsze jest tylko wymysłem
w stosunku do wieczności
Odlatuję z tylko swoje czary mary
nikogo nie pytam
czy już mogę przekroczyć Rubikon sekund
tą rwącą część niebytu
wymuszającą myto od dziurawego kokonu
co wiecznie przechowuje to samo popołudnie
Odlatuję nie na swoje piętro
próbuję przemycić kolejną sekundę
mimiczne zmarszczki oferowane za darmo
i kornie lansowaną logikę w tym
co zawsze się od jej braku gubi
Odlatuję
wciąż próbując ściągnąć
drewnianą koronę i papierowe marzenia
(sąsiedzi nigdy mi w tym nie pomagają)
Bardzo niewyraźnie
rozwijam swoją własną
ostatnią serpentynę
cyferblatu
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
A teraz na poważnie. Przemijanie w twoim wierszu jest takie smutne, że już oczekiwałam czarnego kruka. Na szczęście znalazłam małe promyki słońca, czary mary, drewnianą koronę i papierowe marzenia, które zinterpretuję na swój sposób. I nawet dodam do tego serpentynę, która będzie się wiła srebrzyście i długo.
P.S.
W swojej naiwności nie rozumiem "z tylko swoje czary mary". Tak ma być?