Go to commentsProlog
Author
Genrehorror / thriller
Formprose
Date added2013-06-04
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views2217

Prolog


Siedziała skulona pod ścianą rozglądając się niepewnie po pokoju. Jej wystraszone oczy patrzyły podejrzanie. Zapewne mama by ją przytuliła, gdyby nie to, że porzuciła ją pewnego razu w obcym miejscu. Nigdy dziecko nie mogło zrozumieć jej postępowanie. Było małe, a każdy przecież kocha małe dzieci.

Nawet teraz w domu dziecka inni się jej bali. Dzieci nie podchodziły do niego pozostając z innymi, a je samo. Opiekunki też trzymały się z dala. Nawet, gdy sprawdzano stan placówki zamykały dziecko w piwnicy, szafie lub innych ciemnych miejscach, każąc siedzieć cicho, bo inaczej nie dostanie jedzenia.

Na początku było trudno. Kwiliło, płakało, wrzeszczało, aż wreszcie zrozumiało, że to nic nie da, jedynie bicie po ciele i brak posiłku. Często za kare zamykano je samo w innym pokoju. Pusty pokój. Dzieci nazywały je pokojem smutku. Niczego nie było, ani krzeseł, ani obrazów czy szafek. Nic. Jedynie puste ściany.

Nie miało imienia. Nie było potrzebne. Nazywano je Dziecko. To wystarczyło, aby wiedzieć, o kogo chodzi. Szeptano po katach, że to dziecko szatana, że wyszło z piekieł by porywać i zabijać dzieci i nie tylko. Każdego, kto miał, choć odrobinę zła w sercu.

– Dobrze, że jestem dobra. Nigdy nie zdradziłam męża. To nie moja wina, ze inni mężczyźni wiodą za mną wzrokiem na różnych zabawach.

– Ja tak samo. Jedynie flirtowała z innymi, ale nigdy nie poszłam z nimi do łóżka, mimo że mi się to należy.

– Ja nie mam takiego problemu. Nie jestem zamężna. Rozwiodłam się z moim i postanowiłam, że pozostanę singielką czerpiąc z życia tyle ile mogę.

– Ty to masz dobrze. Ja muszę dbać o dom. Dzieci naszykować, wykarmić, a mam tyle do pilnowania dzieciaków jeszcze tutaj. Bo ludzie porzucają je, pozostawiając robotę opieki komuś innemu.

Tak mówiły między sobą. Coraz bardziej zatapiając się w swoim egoizmie. Nie przeczuwając, że kres jest bliski. A był bliski. Wraz z tłumionym gniewem, jakie narastało w sercu Dziecka. Dwa tygodnie później zjawiła się para poszukująca dziecka do adoptowania. Nie było czasu na schowanie Dziecka, jedynie pozostało modlenie się, aby siedziało cicho i nic nie robiło. To nie wystarczyło. Para od razu je zauważyła i z miejsca oświadczyła, aby chcieliby wziąć je pod swe skrzydła. Nie trzeba opisywać zdziwienia opiekunek z powodu ich wyboru. Ale w sercach narastała dzika radość i poczucie zwycięstwa.

Dziecku nadano imię Sara. Para przygarnęła dziewczynkę nie podobną do innych. Wyjątkową ze względu na to, czym jest i co posiadało. Miesiąc później ośrodek spłonął w pożarze, a ocalałe cudem opiekunki zostały zamknięte w psychiatryku twierdząc już do końca, że to wina Dziecka będące już wtedy daleko z dzikim uśmiechem na twarzy. I tak plotki stały się prawdą, mimo że nikt o tym nie wiedział.

Kilka lat później rodzinie dziwnym cudem urodziła się córeczka. Mała, zdrowa, pełna życia. Dziewczynki od tamtej pory pozostały sobie drogie. Jedna broniąca drugą. Ale to szczęście nie miało prawa bytu. Przecinało je przeznaczenie. Tak odmienne. Czy daczą rade by trwać razem, jako rodzina?

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media