Go to commentsMAMA, KTÓRA WSZYSTKO WYBACZY
Text 255 of 255 from volume: A kiedy mi życie dopiecze
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2011-03-11
Linguistic correctness
Text quality
Views3922

MAMA, KTÓRA WSZYSTKO WYBACZY


Od Żelaznej przez Żdżary, Zabrzeg, Czechowice

Wschodni wietrzyk GO przywiał w nasze okolice

Chciałem Alpy podziwiać zaraz po śniadaniu

Ale skupić sie trudno przy ciągłym wąchaniu



On się bawi mym kosztem, zawiruje i zmyka

Nos nadymam do granic, by dopaść psotnika

Umknął, milczkiem się wśliznął dla lepszej zabawy

Do miejscowej elity potraw nad potrawy



Wśród golonki na winie, pieczonego indyka

Trudno będzie wyniuchać sprytnego łotrzyka

Lecz nos doświadczony, nie marnując czasu

Wnet rozpoznał wspólników z norweskiego lasu



Zachłysnąłem się mocno po sam czubek głowy

I nieśmiało szepnąłem: BARSZCZYKU GRZYBOWY

Nagle łezka wstydliwa wymknęła się sama

Taki barszczyk gotuje tylko MOJA MAMA



I nie tylko barszczyk, już leci mi ślinka

Troszkę mniej, gdy w talerzu czerniała czarninka

Były mięska wytworne i ciasta rumiane

Zalewajka, pierożki, torty przekładane



Były zawsze na stole PRZEPYSZNE PYSZNIAKI

A w skarpecie cichutko ciułane drobniaki

Pościel bielą pachnąca, mokrusieńka nad ranem

Małe dresy znów pełne w starciu pod kasztanem



Było mycie diabełka, może kominiarza

Który zamiast w sadzy, w smarze sie wytarzał

Głowa w szkole rozbita, w uszach ziemia – znów bieda!

Serenady wieczorne nie idzie, nie niesie, nie da



Była drzazga w nodze, wyprawy w nieznane

Pchły, pluskwy, swierzbowce, nosy zasmarkane

Karmienie przez rurkę, brzuszek, który boli

Pełen gruszek zielonych i pastewnej soli

Przegryziony język i drobiazgów tona

Co dzień więcej i więcej na TWOICH RAMIONACH



Był DOM, mimo obcych nie obcy, lecz wspólny

Każdy znalazł w nim przecież własny kąt przytulny

Zbyt przytulny w łazience – czasami tak bywa

Usnął ktoś, choć myślano, że on się podmywa



Był dzidziuś z kikutkiem¹, co snuł sie po nocy

Z kapciuszkiem pod drzwiami, gdy PAN w swej karocy

Pyr, pyr z działeczki, jak Mikołaj Swięty

Swieżutko zerwane przywoził prezenty



Były morskie wyprawy, truskawkowe łany

Białe noce norweskie, ból  krzyża niechciany

Powroty, samotność, zbyt wczesne rozstanie

Dziękujemy, MAMUNIU, ZA TO MIŁOWANIE

Tęsknota, jak gołąb pocztowy, niech leci

Kiedy, nagle dorosłe, rozpierzchły się dzieci




Zbyt mało słów, aby  powiedzieć, jak bardzo Cię kochamy.

W 70. rocznicę urodzin Mamuni –  Synuś.


¹ Dzidziuś z kikutkiem to najwspanialszy przyjaciel i kochany członek rodziny,

piesek doberman o imieniu Artuś


  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Zawsze zastanawiałam się, czy to Bóg wybiera matkom dzieci, czy może Bóg wybiera matki dzieciom. I chociaż jestem córką i matką dorosłego syna - nadal nie wiem, kto komu został wybrany i dlaczego.
Piękne, ciepłe i pełne miłości wyznanie. Cudne w swej prostocie. Szczere i prawdziwe.
Kasia
avatar
Super wyznanie! Mama chyba jest dumna! A małe-duże wspomnienia pozostają już na zawsze. Wiersz jest cudownie sielski i jeszcze do tego pyszny!
avatar
Mamo ma, Matulu,
Tyś najlepsza z Mam!
Pocieszałaś w bólu,
Wyleczałaś z ran!

Co dzień śliwka, bójki, draki -
Synek Ci się trafił taki!
Nie usiedział w miejscu, nie!
Łobuzował nawet w śnie :(
avatar
Szkoda, że o Matce najczęściej piszemy w czasie przeszłym.
© 2010-2016 by Creative Media