Go to commentsuniknąć przeznaczenia (prolog)
Text 1 of 4 from volume: fantasy
Author
Genrefantasy / SF
Formprose
Date added2013-08-17
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views2506


Słońce właśnie w stało…kogut zapiał drugi raz co miało świadczyć o tym że już ranek, chłopiec zebrał się do „kupy”, obmył twarz, i zszedł stromymi ale jakże wijącymi się schodami na dół.

- Już jestem – wrzasnął chłopiec z podekscytowania – Co dzisiaj na śniadanie ?

- Jak to co?, znowu kasza… - odrzekł drugi już nieco starszy od niego chłopiec – Co masz dzisiaj w planach?...znowu te łucznictwo, kiedy do ciebie dotrze, nie starcza nam na jedzenie a ty się bawisz z łukiem! – wygarnął starszy.

- Randal koniec tej rozmowy, jak się odnosisz do swojego młodszego brata? – wykrzyczała matka obojga chłopców.

Wczesnym popołudniem chłopiec wybrał się na rynek, gdzie bez ochrony albo broni lepiej się nie pokazywać, w miarę stabilną ochronę mieli tylko straganiarze i przyjezdni kupcy, straganiarze z dwóch powodów, pierwszym było to że każdy pod ladą trzymał tasak, i każdy dobrze zdawał sobie z tego sprawę, a drugą był po prostu czysty strach, natomiast kupcy…z kucami to była głębsza sprawa, każdy przyjezdny kupiec z przeciwnego królestwa, krainy a nawet stanu mógł zabić w obronie własnej. Chłopiec przechadzał się po rynku, w strych łachmanach biedaka dla niepoznaki, przechodził właśnie obok targowiska z pancerzami, kiedy zobaczył to…lekki pancerz z czymś świecącym, chłopiec nie zadawał sobie nawet sprawy co to do końca jest, ale i tak musiał to mieć, chęć zdobycia tego go przerastała.

- Przepraszam, ile to kosztuje? – zapytał się chłopiec.

- To?, to jest lekki skurzany pancerz z ćwikami na naramiennikach i utwardzany stalą, 2,500 yarnów, jak dla ciebie 2,300 – odrzekł wielki mężczyzna z fioletowymi oczami i długimi do ramion czekoladowymi włosami – jeżeli kupujesz to od razu możesz iść z tym na wojnę, to elfie dzieło, w gratisie mogę dorzucić jeszcze jednoręczny krasnoludzki miecz.

Chłopiec przestraszony nieco ofertą, czmychnął na drugi koniec rynku, po drodze można było spotkać, handlarzy fisstechem, jakże „zabłąkanych ” panikarzy którzy zaczepiali przechodniów i namawiali ich o Katrinie, chorobie którą zaatakowała wschodni kraniec królestwa i oczywiście złodziei.


  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media