Go to commentsWacek i pszczoly - wiosna
Text 11 of 29 from volume: Podpatrzone w Starej Hucie
Author
Genrepopular science
Formarticle / essay
Date added2011-03-25
Linguistic correctness
Text quality
Views6758

Wacek i pszczoły - wiosna


Wacław Ratyński może o pszczołach i ich tajemnicach, opowiadać całymi godzinami.  Zapisuję garść jego spostrzeżeń, dotyczących porównania pszczół, z osiągnięciami najnowocześniejszej techniki. „Najlepsze komputery świata mogą w ciągu sekundy wykonać 16 miliardów działań...natomiast ostrożna ocena procesów zachodzących w mózgu pszczoły, daje 10 bilionów operacji na sekundę, przy czym pszczoła zużywa wielokrotnie mniej energii...Ich zmysł powonienia jest 1000 razy czulszy, niż człowieka... Wyczuwają 48 zapachów, na odległość. Pszczoła leci po nektar jak odrzutowiec. Pracując na kwiatach, porusza się w pionie i poziomie jak helikopter. Wraca z pożytkiem, obciążona jak ciężki bombowiec. Po powrocie do ula, pszczoła - zwiadowca, potrafi wytłumaczyć innym pszczołom w ulu, gdzie dokładnie znajduje się odkryty przez nią w terenie, pożytek.  Przy pomocy enzymu wytworzonego przez siebie, zwanego diastazą, pszczoła potrafi zamienić krochmal na cukier gronowy...Chodząc po dennicy ula, potrafi ciągnąc ciężar przewyższający 20 - krotnie ciężar jej ciała. Buduje sześciokątne plastry o idealnej symetrii i pionie. Aby zachować pion, młode pszczółki w trakcie budowy zwisają  pionowo dół, przytrzymując się odnóżami jedna drugiej. Pszczoła, to naprawdę miniaturowe cudo.”


Pszczoły Wacka szczęśliwie przetrwały zimę, pomimo tego, że na dnie ula była temperatura minusowa, a w kątach wisiały sople lodu od wydzielanej przez nie pary wodnej. Przezimowały, włączając swoistą klimatyzacje zimową, zbite w kłąb ogrzewany wydzielanym przez własne ciała ciepłem, w środku którego znajduje się matka. Wiosną, gdy słońce zaczyna mocniej przygrzewać, pszczoły powoli włączają w ulu klimatyzację  letnią, aby osiągnąć optymalną dla nich temperaturę w ulu, około + 35  C.  Warto obserwować misterne bogactwo życia pszczół. Ujawnia się doskonała organizacja, celowość i elastyczność funkcjonowania każdego pojedynczego osobnika, zharmonizowana z celami całej rodziny, wpleciona w nurt otaczającej przyrody. Ujawnia się precyzyjny podział ról w społeczności.Najmłodsze pracują w domu. Sprzątają, wynoszą śmieci, czyszczą i polerują komórki plastrów, karmią larwy, odparowują nadmiar  wody z nektaru, zajmują się dojrzewaniem i uszlachetnianiem miodu, ogrzewaniem czerwiu, z którego wylęgają się larwy, klimatyzacją ula, uruchamiając drgania mięsni i skrzydeł oraz budową plastrów z wytworzonego przez odpowiednie komórki swego ciała budulca, jakimi są blaszki woskowe. Na wytworzenie jednego kilograma wosku, muszą zjeść i przetrawić sześć do ośmiu kilogramów miodu.

Gdy panują upały, do akcji wkraczają pszczoły „wentylatorki”. Najstarsze pszczoły, tak zwane pszczoły lotne, mające powyżej dwudziestu dni życia, pracują przeważnie na zewnątrz ula. Przynoszą w żołądkach nektar i wodę, a na odnóżach pyłek kwiatowy, oraz kit pszczeli z pączków drzew. Pełnią też służbę wartowniczą, tworzą grupy wywiadowcze w celu poszukiwania w terenie źródeł miododajnych i innych pożytków oraz miejsca zamieszkania dla nowej rodziny, na wypadek wyrojenia się.

Gdy marzec jest ciepły, pszczoły zaczną już zbierać z kwitnących najwcześniej drzew pobliskich wierzb, osik, topoli,  olch, brzóz, leszczyny i innych  drzew oraz krzewów  pyłek kwiatowy – jedyne źródło białka, bardzo potrzebnego do uzyskania dobrej kondycji przed pracowitym sezonem oraz prawidłowego rozwoju ilościowego rodziny pszczelej. Jednak zasadnicze zbiory pyłku kwiatowego mają miejsce w kwietniu. Wiosenne zbiory pyłku mają duże znaczenie dla siły i zdrowia pszczół. Są to tak zwane pożytki rozwojowe.  W miejscach, gdzie brakuje pyłkodajnych wierzb i innych drzew, odporność na choroby i kondycja pszczół jest znacznie słabsza, co odbija się niekorzystnie na ich rozwoju i ilości wytworzonego miodu i innych produktów. Brak pyłku kwiatowego może być powodem swoistego kanibalizmu, zjadania przez pszczoły czerwiu, a tym samym staje się przeszkodą w powiększaniu wielkości rodzin, jakkolwiek niewielkie ilości czerwiu zjadają pszczoły chowane nawet w dobrych warunkach. Jeżeli pojawiają się nadwyżki pyłku kwiatowego, pszczelarz je pozyskuje, zakładając tak zwane podbieraczki obnóży. Są one tak skonstruowane, aby pszczoła przeciskając się przez odpowiedniej wielkości otwór, zahaczała o jego ściankę i gubiła niesioną na odnóżach kuleczkę pyłku, tak zwane obnóża, które spadają do opróżnianego co jakiś czas przez pszczelarza, pojemnika. Świeży pyłek kwiatowy jest bardzo smaczny; są to słodkawe kulki, wielkości łebka szpilki,  pachnące nektarem kwiatów.

Pszczoły, które przezimowały, powoli na wiosnę giną, a z czerwiu wykluwa się i pojawia na ich miejsce pokolenie pszczół młodych.  Z początkiem wiosny, wraz ze zwiększeniem aktywności życiowej pszczół, związanej z rozrodem i pobieraniem pożytków, zwiększa się zapotrzebowanie na pokarm. Pszczelarz, jeśli chce uzyskać wysokie zbiory miodu, musi od początków wiosny, do końca jesieni, przez cały czas „mieć rękę na pulsie życia pszczół”, uwzględniając pełne jeszcze wielu tajemnic, biochemiczne, chemiczne, fizyczne i społeczne procesy, zachodzące w ulu i warunki zewnętrzne, takie jak pogoda oraz etapy wegetacji roślin w otoczeniu. Musi podejmując optymalne decyzje, umiejętnie ingerować w skomplikowane, różnorodne, pełne dynamiki zjawiska, zachodzące w ulu. W czasach degradacji przez człowieka przyrody, praca pszczelarza, w odpowiedniej skali, jeśli chodzi o ilość problemów do rozwiązania, niejednokrotnie przypomina żeglowanie po nie zbadanym oceanie natury, a czasami może przypominać szybowanie w skomplikowanym mikrokosmosie.

Kiedyś, w bogatej, pierwotnej puszczy, bartnik po prostu zabierał  miód i wosk, nie martwiąc się o pszczoły, gdyż były one kiedyś umiejętnie wkomponowane w zakrzyczane i zadeptane przez nas misterium pierwotnej natury.

Objeżdżając teren w promieniu kilku kilometrów od pasieki, pszczelarz musi brać pod uwagę to, że najbardziej efektywnie pszczoły wykorzystują pożytki znajdujące się w odległości do jednego, najwyżej półtora  kilometra od pasieki. Przy większych odległościach, pszczoły zużywają na dolot do pożytku i powrót tak dużo paliwa w postaci pokarmu, oraz wiele ich ginie po drodze, że się to ani pszczołom, ani pszczelarzowi nie opłaca. Gdy jest w okolicy duży obszar roślin miododajnych, trzeba zaplanować dowiezienie ilości pszczół dostosowanej do wielkości pożytku, na początku kwitnienia roślin, na przykład na plantacje rzepaku, do sadów, lub w okolice lasu.

Przy przeglądzie wiosennym w marcu, lub w przypadku późnej wiosny, na początku kwietnia, Wacek sprawdza stan rodziny, ilość pokarmu, ilość czerwiu, kondycję matki, która decyduje o rozwoju rodziny. Uruchamia w pobliżu pasieki poidło, aby zapewnić pszczołom odpowiednią ilość czystej wody. Zbyt duża ilość pokarmu nie zmusza pszczół do aktywności. Lepiej co kilka dni pszczoły podkarmiać, aniżeli zostawić im w ulu duży zapas pożywienia. Gdy jest w ulu dużo pokarmu, pszczelarz odsklepia cześć plastrów z miodem, aby zmusić pszczoły do porządkowania plastrów oraz umożliwić im pobieranie pożywienia. Ponadto, co kilka dni, dokarmia pszczoły syropem z cukru. Jest to tak zwane podkarmianie pobudzające. Musi także w odpowiednim czasie poszerzyć ich gniazda, dostawiając nowe ramki z woskiem,  aby stworzyć matce warunki składania jaj, będące podstawą wzrostu rodziny do optymalnej wielkości. W pobliżu plastrów z czerwiem, trzeba wstawić plastry z pierzgą, czyli sfermentowanym pyłkiem kwiatowym, którym pszczoły karmią larwy. Zbyt daleko ustawione plastry, w odległości powyżej siedmiu centymetrów od czerwiu, nie są wykorzystywane. Wyklute z czerwiu w kwietniu pszczoły będą zbierały miód w maju, na który przypada w naszym kraju, średnio jedna czwarta lub nawet czasem nieco więcej pożytków. Dobrze więc, aby rodzina miała w maju jak największą siłę. O sile rodziny decyduje jej liczebność, proporcje wiekowe i długość życia pszczół. Chociaż więc najbardziej skraca życie pszczół praca przy karmieniu czerwiu i pszczoły w kwietniu żyją średnio 23 – 24 dni, pszczelarz nie przeciwdziała, a wręcz sprzyja wiosennemu czerwieniu, w przeciwieństwie na przykład do czerwca, kiedy nadmierne czerwienie może spowodować wyrojenie się pszczół. Gdy dojdzie do wyrojenia się pszczół, musi być przygotowany na pozyskanie roju, gdyż nowe roje są zazwyczaj bardzo wydajne.

Matka, jest to jedyna w pełni rozwinięta samica w rodzinie i wszystkie inne osobniki są jej potomstwem. Dlatego, że przekazuje ona potomstwu swoje genetyczne cechy, jej jakość ma zasadnicze znaczenie dla rozwoju i produktywności stada. Co roku pszczelarz musi ocenić stan matek. Ocenia wielkość matki oraz wielkość pojemnika nasiennego, do którego matka zbiera nasienie podczas zapłodnienia przez trutnie, gdyż od tego zależy zazwyczaj ilość znoszonych jaj unasienionych, z których rodzą się robotnice. Z jaj nieunasienionych powstaje tak zwany czerw trutowy, z którego rodzą się  trutnie, czyli samce, których rola sprowadza się jedynie do zapłodnienia matki. Im starsza matka, tym więcej składa jaj nieunasienionych. Nie sprzyja to prawidłowemu rozwojowi rodziny. Duże znaczenie ma także ilość wydzielanej przez matkę tak zwanej substancji matecznej, od której zależy atrakcyjność matki dla robotnic, a której ilość zmniejsza się wraz z wiekiem matki.. Gdy matka wydziela zbyt mało substancji matecznej, powstaje w rodzinie nastrój sprzyjający rojeniu się pszczół. Wtedy pszczoły tworzą matecznik, w którym będą wychowywać nową matkę. Pszczelarz musi nad tym panować i albo pozwolić na wychów nowej matki i wyrojenie się pszczół, albo niszczyć komórki mateczne. Przeważa opinia, że matki należy wymieniać co dwa lata, czasem jednak złą matkę wymienia się po roku, a dobrą zostawia na trzeci rok. W dużych pasiekach, w praktyce co roku wymienia się matki w połowie rodzin. Istnieją wyspecjalizowane pasieki, trudniące się produkcją wyselekcjonowanych matek o wysokich walorach genetycznych, od których pszczelarze wychowują matki na własne potrzeby. Czasami dwa roje o identycznej sile biologicznej, wykazują się różną  pracowitością a więc i efektywnością, w tych samych warunkach. Zależy to od  cech genetycznych i innych, nie do końca zbadanych czynników, nad którymi musi umieć zapanować pszczelarz. Może na przykład łączyć rodziny wartościowsze, z mniej wartościowymi, przy czym zostawia im zawsze tylko jedną, bardziej wartościową matkę.

W pełni sezonu, gdy następuje okres intensywnego pobierania przez pszczoły pożytków,  w maju, czerwcu i lipcu,  pszczelarz dzieli ul  siatką na dwa elementy – rodnię, /gdzie matka składa jaja i następuje wciąż wychów nowych pokoleń pszczół, gdzie daje się ciemne, silne plastry wosku/, oraz niedostępną dla matki miodnię, gdzie daje się cieńsze plastry jasne, lub wtopioną w ramki węzę, produkowaną z wosku, albo mniej akceptowaną przez pszczoły węzę z plastiku, zawierającą zawiązki komórek pszczelich. Miodnią  jest najczęściej górna nadstawka ula, gdzie pszczoły magazynują miód i gdyby była dostępna dla matki, ta składałaby tam jaja, uniemożliwiając pozyskiwanie miodu towarowego. Nad tymi elementami, pszczelarz musi przez cały czas czuwać, umiejętnie sterując postępowaniem  pszczół tak, aby rodzina, pomimo zabierania im znacznej części pożytków, była wciąż silna. Na ilość pozyskiwanego przez pszczoły miodu mają wpływ siła, czyli wielkość rodzin, proporcje czerwiu, młodych pszczół i pszczół lotnych w rodzinie, długość ich życia, oraz pracowitość. Pszczelarz musi umieć w odpowiednim czasie, wpływać na te czynniki i umiejętnie je wykorzystywać.

W końcu maja, albo dopiero w czerwcu, przychodzi pora pierwszego miodobrania. Najwcześniej pszczelarz pozyskuje miód rzepakowy, oraz wielokwiatowy z kwiatów drzew, krzewów i roślin rosnących w sadach, na łąkach i w lasach. Gdy ma odpowiedni areał ziemi, może uprawiać rośliny miododajne, takie jak facelia i niektóre rośliny strączkowe.

Gdy czasami przyglądam się Wackowi i temu co robi, gdy  słucham jego opowieści oraz zagłębiam się w tajemnice życia jego i pszczół, które on mi z bezgraniczną skromnością, ale i z wielkim przekonaniem o swoim posłannictwie odsłania, mam wrażenie, jakbym ocierał się o istotę świata oraz dostrzegał w coraz ciemniejszym  tunelu naszego dzisiejszego życia, jedno z nielicznych już, światełek tajemniczej, nadprzyrodzonej wręcz mądrości oraz czuję blisko siebie skondensowane w tych maleńkich owadach doświadczenie wielu miliardów lat, poszukiwania sensu życia na ziemi a może i na innych planetach i pomimo otaczającej nas coraz ciaśniejszym kręgiem apokalipsy, dociera do mnie jakiś delikatny powiew optymizmu, niesiony na skrzydełkach tych skrzydlatych skrzatów .

czerwiec 2002

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Piękny i niezwykle obazowy opis życia pszczół oraz ich właściciela. Czytając ten tekst, czuje się, jakbym razem z Wackiem Ratyńskim krzątał się po pasiece i doglądał tych niezwykłych stworzeń. A do tego wszystkiego niesamowity opis przyrody. Gratuluję!
© 2010-2016 by Creative Media