Go to commentsNasza mowa nie horsza
Text 2 of 9 from volume: Felietony
Author
Genrenonfiction
Formprose
Date added2013-11-29
Linguistic correctness
Text quality
Views3083

Na naszej podlaskiej ziemi, nie tylko żubrom grozi wymarcie. W takiej samej, a nawet gorszej sytuacji wydaje się być nasza podlaska mowa, którą można jeszcze czasem usłyszeć na Białostocczyźnie czy Sokólszczyźnie. Usłyszeć można coraz rzadziej, bo czas leci, starsi ludzie umierają, a młodzi... „a bo to wiocha, a bo to wstyd”.

Jak to więc jest, że kiedy Ślązacy i Kaszubi są dumni ze swojej mowy i o nią dbają, my się swojej wstydzimy? Czy dręczą nas kompleksy, że to co nasze to gorsze, a cudze jest zawsze lepsze?

„A bo to co innego” – powiedziałby ktoś. Wcale nie, bo nie tak dawno językowi kaszubskiemu również groziło wymarcie. A jednak w 2005 roku został uznany jako język regionalny i zagościł w szkołach, urzędach i literaturze. A ja mówię, że nasza mowa wcale nie gorsza.

„A no bo pani w szkole powiedziała, że to niepoprawnie, że tak się nie mówi” – racja. Duży wpływ ma szkoła, gdzie uczymy się poprawnego, literackiego języka polskiego, a użyty regionalizm liczy się jako błąd. Sam pamiętam jak byłem mały i się zastanawiałem „dlaczego dziadek tak dziwnie mówi, przecież to jest niepoprawnie”. Owszem, ważne jest żeby umieć się posługiwać poprawną polszczyzną. Ale nie trzeba przez to zaniedbywać języka naszej małej ojczyzny. Nie musimy stawać się jedną masą mówiącą identycznie, czy to ktoś pochodzi z Poznania, Białegostoku czy Katowic. Czasem różnorodność jest plusem. W Polsce zawsze, niezależnie od epoki, słychać było różne języki, gwary, dialekty.

Gdy jedziemy w góry, miło nam posłuchać gwar góralskich. Wielu to pewnie zdziwi, ale turystom odwiedzającym Podlasie jest równie miło słuchać naszej mowy. Dziwne to, że obcy zachwycają się tym, czego my się wstydzimy.

Niestety, choćby nie wiadomo jak się zachwycali, to czy nasza mowa przetrwa, zależy tylko od nas. Co możemy zrobić, żeby ją ocalić? Razmaulać pa prostu. Pa prostu rozmaulać.

Bo Padlasjaki nie husi i swaju mowu majuć.

  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Ciekawy tekst. Taki to już los języków. Niedawno czytałam o pewnym amerykańskim badaczu wymierających języków, który szukał ostatnich śladów jakiejś afrykańskiej mowy. W Afryce nie znalazł. Wrócił na swój macierzysty uniwersytet, a tam okazało się, że w jego pobliżu, w okolicach Nowego Jorku żyje ostatni człowiek, który jeszcze potrafi mówić w tym języku. Radość wielka, ale przecież to wymarcia języka nie zatrzyma.
avatar
Moi rodzice pochodzili z tego bliższego Mazowszu Podlasia (Drohiczyn, Mordy). Ja urodziłem się już na Pomorzu. Gdy byłem uczniem, to trochę wstydziłem się mowy rodziców. Teraz z przyjemnością słucham ludzi "z ulicy" mówiących z różnymi akcentami, i sprawia mi przyjemność domyślanie się skąd pochodzą. Dobrze, że jest jeszcze takie ludzie, ktore mowio po swojemu. To ubarwia nasz język i nie pozwala zapomnieć o naszych korzeniach. Lepsze jest to, niż obrzydliwy "progres" wszelkiego rodzaju anglicyzmów i językowych nowotworów jaki "na dzień dzisiejszy ma miejsce" w środkach "musowego" przekazu.
avatar
To, co jest kwintesencją polskości - to jej RÓŻNORODNOŚĆ: jej unikalny folklor, ludowe i socjalne śpiewki, bajecznie kolorowe stroje, architektura, lokalna religia i wierzenia, tańce, gwary i żargony, kulinaria, bogactwo wszelkie endemicznych regionalizmów!

A tymczasem od 30 lat z górą mamy powszechną na chama macdonaldyzację i manhattanizację wszystkiego, co tylko się w Polsce nawinie
© 2010-2016 by Creative Media