Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2011-04-10 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3757 |
Na stos
Zygmunt Jan Rumel odnalazł przejście przez silnie chronioną granicę na Bugu, którym przerzucono na wschód kilkunastu emisariuszy. Został dowódcą Wołyńskiego Okręgu BCH. Przybył w dniu 7 lipca 1943 do leśnego sztabu Północnego Wołyńskiego zgrupowania UPA wraz z oficerem łącznikowym Krzysztofem Markiewiczem i woźnicą Witoldem Dobrowolskim. Ich delegacja wysłana została przez przedstawiciela rządu RP w Londynie, aby porozumieć się w sprawie zaprzestania bratobójczych walk ukraińsko-polskich.
Nikt inny nie mógł być lepszym posłańcem, jak ten czujący się dzieckiem dwóch ojczyzn - Polski i Ukrainy, poeta.
Nie wiadomo, jak odbywały się rozmowy. Wiadomy jest tylko ich koniec. Dnia 10 lipca wszyscy polscy parlamentariusze, wcześniej poddani wymyślnym torturom, zostali zamęczeni poprzez rozerwanie końmi. Do repertuaru UP-owskich oprawców należało obcinanie uszu, nosa, wykluwanie oczu, wreszcie dawanie do ręki okaleczonym skazańcom biało-czerwonego sztandaru i prowadzanie w szpalerze naigrawających się z ofiar strilców.
Nie niewiadomo, czy i gdzie pochowano poćwiartowane ciała ofiar.
Zwłoki poety zostały gdzieś w lesie, wymieszane razem z innymi ciałami, podobno w lasach w okolicach wsi Kustycze czy Kustrzyce. Nawet nazwa wsi budzi wątpliwości.
Następny dzień, 11 lipca został nazwany na Wołyniu krwawą niedzielą. W tym dniu banderowcy napadli jednocześnie na kilkadziesiąt polskich wsi i kilkanaście kościołów katolickich, mordując w nich wiele setek osób.
Jakby przeczuwając swój los, Rumel napisał wiersz
NA ŚMIERĆ POETY
A kiedy go z wami nie będzie -
Usypcie mu kurhan stepowy –
Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie
I wiatr stepem przewala się płowy…
By mu miesiąc wstający z limanów
Oczy prószył kitajką czerwoną…
I klaskanie by słyszał bocianów,
Gdy piórami lotnymi wiatr chłoną…
Niech tam orły dziobami pieśń skraszą,
A teorban piosenka zakwili…
Bo o wole on waszą i naszą
Śpiewał - zanim odpoczął w mogile..
Niech tam zmierzchy siniejąc rozgarną
Błękit nieba najczystszy i skromny -
Aby nocą wieczyście już czarną
Patrzył w wszechświat ponad nim ogromny!