Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2014-02-14 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2879 |
Uwaga patrioci! Mam dla was bardzo złą wiadomość. Może ciężko będzie wam to przyjąć do świadomości, ale kraj, który kochacie... nie istnieje. Tak jak egiptolog jest zafascynowany starożytnym Egiptem, tak wy kochacie kraj, który można znaleźć tylko w książkach do historii. Kiedy dumając o Polsce, wasze myśli krążą wokół I i II Rzeczypospolitej, rzeczywistość oferuje wam Kraj Nadwiślański. I tak jak za carskich czasów, Prywislanskij Kraj jest jedynie malutkim kraikiem, częścią wielkiego imperium. Jest to kraj skarłowaciały, pozbawiony elit i z wyzyskaną ludnością.
Po 123 latach niewoli Kraj Nadwiślański stał się państwem pełnym wspaniałych możliwości i cudów gospodarczych. W ciągu dwudziestu lat pokoju, osiągnęliśmy więcej, niż jakiekolwiek inne państwo w tak krótkim czasie. Niemcy patrzyli z niedowierzaniem i z zawiścią, patrząc jak Gdynia się rozrasta. Innym z cudów był Centralny Okręg Przemysłowy. Technologia również szła do przodu. Nasze samoloty były eksportowane do Finlandii, Rumunii, Węgier, Bułgarii i innych państw. I nie trzeba było żadnego pendolino. Mieliśmy luxtorpedę. Ale to już było i nie wróci więcej. 123 lata zaborów nie zrobiły nawet w połowie tego co uczyniła II wojna światowa i 44 lata komuny. Zarówno Niemcy jak i Sowieci pragnęli pozbawić Polskę elit. Chcieli byśmy stali się karłowatym, słabym narodkiem. I w dużym stopniu im się to udało. Niemal cała polska inteligencja wylądowała w obozach koncentracyjnych, bądź w wykopanych w lesie dołach, zaczynając od profesorów, a kończąc na poetach i zwykłych nauczycielach. Kwiat polskich oficerów został rozstrzelany w Katyniu. Najlepsza polska młodzież przepadła w powstaniu warszawskim lub została zakatowana w ubeckich piwnicach. Następne lata sprawiały, że naród karlał coraz bardziej. Kiedy bandyci, kryminaliści i nikczemnicy robili karierę, ludzie porządni byli spychani na dno. Kiedy kłamstwo i donosicielstwo były pożądane, cechy szlachetne stały się czymś godnym pogardy. 44 lata wystarczyły, żeby wpłynąć na mentalność polskiego społeczeństwa.
Kolejny czynnik, który zamienia Polskę w Kraj Nadwiślański, to odłączenie Kresów od macierzy. Prawdę rzekł ten, kto powiedział, że serce Polski bije na Kresach. W końcu głównie stamtąd pochodzili ludzie, tworzący polską kulturę. To samo dotyczy elit politycznych i wielkich wodzów. Polska pozbawiona serca i ducha, staje się małym, żałosnym, upadłym kraikiem. Przestaje być Polską.
Obudźcie się ludzie i przestańcie śnić. Polski już nie ma i nie będzie. Zostały tylko sny o minionej chwale i utopijne marzenia.
...............
W 1990, a więc już po Okrągłym Stole i pierwszych wolnych wyborach parlamentarnych, byłem w auli Politechniki Warszawskiej na spotkaniu z ówczesną opozycją. Jeden z prelegentów, a o ile dobrze pamiętam, nazywał się Stański, mówił: Nie mamy jeszcze państwa polskiego, nie mamy polskiego wojska, nie mamy polskich Kresów Wschodnich! Ale przyjdą czasy, kiedy odzyskamy polskie państwo z polskim wojskiem i wtedy pójdziemy na Polskie Wilno. Na Wilno! Na Wilno!
Czas nieustannie płynie. Może autor tamtych słów jeszcze żyje, więc radzę pośpieszyć się, odszukać go, by w tym doborowym towarzystwie, być może poszerzonym o Jarosława, Tadeusza i kilku łysogłowych patriotów, ruszyć na polskie Wilno. Może się uda.
A w chwilach wypoczynku podczas intensywnych przygotowań do tej wyzwolicielskiej wyprawy proponuję wykreślić przecinki przed: Priwislanskij, osiągnęliśmy, bądź, tworzący, staje się; przy okazji proszę też wstawić przecinki przed: jak Gdynia się rozrasta, co uczyniła, jak i, byśmy.
Proponuję też poprawić zdanie, w którym pewnie zupełnie przez przypadek znalazły się słowa "patrzyli", "patrząc". To takie masło maślane, więc podczas długiej wyprawy może zjełczeć.
Nie ma tutaj kategorii ocen za poglądy, więc ocen nie wystawiam.
"Solidarność to była rzecz wielka. Ale dla naszego samopoczucia może byłoby lepiej, gdyby w stanie wojennym ówczesne podziemie miało też bardziej radykalne skrzydło. Gdyby rzucono parę bomb, spalono komitet. Pewnie byłyby potem wyroki śmierci, nawet szubienice na stokach cytadeli. Ale przecież nasze narodowe szubienice to nie są znaki hańby, lecz pomniki chwały. Przecież jesteśmy dumni z przywódców powstania styczniowego powieszonych na cytadeli. Przecież Romuald Traugutt to wielki bohater narodowy. Jaka szkoda, że ktoś taki nie pojawił się na początku lat 80. zeszłego stulecia i nie stanął na czele podziemnej Solidarności. Cała nasza przyszłość wyglądałaby wtedy inaczej." - powiedział "wieszcz" i profesor Jarosław Rymkiewicz.
Kiedy czytam te bzdury chodnikowych patriotów, którzy mają ewidentne objawy porfirii wrodzonej a ich DNA pasuje do kodu Draculi, to ja się pytam takiego Rymkiewicza, co mu przeszkadzało wtedy wysadzić w powietrze kilka komitetów, a potem zawisnąć na szubienicy na stokach cytadeli i zostać bohaterem narodowym?
Dlaczego Jarosław Kaczyński nie rzucił kilka bomb? Ba! On nawet jednej ulotki nie rzucił. Wielka szkoda, bo tak pięknie wyglądałby na tej rymkiewiczowskiej szubienicy, a jaki bohater narodowy byłby z niego. I jaki spokój mielibyśmy dzisiaj... Ach,ach! Ale co tam szubienice. Jakie piękne trupy leżałyby na ulicach, rozjechane przez radzieckie czołgi...ach...ach i wtedy cały naród zostałby bohaterem narodowym, a Polska wolnym krajem.
:(
Bo tu jest mój dom. A w mojej drugiej ojczyźnie Baćka rządzi żelazną ręką.
"być może poszerzonym o Jarosława, Tadeusza i kilku łysogłowych patriotów, ruszyć na polskie Wilno."
Po pierwsze, takie towarzystwo ani trochę mi nie odpowiada. Po drugie... Byłbym przeciwny takiej akcji. Kultura jest ważniejsza od państwowości, i zamiast jechać czołgami, lepiej podtrzymywać polską kulturę na Kresach. Odzyskanie Kresów drogą zbrojną skończyłoby się jedną wielką tragedią. Byłoby tu jak na Bałkanach, wszyscy przeciwko wszystkim, a nienawiść by urosła do takich rozmiarów, że nie można by było tego już zatrzymać.
Piórko: nie rozumiem. czemu piszesz do mnie, jakbym był jakimś zwolennikiem przemocy? Gdzie widzisz jakieś nawoływanie do zrzucania bomb? Na pewno komentujesz tekst, który przeczytałeś? I skąd znowu nawiązanie do JarKacza?
Panowie, nie wiem skąd wytrzasnęliście takie dziwne insynuacje.
II RP nie była wcale idealna, miała ogromne problemy. Ale rozwijała się. Miała i wykształciła elity. PRL nie była wcale "ciemną dziurą", miała ogromne problemy. Ale rozwijała się. Także wykształciła elity.
Za każdym przełomem nie rozpoczynaliśmy od zera, na gołej ziemi. Zawsze był "zaczyn".
I nie śnię o mocarstwowości. Jestem pragmatykiem i nie widzę czarno naszej przyszłości.
Co do "snach o kresach" - moja rodzina pochodzi spod Wilna. Od pokoleń tam mieszkali przodkowie po linii męskiej i żeńskiej.Ale nie śnię o marszu na wschód. Wilno to była od zawsze stolica Litwy. Byliśmy w jednej Rzeczpospolitej przed rozbiorami. Ale teraz są dwa oddzielne państwa. Mam ogromny sentyment do Wileńszczyzny, mieszkają w Wilnie moi krewni. Ale to jest Litwa. Natomiast co innego jest zachowanie kultury mieszkających tam Polaków. Podobnie jak zachowanie kultury Litwinów mieszkających w Podlaskiem. Im bardziej będziemy się integrować w ramach Unii, tym bardziej będą otwarte granice, nie tylko fizycznie, ale i między zwykłymi ludźmi i narodami.
Nie muszę się budzić, nie śnię. Polska jest i będzie, obojętne jak bardzo i jak szybko będzie następowała integracja Europy. Ta integracja to nie zagrożenie, to szansa na pokój i wyrównanie poziomu życia. Przykłady są - nie widać, aby narody czy grupy etniczne nikły. One wzbogacają integrację, ale nie nikną.
Nie jestem pesymistą, lecz ostrożnym optymistą. I mam do tego podstawy.
Nie zgadzam się, krytykuję i jestem oburzona początkiem i końcem Twojego felietonu. To te wersy wpisują się w paranoiczny, nienawistny język Kaczyńskiego, PiS-u i Rydzyka. Oni też twierdzą, że Polski już nie ma, albo że jest państwem totalitarnym. Napisałeś:
" Jest to kraj skarłowaciały, pozbawiony elit i z wyzyskaną ludnością". Cóż, jeśli chcesz siebie nazywać skarłowaciałym obywatelem nieistniejącego państwa, to Twój problem. Ale nie zgadzam się na uogólnienia, bo moja Polska istnieje, a moi Rodacy nie są karłami. I każdy, kto walczył o wolną i demokratyczną Polskę, narażając własne życie i swojej rodziny po to m.in. żebyś mógł dzisiaj publikować swoje felietony, powie Ci dokładnie to samo co ja.
Na końcu napisałeś: "serce Polski bije na Kresach. W końcu głównie stamtąd pochodzili ludzie, tworzący polską kulturę. To samo dotyczy elit politycznych i wielkich wodzów".
Nieprawda! Nie głównie stamtąd. I wystarczyłoby żebyś zadał sobie minimum trudu i zajrzał, nawet już nie do dzieł historycznych, ale do wiki, to nie pisałbyś takich słów.
Za wikipedią - "W obozach koncentracyjnych zginęło 135 pracowników szkolnictwa wyższego, w powstaniu 80 osób, w egzekucjach i mordach ulicznych 163 naukowców (w tym 67 w Warszawie i 52 we Lwowie), wśród ofiar Katynia znalazło się 44 pracowników nauki polskiej. Wśród głównych ośrodków naukowych w kraju największe straty poniosły Warszawa — 276 uczonych, Kraków — 114 uczonych. Poznań — 102 naukowców, Lwów — 95 uczonych i Wilno — 27 pracowników nauki"
pod linkiem:http://pl.wikipedia.org/wiki/Straty_materialne_Polski_w_czasie_II_wojny_światowej
piórko - kobieta
.
Leżę na podłodze i taczam się po ziemi ze śmiechu.
I kolejna śmieszna sprawa. Myślałem, że patrioci zjadą mnie za antypatriotyczny tekst, a tu się okazuje, że wyszło aż za bardzo patriotycznie.
Ale jaki patriota powiedziałby, że Polski nie ma i już nigdy nie będzie? Widzę, że tekst nie został odebrany jak należy.
Ja nie kocham współczesnej Polski, nie kocham wcale. Męczy mnie ona i dołuje.
A tą przeszłą Polskę idealizuję, bo miło mieć jakieś marzenia w tym smutnym jak pizda świecie.
oceny: dobre / dobre