Przejdź do komentarzyO wkręcaniu...wkrętów.
Tekst 14 z 18 ze zbioru: Opowiadania
Autor
Gatunekporadnik
Formaproza
Data dodania2015-03-08
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2687










Codziennie, dzień w dzień, jest tak samo. Wkręt, wkrętarka i do dzieła. Wkręcanie. Skręcanie - rozkręcanie.  Można skręcać się też z bólu tak jak mucha po wyrwaniu skrzydeł jeśli wkręt nie wkręcamy do ściany tylko pod paznokieć. Można też komuś wykręcić numer, ale tym razem ostrzegam i to na poważnie zajmiemy  się wkręcaniem... wkrętów. Wkręcanie, skręcanie to rzec można czynność podobna. Skręcanie czegoś do czegoś - czymś -  jakie to proste. Skręcić  plasterboard, plejłud, płytę oesbe, timberek itd do fremingu metalowego lub drewnianego. Proste jak świński ogon, nieprawdaż? Wystarczy wkręcić wkręt.  I dalej, proste  i oczywiste, prawda?  Monotonia, ciągle tak samo, wkręt za wkrętem. Dziennie wkręcam ich w szacunku algebraicznym, no  po-o-wiedzmy,  w przybliżeniu do tysiąca jakieś,  976 sztuk.  Może ilość nie jest zbyt  imponująca, komarów latem na Mazurach jest niewyobrażalnie więcej.

Dzisiaj jesienna sobota, a sobota to robota, a zaś robota to głupota. Czasy niewolnictwa za nami,  a szkoda bo moja  wiśniowa fura potrzebuje chopa,  i już skręcam się z bólu.  Stoi taka teraz przed kuchennym oknem, naprzykrza mi się widokiem. Rzuciłbym kamieniem ale i tak  nie ucieknie.   Dobra już do ciebie idę najdroższa, a nie chce mi się jak jasna cholera. Piękna Szkocja  woła.  A może by tak za tydzień? W końcu wymiana świeczek żarowych w ogrzewaniu w dieslu może poczekać. Nie jest tutaj tak znowu zimno  zimą, raczej średnie temperatury. Podróż bez ogrzewania  przy zamkniętych oknach o tej porze toż to nie problem w końcu.

Chodzę  wokół  bryki  jak torreador, szukam jeszcze innych punktów zaczepienia do naprawy. Ale ona uparta, milczy i się nie poddaje.  „Podnieś maskę i zajrzyj - tam mnie bardzo,  bardzo boli”. Gęstwina przewodów  wysokociśnieniowych, gumowych  z układu ogrzewania kabiny oraz chłodzenia silnika,  gniazda wtryskiwaczy, w pobliżu pompa wtryskowa. No doprawdy patrzeć się nie chce, miejsca nie ma by  śrubokręt wsadzić,  a tu trzeba tam klucz z ręką  i jeszcze kręcić. A niech tak spadnie w wirujące koła, nakrętka? To dopiero będzie klops. Oj odpycha mnie ta fura dziś. Nie mam na nią ochoty. Zero uczucia. Na całym świecie podrożało paliwo, to czemuż musiało jeszcze... w Perth?


Na dobry początek zrobię sobie esemesik do zaawansowanego przyjaciela. „Kumpel za 0.7 whisky przerabia ładowarki do komórek, tak że balans rośnie wraz z ładowaniem baterii. Jeśli chcesz to przyślij typ twojej  to zapytam”. Koniec wiadomości. Odpowiedź przyszła prawie natychmiast. „Sony erikson koloru srebrnego z niebieskim wyświetlaczem, a mama ma samsunga”.  „Nie wiadomo tylko czy kumpel z dwoma upora się do świąt” odpowiedziałem.

No to mamy całą muchę w rosole.


Poloneza czas zacząć w końcu.  Wymieniam te cztery świece żarowe w silniku z zapłonem samoczynnym samochodu Volvo 440, piętnastolatka,  panienka. Samo się nie zrobi. Zaczynamy, więc radyjko trzeba  włączyć.  Reklamy,  a  niech  to gęś kopnie... Wyjmuję więc ze schowka kasetę magnetofonową kupioną na giełdzie za psie pieniądze, wybieram  według listy wykonawców: Szopen, mazurek militarny. Nic z tego nie kumam, ale słucham. Nastrojowa etiuda liryczna, w sam raz do wymiany świec żarowych,   płynie w podwórko.

Z bagażnika wyciągam kupione, nowe klucze i przystępuję do odkręcenia pierwszej świecy. Mam do dyspozycji miejsca tyle, że wystarczy obrócić kluczem  niespełna 30 stopni.  No niestety nie ja projektowałem to volvo. Z pewnością taki ważny element w  instalacji ogrzewania kabiny umieściłbym pod ręką. Już na pewno dałbym świece do kabiny kierowcy byłoby im cieplej.  Do miejsca usytuowania świecy nie mogę się za cholerę  dostać. Nie wiem jak zatrzymać odkręcaną nakrętkę przewodu zasilania, by nie wpadła gdzieś niżej w labirynt rurek, przewodów i podzespołów silnika. Wygięty drut, podstawiony przy otworze nakrętki, rozwiązuje problem. Nakrętka spokojnie nawleka się na wygięty w kształcie -j- koniec drutu i spokojnie wędruje do pudełka. Teraz czas na odkręcenie świecy. Długość gwintu około 12mm to nam daje przy skoku 1mm 12 pełnych obrotów i przy wspomnianym kącie manewru 1444 pełne proste ruchy robocze  kluczem. Nie można więc dziwić się kolanom, że przy odkręcaniu trzeciej czyli po 4324 małych mini obrotach zapomniały o zginaniu. Została jeszcze czwarta, najgorsza. Gumowe przewody oraz bliskość katalizatora uniemożliwiają wejście z kluczem. Stoję przed problemem i patrzę jak sroka w kość, nie wiem, co tu z tym począć. Inne sroki rechoczą jakby ze mnie na plocie. Klucz kręci się dookoła. Świeca ani drgnie a na drzewie sroka zaczyna się już krztusić śmiechem gdy mnie tymczasem żal klucza, a młotek narobi za dużo szkody by w nią rzucić.

I nagle błysk inteligencji, nowa myśl, rewolucja techniczna, rewelacja, po co ja się tak męczyłem, od czego są siły natury?  Bez młota - nie robota. Mój ulubiony metalowy przyjaciel, wierny  i zawsze pod ręką. Mocnym uderzeniem przyjaciela w korpus silnika w  specjalny na nim nadlew koło wałka rozrządu,  wywołuję drgania mechaniczne  i ostatnia świeczunia troszkę, bo troszkę, ale w lewo ciut, ciut cofa się milutka. Potem drugi przyjaciel, już gumowy inicjuje w korpusie falę akustyczną,  niewidoczną gołym okiem, lecz widoczną w skutkach, jak świeczunia przy wibrowaniu i muzyce wszystkich niezamocowanych  przewodów  i części wraz z luźną  rurą wydechową w tempie zawrotnym wychodzi ze swego gniazda krok po kroku. Tylko ona to  czuje jak ja ją po wykręceniu  tulę. Zrobione! O czym klapnięciem maski silnika powiadomiłem mieszkańców podwórka i bladą ze strachu srokę tym razem już pod płotem.

Czas pracy to sobotnie popołudnie. Całe. Koszt usługi u mechanika to jakieś 15 funtów. Ale cóż, jak sobota to robota. Pech w tym, że ogrzewanie dalej nie sprawne. Więc następna sobota, to znów będzie... kolejna głupota.







KONIEC




Perth 2007 listopad


  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Ile można się nauczyć z tego tekstu. Czyli wkręcanie nie popłaca? Lepiej walnąć? Muszę jeszcze raz przeczytać.
avatar
Przetrwanie wymaga nie tyle wiary w tzw. cuda

/np. że coś s a m o się zrobi albo s a m o naprawi/

co dużej wiedzy oraz jeszcze większej inteligencji.

"Strzeżonego pan Bóg strzeże." powiada staropolska maksyma. Zadbaj o siebie s a m, to cała reszta pójdzie jak po maśle.

Wkręcanie wkrętów tam, gdzie nie wściubisz ni wkrętarki, ni klucza, ni palca, JEST możliwe tylko wtedy, gdy do tego użyjesz własnych zwojów.

Mózgowych.

Nie pomoże "Panie Boże!",
Nie pomoże cud,
Kiedy jesteś jak niebożę,
Uczepione matki nóg.
avatar
Wiedza, inteligencja, talent i intuicja

plus s u m i e n i e

- to komplet oprzyrządowania, z którym jesteś panem swego życia i losu
avatar
Jest coś jeszcze - determinacja. Bez niej, choćbyś miał wszystkie ot Boga dane 12 talentów, NIE ZROBISZ NIC.

Piękna, bardzo budująca optymistyczna - i jakżeż symboliczna - scenka: ja i twardy real

obezwładniająca kraina nie/możności
© 2010-2016 by Creative Media
×