Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2017-04-24 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2034 |
Brzozowy sok
Wchodzę często w las,
a po zimie, zwłaszcza pomiędzy
brzozowe drzewa,
gdy wiosenka zaczyna
mocniej przygrzewać.
Szkoda mi was, brzózki
białoskóre, gdyż mam okropny
zwyczaj, sok z was wysysać.
Przez co wiosna, może dla Was,
nie jest tak radosna. Tego nie
chciałem, ale zwyczaj wyssałem.
Nie wyssałem go, chyba,
z mlekiem matki, tylko z fajki
brzozowej, mojego dziadka Ado,
dawno, jeszcze w wojenny czas,
na Wołyniu. Od tej pory, nie potrafię
oprzeć się wiosennej pokusie,
gdy widzę brzozy. Zamiast pić
mleko krowy, lub kozy, wcinam się
ostrym narzędziem w korę brzozy,
a gdy zacznie się kap, kap, czuję
nakaz: podstaw naczynie i łap...
Podstawiam więc i łapię, a potem
piję i piję... A mrówki, przyłączają
się do tej soczej spółki i też żłopią,
prosto z miazgi i kory.
To żaden dla mnie szok,
ale nad morzem, jeszcze
nie próbowałem, jak smakuje,
nadmorski, brzozowy sok.
No i przez trzy czy pięć dni, tę
przyjemność tego roku, też
nad Bałtykiem, miałem. Kilka butelek
przy asyście wiernych mrówek,
wyżłopałem tego roku,
brzozowego, nadmorskiego soku.
A od tygodnia, ani kap,kap.
Nie chce kapać, to jak sok złąpać?
Chłody, czy jakie inne przeszkody?
Czemu nie chce kapać sok z brzóz?
Śmiechu warte, już na starcie.
Zamiast zdrowie z brzozowego soku,
Będzie zdrowie ze śmiechu,
w tym roku...
oceny: bezbłędne / znakomite