Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-07-09 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1505 |
Z mieszkania Daniela Karolina wyszła razem z Anią kilka godzin później.
– Podwieziesz mnie? – Spytała tamta widząc, że Kowalska wsiada do samochodu.
Zapytana Karolina zaskoczona powoli skinęła głową i wskazała na drzwi. Ania wsiadła ochoczo uśmiechając się, jakby były co najmniej bliskimi koleżankami. Chyba nie spostrzegła marsowej miny Karoliny, albo udawała po prostu głupią.
– Gdzie jedziemy?
– Może na pizzę? – Zaproponowała Ania.
Karolina uniosła pytająco brwi.
– Chyba powinnyśmy porozmawiać. – Ania wbiła wzrok w pulpit przed sobą, a uśmiech zupełnie zszedł z jej ust.
– Znam jedno miejsce – odparła powoli Karolina. – Możemy tam pojechać.
Ania skinęła głową, wciąż nie patrząc na towarzyszkę.
W milczeniu zjechały z Osowej do Oliwy, gdzie w urokliwej okolicy Katedry oraz Parku znajduje się przedwojenna kamienica z czerwonej cegły, a w niej znakomita pizzeria „U Włocha”. Wnętrze restauracji było naprawdę przytulne, pomimo surowego na pozór obrazu z zewnątrz. Dziewczyny usiadły przy niewielkim stoliku w rogu, obłożonym czerwonym obrusem. Stanowiły jedynych gości lokalu, dzięki czemu nie musiały zbyt długo czekać na kelnera. Na plakietce widniało imię Piotr, na oko chłopak musiał być niewiele młodszy od Karoliny.
Nie mogąc zdecydować się na jedną duża pizzę, zamówiły dwie małe – z tuńczykiem i hawajską, na słodko. Milczały przez chwilę, czekając na realizację zamówienia. Kowalska próbowała przypomnieć sobie zachowanie Ani na grillu, gdy się poznały, lecz wtedy nie zwróciła przecież na nią większej uwagi. Zresztą była wtedy jeszcze z Adamem. Czy już jednak wtedy były oznaki, że Daniel wpadł Ani w oko? Karolina nie pamiętała jednak niczego takiego. Wręcz przeciwnie, pomyślała wtedy, że Ania jest sympatyczna, ma poczucie humoru i mogłyby nawet się zaprzyjaźnić. Obecne okoliczności to wykluczały. Cała ta sytuacja niezmiernie Karolinę irytowała. Przerwała milczenie.
– O czym tak bardzo chciałaś ze mną rozmawiać? – Zabrzmiało to bardziej ironicznie, niż by chciała.
Ania miała niepewną minę, łamała się.
– Karolina posłuchaj, ja wiem, że to nie było fair… – Zaczęła cicho.
– O Boże, Ania. – Przewróciła oczami Kowalska. – Nie było fair? Uwiodłaś mojego faceta, poszłaś z nim do łóżka. I ty mi, kurwa, mówisz tylko „to nie było fair”?
– To był raz, jedyny raz. – Zapewniała gorliwie Ania.
– Co mi po tym? O jeden raz za dużo.
– Karolina, ja nie chcę niszczyć waszego związku. Ale przed tobą przyjaźniliśmy się z Danielem. Nie mogę obiecać, że nie będziemy chodzić na spacery, czy w ogóle się spotykać.
– A ja nie mogę ci obiecać, że jeśli jeszcze raz spróbujesz w ten sposób zbliżyć się do niego, nie zetrę cię na proch. – Syknęła Karolina patrząc tamtej w oczy. Jak wiadomo, w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone. Karolina miała zamiar walczyć o miłość.
Wstała od stołu. Wyciągnęła z portfela trzydzieści złotych i rzuciła na stół.
– Smacznego. – Rzuciła. - Odechciało mi się jeść.
oceny: bezbłędne / bardzo dobre