Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-07-26 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1633 |
Zgodnie z postanowieniem, Krystyna w weekend zorganizowała spotkanie przy kawie i bez żadnego zagajania, przystąpiła do sedna sprawy.
- Mam problem, otrzymałam nakaz wstawienia się do sądu. – I opowiedziała z detalami o okolicznościach wydarzenia.
Pierwszy zabrał głos jej sąsiad, który znalazł się w podobnej sytuacji.
- Nie tak dawno zostałem potrącony przez staruszka w pidżamie, ale wezwany policjant, przez córkę czarnoskórego sprawcę kolizji, dał mi mandat i punkty karne, ponieważ ze względu na kłopoty językowe nie potrafiłem się wybronić. Dzięki polskiemu adwokatowi, który reprezentował mnie w sądzie, zostałem uniewinniony. To on wpłynął na court, że ten zmienił adresata kary. Ściągnął ją ze mnie, a nałożył na rzeczywistego sprawcę, który wprowadził w błąd interweniującego policjanta, informując go jakoby córka prowadziła samochód, gdyż on stracił wcześniej uprawnienia. W rzeczywistości pojawiła się na miejscu wypadku wezwana przez niego. Kosztowało mnie to 350$, tyle wyniosła opłata adwokata, plus dodatkowo 30 dolarów za sąd, ale jestem i tak usatysfakcjonowany
. – Po chwili zastanowienia, zakończył - W pewnym stopniu sami nauczyliśmy ich, że potulnie przyjmujemy na swój garb wszystkie zarzuty i nie dochodzimy swoich praw.
- Oj tak, tak- odezwała się koleżanka Krystyny – mój staruszek, musi mieć przy sobie kilka setek zielonych w gotówce, żeby móc zapłacić za święty spokój i nie mieć do czynienia ze stróżami prawa. Pamiętam, w śnieżną pogodę wpadł w poślizg i złamał zbutwiały słupek, na którym umieszczona była skrzynka pocztowa. Skruszony poszedł do właściciela posesji przeprosić go i wynagrodzić szkodę. Zadowolony właściciel, widząc łatwy sposób na zysk, postawił skrzynkę jeszcze bliżej drogi, na słupku grubości palca.
Innym razem, jak staliśmy na pasie do jazdy wprost, zaświeciła się zielona strzałka do skrętu w lewo, więc nieopatrznie ruszył i dotknął samochodu stojącego przed nim. Wyskoczyła z niego nasza sąsiadka za wschodniej granicy z Polski z wielkimi pretensjami. Jej mąż stwierdził, że nic się nie stało, ale ona zobaczyła polski znaczek na naszym aucie, więc krzyczała tak długo, dopóty nie dostała stu dolarów.
- Dlatego ja – odezwała się Małgosia – zawsze utrzymuję dystans za jadącym przede mną samochodem na widoczność tylnych kół. Gdybym tej zasady nie przestrzegała, chyba miałabym kilka kolizji, bo jak zauważyłam właściciele starych gratów, szczególnie Afroamerykanie, w dodatku jak widzą nasze patriotyczne oznakowania, nagle bez przyczyny hamują, aby doprowadzić do stłuczki, bo winnym zawsze jest kierowca jadący z tyłu.
Do rozmowy dołączył Robert, siostrzeniec Krystyny.
Wracając do pytania cioci, mogę dodać, że ja również odwołałem się do sądu od werdyktu władzy porządkowej, ale moje plany skasowania całkowicie kary nie powiodły się, ponieważ wyciągnięto z archiwum mój stary mandat za przekroczenie szybkości, kwalifikując mnie tym do dangerous driver. W efekcie musiałem zapłacić mandat, ale skasowano mi punkty karne, chociaż prawdę mówiąc, na tym mi najbardziej zależało. W sumie court tutaj, nie jest taki straszny.
- Chmmm, ja nie otrzymałam mandatu ani punktów karnych, dlatego spróbuję się bronić sama, bo nie mam na wyrzucenie prawie całej tygodniówki. Przecież żadnych haków na mnie nie mają, nigdy nie byłam notowana w policyjnych aktach. Wprawdzie pamiętam jedno zatrzymanie, ale dostałam tylko pouczenie, żeby patrzeć na speedometer podczas jazdy. Myślę, że powinnam się dobrze przygotować się do mojego chrztu bojowego w sądzie. Najpierw napiszę sobie dokładne sprawozdanie z zajścia, a następnie przetłumaczę na język angielski i wkuję na pamięć.
Cdn.
oceny: bardzo dobre / znakomite