Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-02-26 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1296 |
W pewnym momencie, na pewien okres czasu ulice stały się dla niej zdradzieckim miejscem. Zdawać by się mogło, że jej własne odbicie towarzyszyło jej przy każdym postawionym przez nią kroku. Przeszklone ściany budynków, miliony okien, wszystko to piętrzyło się wokół i niczym zapętlone nagranie odbijało się dobrze już znanym echem. Różnorodność barw i rozmiarów zmieniała jej kształt i wielkość prawie tak, jak ona sama zmieniała obraz siebie w myślach, raz dodając, a raz umniejszając sobie samej. Dziesiątki żywych luster wpatrywały się w nią każdego dnia, nie dając nigdy przejrzystych odpowiedzi, a jedynie strach i jeszcze więcej pytań. Zdawała się sobie tak różna w oczach wielu, którym skradła przypadkowe spojrzenie i w oczach, w których przeglądała się na co dzień. Wydawała się sobie tak odmienna we własnych myślach, w obrazach wspomnień przebiegających czasem ciszej, a czasem głośniej pod jej powiekami. Myśli obdarte z obiektywizmu, niekiedy okrutne i przejrzyste, niekiedy otulające ją najsłodszym stanem wyparcia, nie zdawały się już być oparciem. Pytania narastały w jej głowie, gorączkowo zarzucając ją falami wątpliwości, zaś odpowiedzi z każdym dniem stawały się coraz bardziej odległe, kiedy tylko zaglądała w odległą przeszłość. Dlatego czasem stała tak, zdziwiona swoim własnym odbiciem, zszokowana tym co widzi, czego nie może zobaczyć, a czego zobaczyć nie chce. Stała patrząc, ale nie widząc. Widząc, ale nie mogąc odnaleźć siebie w tym, co ukazuje się jej oczom.