Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-06-09 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1278 |
Przed laty bawiłem za Wielką Wodą.
Byłem właśnie w przeddzień wizyty u pewnego Polonusa, gdy poinformowano mnie, jakaż to niebywała atrakcja mnie czeka.
Otóż, człowiek ów był posiadaczem sporej wielkości olejnego obrazu, stanowiącego powód znacznej dumy właściciela.
Uprzedzono mnie również o szczególnej cesze tegoż malowidła, której pod żadnym pozorem nie powinienem pominąć milczeniem, chcąc zadowolić gospodarza.
Jak się okazało, niezwykłość obrazu polegała na tym, iż koń figurujący w centralnej części malowidła dysponował spojrzeniem niezwykłym i przenikliwym.
Z której bowiem strony byś nie spojrzał na obraz, ów koń patrzał prosto na ciebie, co rzecz jasna sprawiało, iż obraz był znacznie więcej wart, niż zapłacona za niego cena, wynosząca bodaj dwa tysiące dolarów.
Co najważniejsze, żaden z sąsiadów, ani też pozostałych mieszkańców miasteczka, nie był w stanie poszczycić się eksponatem, zbliżonej choćby doniosłości.
W dniu wizyty, po dopełnieniu zwyczajowych powitalnych grzeczności, zostałem szybko wprowadzony do dużego pokoju, na którego najbardziej eksponowanej ścianie, w centralnym jej fragmencie, wisiał OBRAZ.
Spowity w błękity i brązy, przedstawiał orkę.
Tak przynajmniej wydawało się jego twórcy, a także zapewne właścicielowi i jego licznym gościom.
Ale po kolei.
– No `boysik`, zobaczymy czy wy w tej Polsce jesteście spostrzegawczy – rzekł promieniejący gospodarz. – Przyjrzyj się dokładnie temu obrazowi i powiedz, co widzisz.
Cóż, już pobieżne spojrzenie na arcydzieło nie pozostawiało złudzeń, iż to ostatnie musiało byćwytworem jakiegoś koszmarnego pacykarza.
Malowidło przedstawiało zaorane od skraja do skraja pole. W centralnej części pola, pośród skib, stali poczciwy siwek i równie poczciwy chłopina za pługiem. Tuż obok, rosła obsypana różowym kwieciem jabłonka. Rzecz w tym, iż jabłonka, chociaż widać, że niemłoda, sięgała koniowi co najwyżej do brzucha.
Natychmiast skojarzyło mi się to z obrazem, który kiedyś dostaliśmy z żoną w prezencie ślubnym od dobrze zapowiadającego się plastyka.
Tamta martwa natura przedstawiała przewrócony dzbanek do kawy i leżącą obok pokrywkę. Problem powstawał dopiero wtedy, gdy porównało się wielkość pokrywki z wielkością dzbanka. Widać było wyraźnie, że takich pokrywek można było nasypać do dzbanka sporo, bez potrzeby tłuczenia czegokolwiek.
Prawdopodobnie zachowanie właściwych proporcji jest jednym z podstawowych problemów trapiących dobrze zapowiadających się twórców.
Kolejną rzeczą, która mi przyszła do głowy, był fakt, iż w trakcie orki przeważnie jedna część pola jest zaorana, druga nie, natomiast pług i oracz powinni znajdować się gdzieś pomiędzy.
Dodatkowo, jak mi się wydawało, podorywek należy dokonywać znacznie wcześniej niż zakwitają jabłonie. Nie jestem jednak plastykiem, ani tym bardziej rolnikiem, nic więc nie upoważniało mnie do mądrzenia się. Orka to orka.
Zrobiłem zaciekawioną minę chodząc po pokoju i przyglądając się obrazowi pod różnymi kątami. Od czasu do czasu wystawiałem wskazujący palec przed nos, robiłem z czterech palców okienko i takie tam różne.
– Niezwykłe. Zdumiewające! – rzucałem co chwilę.
– I co? Zauważyłeś? – zapytał Polonus.
– Wydaje mi się... – wykrztusiłem – że, z której strony nie patrzeć na obraz...
– No?!
– To ten chłop zawsze spogląda na grzywę swego siwka.
W gospodarza jakby piorun strzelił.
– Zupełnie się nie znasz na sztuce. – powiedział ze skwaszoną miną – Zresztą, czego wymagać od ludzi żyjących w komunizmie. Pierwszy raz mi się zdarza widzieć podobną ignorancję.
Nie muszę dodawać, iż wizyta skończyła się bardzo szybko, ja straciłem możliwość nawiązania zaoceanicznej znajomości, zaś gospodarz stracił dwa tysiące dolarów.
Przecież, gdyby rozpowszechniał również moje spostrzeżenie wśród kolejnych gości, mógłby śmiało mówić, że obraz kupił za cztery...
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite