Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | utwór dramatyczny |
Data dodania | 2023-07-17 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 298 |
Kim jestem?
Mam wiele ról w swoim życiu, zaczynając od bycia czyimś dzieckiem, siostrą, przyjaciółką, dziewczyną, kochanką, żoną czy matką. Jednak nie każda z tych ról jest dla mnie stworzona, czasami mam wrażenie, że źle zostały one do mnie dopasowane. Za kogo się uważam ?W sumie to nie wiem. Nigdy nie uważałam się za nikogo specjalnego. Byłam bo byłam. Oczywiście nie od zawsze tak jest. Kiedyś myślałam, że jestem bardziej wartościowym człowiekiem niż teraz . Jednak wiadomo człowieka może wszystko zmienić albo dodać wiary w siebie albo odjąć. Jedna osoba jest w stanie z nas wydobyć coś najlepszego a inna coś najgorszego. Jeden może nas zranić a inny uszczęśliwić. Tak samo jest z wydarzeniami w naszym życiu i problemami. Niektóre problemy jak moje, mogą być niczym ale nie każdy patrzy tak samo, ponieważ nie każdy człowiek jest tak samo emocjonalny. Wszystko zależy kto jaki jest i co jest w jego życiu priorytetem.
Więc za kogo się uważam?
Za osobę zagubioną, która chwilowo stoi w miejscu bo przestała wierzyć w swoje możliwości i nie dąży do spełniała swoich marzeń. Uważam się za osobę bardzo samotną, bo mimo że są ludzie obok mnie, którzy być może mnie kochają i rozumieją jednak ja tego nie czuje, bądź się tego boje. Jestem osoba bardzo tchórzliwą ponieważ boję się że szczęścia które mam może spowodować, że zaraz zostanie zniszczone. Jestem oszustem, ponieważ okłamuje każdego, że jest w miarę silna a tak na prawdę jestem słaba i gdy nikt nie widzi pozwalam na upust swoim słabością. Jestem dobrym aktorem, bo pomimo że dziennie czuje się źle i mam ochotę schować się przed światem to nie pozwalam by moje dziecko czuło, że jestem tym kim powyżej by nigdy nie widział mnie gdy się poddaje, by mógł być szczęśliwy i nie zastanawiał się co jest ze mną nie tak aby widział że trzeba w życiu walczyć o to co jest dla nas najważniejsze.
Dlaczego tak uważam ?
Ponieważ w moim życiu zbyt dużo się wydarzyło. Jest pełno wspomnień, chwil które w jakimś stopniu spowodowały, że jestem jaka jestem. Pewne wydarzenia po prostu zasiały ziarnko aby przy następnych kiełkować. Kiedyś starałam być silniejsza, po to by walczyć o moja własną rodzinę, byśmy przeszli przez każde kłopoty razem, mimo że nigdy nie uważałam się za osobę silną. Jednak dla mojej rodziny, potrafiłam bardzo dużo znieść ale w życiu przychodzą takie momenty, kiedy dzieje się coś co zmienia nas i zabiera fragment naszej osobowości i chowa tak głęboko, że przez długi czas nie potrafimy po nie sięgnąć. Pozwalamy na to by to co czujemy nas wypełniało i nie chcemy zmiany ewentualnie nie potrafimy pogodzić się z sytuacją. Bądź wymazujemy ją z pamięci by zapomnieć.
Dlaczego to pisze?
Sama nie wiem. Pod wpływem chwili bądź nieprzespanej nocy gdzie jestem sama w domu i mogę sobie pozwolić na wyłączenia sztucznej siebie, którą jest na co dzień bo boi się być sobą by tylko nikt nie zauważył że upadła i nie potrafi się podnieść. Postanowiłam w końcu pójść do przodu. Spróbować spełnić swoje marzenie a jednocześnie pokazać wam, że prawdopodobnie nie jesteście sami a są osoby, które podobnie się czują, czuły i potrzebują w ten sposób wsparcia, zamiast czytania kolejnego poradnika życiowego. Możliwe że chce się komuś wygadać anonimowo.
A co się teraz dzieje?
Stało się w końcu to co musiało się stać. Mimo, że mam męża, którego kocham zostaliśmy rozdzieleni i mimo że to nie na długo bo to tylko 30 miesięcy gdzie będziemy z dala od siebie, muszę być silna za nas trzech. Tak jestem żoną więźnia. Czyli de facto według naszego społeczeństwa jestem na marginesie społecznym i jedną wielką patola. Tylko, że Ci co nas nie znają a usłyszą z plotek tak naprawdę, nie wiedza kim jesteśmy i nawet nie próbują poznać nas jako normalnych ludzi tylko od razu stwierdzają fakty, przez jedna milionową część historii w dodatku jeżeli są w takim związku dzieci to one najbardziej cierpią niż my. Rodzice niejednokrotnie zakazują swoim pociechą bawić się z dzieckiem z takiej rodziny bo uważają, że w takim domu leje się alkohol litrami czy narkotyki a nie są świadomi, że niejednokrotnie w tych domach jest więcej miłości i akceptacji oraz wsparcia niż w 100% innej rodzinie i to my doceniamy wartość samych siebie i swoich partnerów oraz dzieci bo ty my jesteśmy lojalni, pełni nadziei, miłości i wiary w drugiego człowieka. Oczywiście nie mówię, że każą taka rodzina jest bo wiadomo zdarzają się wyjątki i tak zwane domy patologiczne czy margines społeczny i w sumie nie czuje z nimi żadnej nici porozumienia w takim przypadku ani , że jesteśmy w stanie się porozumieć ponieważ mamy inne priorytety i nieco się moja rodzina od nich różni. Więcej napisze wam później.
Co Cie złamało najbardziej?
Kiedyś bym uważała że rozdzielenie mnie od mojego ukochanego męża, ponieważ przeszliśmy naprawdę bardzo długa podróż by ze sobą być jednak w naszym życiu zdało się coś o wiele gorszego niż jego odsiadka i coś co nasiliło to co teraz czuje i to że zmieniłam się o 180 stopni. Zostało mi odebrane coś co praktycznie nikt nie jest w stanie zrozumieć co kobieta może czuć w tym momencie, chyba że inna też przez to przeszła,że w ten dzień coś ,w Tobie umiera i ciężko jest powstać kiedy psychicznie upadłaś i Twoja odwaga , radość, siła i poczucie własnej kobiecości zostało zbyt głęboko schowane. Wtedy kiedy musisz uświadomić sobie, że dziecko, które w sobie nosisz jest martwe i czekasz porostu na jakiś cud. Jag w duszy błagasz o to żeby to był żart, że to zły sen, że lekarz się pomylił i wszystko jest dobrze. Nawet błagasz o to żeby nie chodziła byś tylko mogła ponownie matką, by nie czuć tej pustki, która zaczyna Ci towarzyszyć kilka dni po wyjściu ze szpitala. Tego strachu, kiedy zastanawiasz co oni zrobią z jej maleńki ciałem, które z Ciebie wybędą. Kiedy czujesz, że to jest ostatni raz kiedy, potrafisz zebrać na tyle siły w sobie by zadbać o męża by w tej chwili nie był sam. Informujesz jego matkę by przy nim była a Ty zmierzasz w samotności do najgorszych chwil w swoim życiu. To uświadomienia sobie, że nikt na ten moment nie może być przy Tobie bo lekarz przez Covida mimo, że go już nie było nie pozwolił na to, żeby ktoś przy Tobie był i Cie wspierał. Byłam po raz kolejny w swoim życiu zdana na samą siebie oraz próby zebrania się w sobie by pokonać strach przed najgorszym. Budzi się się wtedy ogromna nadzieja. Ogromna nadzieja na cud, który powinien się zdarzyć. Chociaż raz w naszym życiu zasługiwaliśmy na szczęście. Mimo, że mamy syna z mojego poprzedniego związku i wiem, że mój mąż kocha go jak swoje bo wielokrotnie to udowadnia ale chcieliśmy by w domu zagościł jeszcze jeden maluch, który został nam odebrany.
Tylko Ta chwila Cie złamał ?
Nie. Ta chwila może mnie nie złamała a raczej pokonała. Nie chce teraz wam dokładnie tego opisać, bo chce tutaj zamieścić też inne wspomnienia, które mnie zmieniały ale też zacząć pracować i godzić się z tym co się wydarzyło. Chce też by to co tutaj będzie napisane, było nie tylko moimi prywatnymi myślami ale także dla kogoś czymś w rodzaju poczucia blisko z inna osobą o podobnych przeżyciach, że może jak postanowię to gdzieś opublikować pod jakimś pseudonimem czy nie wiadomo jak, komuś pomogę i nie tylko sobie. Ponieważ wiem, że jest bardzo dużo kobiet, które nie potrafią sobie poradzić z poronieniem, z problemami związanymi z mężem bądź kogoś innym więzieniu bądź po prostu wspomnieniami z przeszłości, przez które w swoim dorosłym życiu się boimy i niestety ze wstydu i braku akceptacji boimy przyznać i dlatego walka z depresją jest bardziej cięższa bo musimy tą siłę brać z samych siebie i co najważniejsze znaleźć ten punkt zaczepienia by tylko piąć się do góry po pierwsze dla samych siebie by w końcu nie udawać, że wszystko jest okay i chować się pod makijażem by udowadniać, że wstajemy z łóżka przed dzieckiem czy innymi. Trzeba iść w końcu do lustra, spojrzeć na siebie innymi oczami i poszukać resztki tych starych naszych cząstek siebie i próbować je na nowo skleić. Wiem, że to nie łatwe ale wiem, że gdy to będę pisać to w końcu zaznam spokój w sobie i może kiedyś usłyszę od kogoś szczere i prawdziwe Stara jesteś silna jak nikt inny a może jak tutaj zacznę walczyć z tym wszystkim i możliwe że gdzieś się to pojawi to komuś pomogę i pokażę że można dać radę i podnieść się gdy wszystko nam się zwaliło. Wiem już kim jestem. Jestem współwinna. Jednak dokładnie o co w tym chodzi dowiecie się poniżej, próbując poznać mnie i moją rodzinę. Próbując wam przedstawić siebie na tyle na ile sama potrafię. Pokazując to z czym się zmagamy i to nie tylko teraz ale też wcześniej. Dostaniecie fragmenty nie tylko mojego życia ale także męża czy najbliższych z naszego otocznia. Postaram się by każdy czytając to dojdzie do pewnego momentu i sam sobie powie, że nie jest jedyny, który musi walczyć z problemami.
Dlaczego?
Bo nie tylko mój mąż jest w wiezieniu, nie tylko on się zmaga z rozłąką czy musi się zamartwiać o to jak się w dany dzień czuje i czy nie będę płakać. Mimo że jest emocjonalnie zamknięty wiem, że codziennie się martwi o nas jak ja o niego. Tak samo jak on ja też została ukarana i wydaje mi się że najgorzej w tej sytuacji. Mogę powiedzieć, że jestem czy jesteśmy jak samotne matki ale tak nie jest. Samotne matki nie maj a linczu, nie musza aż tak zmagać się z hejtem i nie musza się aż tak bać o dzieci, że ktoś sprawi i krzywdę obrażając czy wytykając ich palcami bądź w inny gorszy sposób. Przynajmniej ja bardzo się o to martwię by moje dziecko nigdy nie zostało przez nasze/ męża błędy z przeszłość i tak potraktowane. Samotne matki może mają ciężko znaleźć prace ale nikt ich nie wyrzuca ze stanowiska bo ktoś jest z ich rodziny w więzieniu i boją się że ktoś ich okradnie. To nie one muszą patrzeć na to jak rodzina odwraca się do nich i nie chcą zrozumieć pewnych rzeczy, zazwyczaj maja w miarę duże wsparcie wiadomo, że nie każdy przypadek ale większość może liczyć na innych. My jesteśmy w 90% zdane na same siebie i na to , że ktoś nie będzie nas oceniał. Dlaczego też współwinna? Bo wiem, że w tym wszystkim jest moja wina bo może by było inaczej jakbym się nie poddał, może byłby w domu bo udałoby mi się z nim wywalczyć odroczenie czy inne rozwiązanie a tak naprawdę zostawiłam go bez pomocy mimo, że to był dla nas bardzo trudny rok i czas i zamiast się wspierać to przynajmniej ja karałam go za to co się wydarzyło i też czuje się winna, że zamiast w ostatnią noc być po prostu przy nim ja go karałam za to co się wydarzyło i po prostu byłam obojętna nawet przez pierwsze miesiące odsiadki bo zamiast spróbować zebrać się w końcu w sobie i od początku być z nim i przy nim to dawałam mu odczuć że nie kocham go i że nie chce być, zobojętniałam przez to wszystko i zapomniałam na dłuższy moment kim on dla mnie jest i dlaczego go pokochałam ale resztę opisze wam w dalszych rozdziałach i postaram się to składnie zrobić bo moja głowa to jeden wielki chaos. Mam naprawdę ogromną nadzieje, że ktoś to przeczyta, dokładnie przeczyta i jeżeli przeżył podobne historie co do mnie to poczuje wieź, poczuje wiarę w siebie i że dzięki temu uda nam się, przejść przez to wszystko razem. Pamiętajcie mimo, że możliwe że nigdy się nie poznamy ale tutaj przy tej książce czy pamiętniku nie wiem jak to nazwać. Jesteśmy razem i razem mamy sobie pomóc . Nie ważne czy to były gorsze sytuacje czy nie. Jestem tu by sama w końcu się pogodzić z moimi demonami i z tym że chce pożegnać się z moją depresją i wrócić do tego kim byłam zachowując w tym cenną lekcję .
oceny: bardzo dobre / dobre
oceny: dobre / bardzo dobre
oceny: słabe / słabe
W klasyce tego gatunku polecam szan. Czytelnikom lekturę pamiętnika z lat 1944 -1949 ks. J. Tischnera pt. "Niewielkie pomieszanie klepek".
CZYTANIE POSZERZA NIE TYLKO SŁOWNIK, ALE I UMIEJĘTNOŚCI WYSŁAWIANIA SIĘ
jeśli nie autopromocją
jest wysławianie s i ę
??