Przejdź do komentarzyTrucizna
Tekst 2 z 3 ze zbioru: Dialogi - rozłogi
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2023-10-04
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń317

– Somsiad! Somsiad, podejdź no do płota. 

– A co się stało? 

– A stało się, stało! Co wyście za truciznę wylali u siebie na działce?! 

– Moja chata z kraja. Moja działka, mogę wylewać co chcę. 

– Ale może i u mnie zatruć! 

– Uważałem, niech się sąsiad nie martwi. 

– Nie martwi?! Przeczytałem, co somsiad na tej tablicy napisał! Że truje wszystko! Że tak truje, że nawet koroduje żelazo, że wypłukuje ziemię, że kwaśne deszcze co trują ziemię, że powoduje tą, jak mu tam, no tą gorącość przed którą tak teraz ostrzegają… 

– …efekt cieplarniany. Ale nie tyle powoduje, co częściowo wpływa. 

– No właśnie! Ale wpływa! Umiem czytać, to poczytałem o tym świństwie! Pisali, że nawet można dostać poparzeń skóry! 

– Sąsiedzie, ale to tylko jej opary. Po prostu trzeba uważać. 

– A to, co pisali że jak go wciągnę do płuc, to może spowodować śmierć?! 

– Sąsiad źle czytał. To tylko jako ciecz. 

– Ciecz czy gaz, nieważne. Ale powoduje! 

– Niech się sąsiad tak nie wnerwia. Kto umie ją odpowiednio używać, to nie grozi. To jak szczepionka, która jest zarazkiem, tylko osłabionym, aby człek się uodpornił. 

– Co za bzdury! Sam pan piszesz na tablicy, że to trucizna… 

– Nie dla tych, co wiedzą jak robić. Ja nawet dolewam trochę do wanny, jak się kąpię. I żyję. 

– Coo?! 

– Jak pan widzisz, żyję. Mam nawet znajomego, Zdzicha, który specjalnie wyszukuje zbiorniki z tą trucizną i w niej pływa. 

– To chyba jakiś mutant z Czarnobyla! 

– Może i mutant. Taka rodzina. Opowiadał, że jego kuzyn tam był, ale przeżył. 

– Mówiłem że mutant. Normalny nie przeżyje. 

– Wygląda normalnie. 

– A co ma w środku? Jak długo jeszcze pożyje? Trucizna go na pewno zżera! A to, co słyszałem, że ta trucizna jeszcze ma inne trucizny, te z fabryk?! I że nawet niszczy stare mury i zabytki? To co somsiad powie, że może nie truje?! 

– A widział sąsiad coś, co jest całkiem zdrowe? Takie czasy. 

– Dobra, dobra. Przestanie pan to używać? Mur pan postaw między nami, a nie tą siatkę. Inaczej zgłaszam na policję! Nawet sobie zapisałem, jak to na tablicy pan żeś napisał… zaraz, gdzie mam tą karteczkę… O, mam. „Uwaga, trucizna! Wylano mono… monotlenek di… monotlenek diwodoru”. Tfu, nawet nazwa język truje! 

– Sąsiedzie, muru nie postawię, a przynajmniej obcy ludzie psów mi na trawnik nie puszczają. A tablicę ostrzegawczą dałem, uprzedziłem. 

– Bo by się przecież potruły! 

– I o to chodzi, o to chodzi. Znaczy nie o trucie, tylko o trawnik. Mogę pożyczyć sąsiadowi tej trucizny, wbije sąsiad też ostrzegawczą tabliczkę, to i u sąsiada obce psy nie będą srały. 

– Coo?! Mam jeszcze sam sobie zatruć?! Na głowę jeszcze nie upadłem. 

– Chodź sąsiad do mnie, dogadamy się jakoś. Po co od razu policją straszyć. Stawiam flaszkę…

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
"Monotlenek diwodoru" - SUPER!!!
avatar
Marianie, jeszcze gorsza jest odmiana tej trucizny - oksydan!
© 2010-2016 by Creative Media
×