Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2024-02-27 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 289 |
Wszystkim nam zależy, by nasz kraj był coraz piękniejszy. By był kierowany przez ludzi mądrych, a nie przemądrzałych. Wrażliwych, lecz nie – przewrażliwionych.
Wierzę, że ludzi skromnych, uczciwych, niezłomnych w konsekwentnym zmierzaniu do celu, znalazłoby się trochę. Dlaczego ich więc nie widzę wśród posłów? Dlaczego rządzi nami prywata, zawiść, egoizm, a naszym postępowaniem dyryguje czubek własnego nosa?
Mam dosyć mętnych obietnic bez pokrycia w rzeczywistości. Dożywotnich karierowiczów. Ckliwych wizjonerów nieokreślonego jutra. Politycznych zawirowań. Nierozsądnych postanowień. Karuzeli stanowisk. Prawa oznaczającego bezprawie.
Chcę znaleźć potrafiących sprawić, by żyło się w nim mądrzej, a każdy z nas mógł wreszcie powiedzieć, że jest u siebie. Chcę dostrzec potwierdzenie faktu, że naprawdę walczymy z biedą, jesteśmy bezpieczni na ulicach i w domu, nie martwimy się o pracę, mamy czas na wychowywanie dzieci, zlikwidowaliśmy biurokratyczną głupotę.
Odczuwam brak poważnych dyskusji o tym, co należałoby poprawić, a nie o tym, kto bardziej zawinił. Celowo mówię „poprawić” a nie – zburzyć, zniszczyć, rozpocząć jeszcze raz, czyli zmienić w coś na kształt ponownego odkrycia Ameryki. Skonstruowania bardziej okrągłego koła.
W zmianach bowiem przejawiamy alergiczną skłonność do likwidowania dobrego w imię lepszego.
Mamy groteskową tendencję do wiecznego udoskonalania tego, co już jest sprawdzane i przynosi efekty. Specjalizujemy się w cyklicznych woltyżerkach koncepcji, szumnych zapowiedziach i marnych efektach, czyli w otwieraniu dawno otwartych drzwi i mnożeniu planów.
Przeważnie chcemy zdyskwalifikować wszystko, co było stare i rozpocząć od nowa. Jednak niektóre poprzednie i już wypróbowane rozwiązania należałoby zachować.
Słowem, brakuje nam ducha kontynuacji, a cierpimy na nadmiar domorosłych uzdrowicieli.
oceny: bezbłędne / znakomite
Mam dosyć...
Chcę znaleźć...
Odczuwam brak...
(patrz całe to bynajmniej nie na kolanach wyznanie wiary sklerotyka)
Na całe szczęście świat NIE KOŃCZY SIĘ na zaimku "ja". On na nim się dopiero
z a c z y n a
Zrozumienie tego, że się jest odrębną /od matki/ częścią Wszechświata, zabiera dziecku /średnio/ kilka pierwszych lat życia. Całe późniejsze nasze /dobrze poskładane, spełnione/ życie jest zgłębianiem nie siebie,
a tego Wszechświata,
inaczej czeka nas Kafkowski kaftan Wariatkowa
Mamy groteskową tendencję...
Przeważnie chcemy...
Brakuje nam... cierpimy na...
(patrz końcowe uogólnienia)
Przejście od narracji 1.osobowej do heroicznego MY-NARÓD
jest niczym nieumotywowane,
bo N I K T
- nawet sam Ojciec Święty! -
nie jest Wszechwiedzącym Nieomylnym
NIE WIEMY, KIM JEST /ZAIMEK ZBIOROWY/ ANONIMOWE MÓWIĄCE "MY"!
oceny: bezbłędne / znakomite